Mam już dość tego
tygodnia, dłuży mi się niesamowicie. A najbardziej wkurzająca jest pogoda. No
co za złośliwość jakaś-w tygodniu, gdy muszę kwitnąć osiem godzin w biurze,
słoneczko przepięknie świeci i zaprasza na spacery. A w weekendy? Sami
widzicie, co się za oknami dzieje- deszcz, burze, błyski jakieś. Nic, tylko
zakałapućkać się w kordełkę z jakąś dobrą książką i Ukochanym u boku. A, nie
zapomnijmy też o kocie.
A tydzień wyglądał
tak:
PONIEDZIAŁEK
Zaczęło się -cierpię
na jakiś cholerny nerwoból. Ból jest raz silniejszy, raz słabszy, ale
generalnie mam usztywnioną lewą stronę i ledwo mogę się poruszać. Oczywiście do
lekarza nie ma po co iść, bo jak samo przyszło to samo pójdzie, tylko sobie
trochę pocierpię. Można się przyzwyczaić.
WTOREK
Wypad na Gadki
Szmatki Literatki, a tam brat Beaty Kozidrak wydzierający się wniebogłosy,
Ilona Witkowska ze swoją poezją, prześwietny Mariusz Urbanek i recital Jacka Telusa, który śpiewał wiersze Herberta
i Miłosza. Było pięknie.
ŚRODA
W telefonie mam
nastawioną stałą pobudkę od poniedziałku do piątku na godzinę 6:30, bym do
pracy nie zaspała. Ale zazwyczaj budzę się wcześniej bez budzika. Tak też było
w środę. Obudziłam się o 6-tej, wyspana, słoneczko już pięknie zaglądało do
pokoju. Leżę sobie taka przeszczęśliwa i myślę: Weekend, jak dobrze, wolne, lenistwo :)))). I bym sobie tak leżała
przekonana o tym, że jest sobota, gdyby pół godziny później budzik nie ściągnął
mnie brutalnie na ziemię.
CZWARTEK
Poszłam do pracy w
topie założonym tył do przodu. Na szczęście zorientowałam się w biurze, że coś jest niehalo, bo bym jak ta ostatnia
sirota zaiwaniała z pracy z kieszonkami na plecach.
PIĄTEK
Wypiłam trzy mocne
kawy, popiłam coca-colą i prawie zasnęłam przed monitorem w pracy. Tylko wybiła
godzina 16, a ja zawinęłam do domku i chwilę później już chrapałam smacznie w
łóżeczku.
Przyjechał Adrian,
znajomy Wojtka z Leszna. Obowiązkowa
partyjka Chińczyka. Wygrałam.
SOBOTA
Leje. A mieliśmy
jechać na koncert Obstawy Prezydenta. Pal licho, że nadal mam ten cholerny
nerwoból, który się nasilił i w sumie czuję się tak, jakby mi ktoś skopał
żebra.
Adrian rano jakiś
struty.
-Musimy jechać z Wojtkiem.
- Ale gdzie, co się stało?
- No...wypadek był.
- Matko Bosko, jaki wypadek, co się stało?!
- No... Wojtek nie ma zęba...
- !!!!????
Tak, bo chłopcy
wczoraj pokazywali sobie obronne chwyty i Adrian niechcący przywalił Wojtkowi z
łokcia. Efekt-brak jedynki i lekkie limo... Ach, te chłopy.
No to co, pogotowie
stomatologiczne i już nowy ząbek wstawiony, a dzień dopiero się zaczął.
Wojtek z Adrianem
poszli na spacer, a ja sobie ucięłam drzemkę. Budzę się, a tu z pępka krew i
ropa. Hmmmm...no nieciekawie. Mój kochany bohater natychmiast zadecydował, że
idziemy do lekarza. Obdzwonił przychodnie i się okazało, że po drugiej stronie
ulicy jest dyżur. Jakoś się podniosłam z tym moim rwącym bokiem, popłakałam
sobie i poszli my. Pani doktor, niesamowicie miła, stwierdziła, że to może być
jakiś wylew jelitowy i trzeba do szpitala na USG i na rentgena z tym moim
nerwobólem. Dała mi skierowanie do szpitala, kawał drogi. Przeprosiła, że nie
może mi dać karetki, bo ledwo, ale poruszam się jednak o własnych siłach.
Wyszła do Wojtka i poprosiła go, żebym nie jechała tramwajem, tylko by mi zamówił
taksówkę. Bardzo się przejęła tym, że nie mamy samochodu, a ona nie może mi dać
karetki. Popłakałam się - z bólu i wzruszenia.
Mój Ukochany
zamówił taksówkę. Wsiadam ze zbolałą miną, a pan taksówkarz:
- Gdzie jedziemy?
-Szpital na Borowskiej.
- Co, rodzimy? Wody już odeszły?
- (!$%##%%#$#@ k......) nieee, jeszcze nie czas. (już mi się nie chciało tłumaczyć, że to nie ciąża,
tylko taka budowa ciała ;)
A w szpitalu pan
doktor nawet mnie nie zbadał, nie obejrzał pępuszka, tylko kazał przemywać wodą
utlenioną. Gdybym mu nie powiedziała, że się ruszać nie mogę, to by mnie
odesłał, bo nawet mu się nie chciało skierowania przeczytać. Dostałam jakieś
leki rozkurczowe, czopki (mowy nie ma, nie będę sobie nic w rzyć wciskać) i
leki przeciwbólowe.
Na noc, na ukojenie
nerwów słuchanie Jacka Telusa.
NIEDZIELA
Dopiero się
zaczyna...
Tak Kochanie,
jesteś moim bohaterem.
Ściskam mocno, zdrówka życzę, a choć to marna pociecha, to powiem, że chyba ogólnie mijający tydzień był jakiś dziwny, nic nie szło jak powinno... a z pogodą to można się wściec...
OdpowiedzUsuńTrzymaj się dzielnie!
PS. Przeczytałam nowego Pilcha, opiszę wrażenia jak znajdę czas ( mam już co nieco naszkicowane), tymczasem polecam bardzo, tylko na spokojny czas, bo to nieco zakręcona proza...
A dziękuję Agnesto. Zastanawiam się też nad nowym Pilchem, ale ostatnio coraz mniej czytam nowości, bo mnie naprawdę wzięło na czeskie klimaty i jak widzę na swojej półce zerkającego na mnie Hrabala, to nie mam siły mu się oprzeć :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Udzielam Ci niniejszym Opierdolu i Nagany Wychowawcy [:)] za zaniedbywanie zdrowia i olewanie pójścia do lekarza od poniedziałku. Takich rzeczy, jak nerwobóle, nie można lekceważyć, o czym się niestety przekonałaś... Nie chcę wyjść na przemądrzałą Ciotkę-Klotkę, ale żeby mi się to więcej nie powtórzyło, hę? Ka-pe-wu?
OdpowiedzUsuńale to tak we wtorek już się lepiej czułam, to po co iść do lekarza, trochę mnie teraz połamało, ale leki zaczynają chyba działać. Ale jak już Smok krzyczy, to Mag się będzie słuchać ;)
OdpowiedzUsuńNo to rzeczywiście tydzień ciężki. Ale, że aż takie przeboje z pępkiem! Co lekarz na to powiedział? Do tego ząb Wojtka- a to ci przygoda, że niech mnie.
OdpowiedzUsuńJa również apeluje o zadbanie o zdrowie! Bo co z tego, że jesz zdrowo, listy żywieniowe tworzysz. Cóż z tego kiedy o resztę siebie nie dbasz? Proszę natychmiast zadbać o siebie. Teraz, zaraz, już:)
Z pępkiem jutro pójdę, jak się nie przestanie gromadzić tam ropa i krew.
UsuńOj, dbam przecież o zdrowie, ale wiesz jak to jest z naszą służbą, zanim dostanę termin do chirurga, samo mi przejdzie :)
Tydzień z przebojami, szkoda tylko, że w większości niemiłymi. Oby ten pępek nie był niczym poważnym :-)
OdpowiedzUsuńmoże skończy się na przemywaniu, w czwartek mam lekarza, zobaczymy co powie
Usuńno to ci powiem, że masz same przeboje!!! idź do lekarza, słuchaj jak ci dobrze ci nade mną gadają, zdrowie ma się tylko jedno!!!
OdpowiedzUsuń(też jestem taka mądra, bo sama po lekarzach ganiam )