Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

niedziela, 28 lipca 2013

Miesiąc Spotkań Autorskich-Janusz Rudnicki

Pamiętam swoje pierwsze spotkanie z Januszem Rudnickim. To było na Festiwalu Opowiadania. Czytał wtedy swoje dwa teksty - "Na wyciągu" i "Śmierć czeskiego psa". Popłakałam się ze śmiechu. Tak samo jak reszta publiczności. Rudnicki to nietypowa postać, to mistrza ironii i groteski. Ma literackie ADHD, nakręca go rzeczywistość, którą później opisuje w swoich absurdalnych tekstach. Ze wszystkiego potrafi zrobić anegdotę, co zebrana wczoraj w Mediatece publiczność mogła na żywo podziwiać. już na samym początku Rudnicki opowiedział, jak to musiał pożyczać dowód osobisty od Ignacego Karpowicza, by się w hotelu zatrzymać. Ciężkie jest takie życie, gdy głowa cały czas pracuje i przerabia wydarzenia na literackie fakty:
To jest tak jak z watą cukrową. Masz patyczek, który stanowi trzon, punkt wyjścia. Wkładasz go do maszyny (głowy) i zaczyna pracować wyobraźnia, która owija się wokół patyczka. W ten sposób otrzymujemy gotowy produkt literacki.
Rudnicki w swych tekstach nie stroni od wulgaryzmów, ale sposób w jakich je używa, jest zupełnie umotywowany. Są wulgaryzmy jastrzębie, które z góry zaskakują i są wulgaryzmy pneumatyczne, które od razu walą jak obuchem.
Zawsze mnie zastanawiało, jak to jest u Rudnickiego z figurami autora, bohatera i narratora. W jego prozie bohaterem i zarazem narratorem jest zazwyczaj Rudnicki. Teoria literatury mówi o tym, że nie można utożsamiać bohatera z autorem, ale na wczorajszym spotkaniu Janusz Rudnicki ogłosił wszem i wobec: Jestem autorem, narratorem i bohaterem-Święta Trójca. Autor jest bogiem, bohater świętym, a narrator konstruktem.

O nowym zbiorze opowiadań Janusza Rudnickiego możecie sobie u mnie poczytać TUTAJ. 

9 komentarzy:

  1. Och, ogromnie zazdroszczę Ci spotkania z tym autorem. Uwielbiam jego poczucie humoru i styl. "Śmierć czeskiego psa" to jedne z moich ulubionych opowiadań.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też go uwielbiam, płaczę przy nim ze śmiechu :)

      Usuń
  2. Po tej historii z podwójnym zakraplaniem oczu miałabym się przed Rudnickim na baczności. znaczy się: czujnie, by znów nie wprawił w stan oderwania. Chyba że tego się właśnie chce.
    Bardzo intensywny cykl imprez. Zwłaszcza, jeśli spotykasz kogoś, kogo znasz z lektury. To zawsze intrygujące i (takie mam wrażenie) w gruncie rzeczy inne jakościowo. Pamiętam skromne spotkania z mega osobowościami pióra i charyzmatyczne występy tych, którzy słowem pisanym wcale mnie nie poderwali. zawsze ciekawie sprawdzić.

    A to wyznanie o trójjedności trzeba było poprosić na piśmie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to wyznanie to on już sobie literacko obrobi. Z rudnickim jest ten problem,że przy nim trzeba uważać, bo on wszystko przerabia na anegdoty. A ja to tak lubię łazić na spotkania, nawet z tymi pisarzami, których nie czytałam, jeżeli moderator ma pomysł na poprowadzenie rozmowy to jest zawsze ciekawie. Jeszcze kilka spotkań przede mną i się zacznie sezon ogórkowy :( Pozdrawiam i następnym razem jak będziesz we Wro, daj znać :)

      Usuń
  3. Zazdroszczę Ci tego spotkania. Rudnickiego czytam z przyjemnością i chętnie sprawdziłabym, jak wygląda jego szaleństwo na żywo. Może kiedyś zjedzie do stolicy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty zajedź do nas na Dolny Śląsk :) Pewnie Rudnicki w październiku będzie na Festiwalu Opowiadania :)

      Usuń
    2. Zajadę.;) Jeśli przy okazji będzie coś dobrego w teatrze, to może i w październiku.

      Usuń
    3. O, to zapraszam do siebie, jak nie masz gdzie się podziać :)

      Usuń
    4. Za propozycję dziękuję, to będzie ostatnia deska ratunku, gdyby inne możliwości zawiodły.;)

      Usuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.