Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

piątek, 24 maja 2013

Jan Polkowski "Ślady krwi"


 


Autor: Jan Polkowski
Tytuł: Ślady krwi
Wydawnictwo: Wydawnictwo M
Rok wydania: 2013







Jan Polkowski nie jest postacią anonimową w świecie literackim. To poeta z kilkoma tomikami wierszy w swym pisarskim dorobku, nagradzany i poważany. Co więc się stało, że ów pisarz sięgnął po prozę narzucającą zupełnie inne reguły, rozgadaną, ale zachowującą jednak coś z poezji? Bo „Ślady krwi" to powieść pisana plastycznie liryczną frazą, pozwalająca delektować się pięknem polszczyzny, zaskakująca oryginalnymi porównaniami, zmetaforyzowaną, oscylującą niekiedy na krawędzi oniryzmu i realizmu narracją.

Postanowiłem napisać powieść, bo polska historia nie jest dobrze opowiedziana, a opowiadanie historii, posiadanie swojej historii, swojej opowieści jest potrzebne, by wspólnota mogła dobrze funkcjonować"- zdradza autor podczas jednego z wywiadów. Mamy tu zatem do czynienia z misją-opowiedzeniem losów naszego kraju, przywróceniem faktom z przeszłości ich prawdziwego oblicza. Bo pamięć to istotna część naszej tożsamości, przeszłość kształtuje nasze tu i teraz, buduje naszą osobowość.

Główny bohater „Śladów krwi" - sześćdziesięcioletni Henryk Harsynowicz jest dziennikarzem. Opozycjonista, integrowany w 1981 roku, zmuszony w 1983 roku do emigracji wraz z rodziną uciekł do Kanady. Po niemalże trzydziestu latach wraca do Polski, by przejąć spadek po ojcu. Musi się jednak starać o odzyskanie polskiego obywatelstwa. Krąży zatem od urzędu do urzędu, szukając jakichkolwiek swoich dokumentów, potwierdzających jego pochodzenie.

 „Wyglądał raczej na człowieka, który żyje w dobrowolnej separacji z samym sobą i skrupulatnie przestrzega sądowego zakazu zbliżania się do własnych pospolitych odpychających problemów",  wycieczka po instytucjach państwowych (Urząd Stanu Cywilnego, ZUS, parafia, w której był chrzczony, podstawówka, Uniwersytet Jagielloński, Archiwum Państwowe) staje się przysłowiową proustowską magdalenką i zmusza naszego bohatera, by jednak stanął twarzą twarz z samym sobą i ze swoją historią. Henryk wraca zatem wspomnieniami do swej antykomunistycznej działalności, przypomina sobie swoje pierwsze kobiety, analizuje stosunki z ojcem, robi wiwisekcję własnej przeszłości. Spotyka się ze starymi znajomymi i z prawnikiem de Vernonem, który jest odpowiedzialny za realizację testamentu Józefa Harsynowicza -jego ojca.
Henryk poznaje prawdziwą historię swojej rodziny. Ojciec Polak- komunista, matka prawdopodobnie Rosjanka (tak przez całe życie myślał), a babcia Żydówka. Bohater zaczyna się zastanawiać kim tak naprawdę jest, czy odkrycie prawdy o prawdziwych korzeniach i wędrówka po drzewie genealogicznym coś zmieni?

Skomplikowane są relacje w rodzinie Harsynowiczów, działalność antykomunistyczna przeplata się z wpatrzeniem w reżimowy system. Ojciec Henryka być może nie był zafascynowany ideologią komunistyczną, potrzebował jej tylko, by się dobrze w życiu ustawić. Aż dziw bierze, że syn wyrósł na człowieka z zasadami i mocnym moralnym kręgosłupem. Tylko skąd mu się to wzięło? Bunt młodzieńczy? Nie wiem, w powieści nie jest to powiedziane, bo narracja jest pełna luk i niedopowiedzeń.

Te wędrówki i spotkania są nie tylko pretekstem dla bohatera do spojrzenia wstecz, analizy błędów, to również pretekst dla autora, tak jak to podkreślał w niejednej wypowiedzi, do spojrzenia na historię Polski od momentu zakończenia II wojny światowej. Porusza zatem problem ziem odzyskanych, walki o uwolnienie się spod jarzma totalitaryzmów, konspiracji, korupcji, polskiego mesjanizmu i tej naszej drażniącej ludowej religijności. Autor poddaje również analizie stosunki polsko-rosyjskie i polsko-niemieckie.

Efekt eksploracji krajowej przeszłości nie jest pozytywny, a świadectwo jakie wystawia Polsce jeden z bohaterów skupia jak w soczewce ideologiczny wymiar powieści „Przecież nie da się uciec od tego jazgotu, odmawiania różańca na chodnikach i skwerach, robienia z krzyża kija do bejsbola, a z Chrystusa anteny nadawczej ksenofobicznej stacji radiowej. To jest niepełnosprawny naród zawodowych katolików i niedorobionych patriotów. Chodzą po damach i sprawdzają kto z kim śpi, do matury chcą dopuszczać tylko dziewice, a Żydów, choć wszystkich wygnali, widzą wszędzie".

„Ślady krwi" to powieść zaangażowana napisana z narracyjnym rozmachem, gdzie jeden wątek staje się pretekstem do rozpoczęcia kolejnej historii i kolejnej, i kolejnej. Wszystkie losy zostały tu misternie połączone i pomimo tej rozbuchanej polifonii, konstrukcja powieści jest przejrzysta.

Nie przepadam za powieściami historycznymi, ale książka Jana Polkowskiego to nie tylko prozatorska próba rozliczenia z przeszłością, to również uniwersalna opowieść o potrzebie pamięci i prawdy.

6 komentarzy:

  1. z tego w sumie nie wiem, podobała Ci się, czy nie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam nie czytać, bo jeszcze jestem w trakcie lektury, ale nie mogłam się powstrzymać..
    Zgadzam się z tym, co napisałaś, uzupełnię wkrótce u siebie.
    Mi też się w sumie ta powieść podoba.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj czuję, że to coś dla mnie:)

    OdpowiedzUsuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.