Autorka: Krystyna
Naszkowska
Tytuł: Jedz co
chcesz. Sąd nad polskim stołem
Wydawnictwo: Agora
Rok wydania: 2013
Na temat
żywieniowych mitów powstało już tyle książek i opracowań naukowych, że człowiek
zaczyna się w tym wszystkim gubić. Wiadomo-co Polak, to opinia. Jakie zasady
żywieniowe powinny obowiązywać w naszej codziennej diecie, by na starość ciało
się nie zbuntowało i nie powiedziało-dosyć! Czy jajka spożywane w nadmiarze rzeczywiście szkodzą? A
margaryna-czyż nie jest zdrowsza od masła? Co lepiej wypić-kufelek piwa, a może
lampkę wina? Jaka woda jest lepsza-kranówa, czy butelkowa i co do tego mają
małże? A GMO? Bezpieczne, czy też nie? Te i wiele innych wątpliwości próbuje
rozwiać Krystyna Naszkowska, zapraszając do polskiego stołu technologów żywności,
genetyków, profesorów.
Gośćmi dziennikarki
są m. in. prof. dr hab. Tadeusz Trziszka-jedyny Polak, który zrobił habilitację
z jaj, prof. dr hab. n. med. Małgorzata Kozłowska-Wojciechowska od lat walcząca
z żywieniowymi mitami, prof. dr hab. Piotr Węgleński pionier inżynierii
genetycznej w Polsce, prof. dr hab. Jan Hartman filozof i bioetyk, z którym
Naszkowska przeprowadziła jedną z ciekawszych rozmów w książce o etycznych
aspektach jedzenia mięsa i przyzwoleniu na zabijanie naszych braci mniejszych.
Wywiady dotyczą
spraw często już poruszanych w świecie dietetyki, ale rozmówcy zaproszeni do
stołu mają swoje oryginalne poglądy i często dziennikarka łapała się za głowę,
bo jak można głosić takie herezje?
Od dziecka słyszę,
że powinno się jeść najwyżej 3 jajka tygodniowo, bo cholesterol, miażdżyca itp.
, a tu Pan Profesor mi uświadamia, że to totalna bzdura i powinno się wcinać co
najmniej 20 jaj tygodniowo, bo obniżają cholesterol! Żywność ekologiczna, jak się
okazuje, wcale nie jest zdrowsza od tej przemysłowej, a GMO wcale nie ma wpływu
na wartości odżywcze i nie jest szkodliwe. Gotowanie na parze? No tak, jest
zdrowe, ale lepiej jest usmażyć kotleta na teflonie, lub też zamiast wszędzie
wychwalanej oliwy z oliwek zastosować smalec. Wiele takich rewelacji w tej książce,
choć tak naprawdę nie jestem w stanie ocenić, czy rozmówcom warto wierzyć.
Fakt, że prawie każdy z zaproszonych gości ma przed nazwiskiem tytuł profesora,
ale to są ich subiektywne opinie, choć czasami podpierają się jakimiś danymi
statystycznymi i doświadczeniem z przeprowadzanych badań.
Książka ma
przystępną formę, każdy wywiad jest poprzedzony krótkim streszczeniem problemu
i notką biograficzną rozmówcy. Wywiady nie są długie, a pytania, które zadaje
autorka trafiają w sedno problemu. Pomiędzy rozmowami wplecione są rozdziały
poświęcone różnym dylematom żywieniowym (co jest lepsze smażenie czy pieczenie;
kefir czy jogurt; kawa czy herbata?), a na końcu książki został umieszczony
słowniczek podstawowych pojęć z zakresu żywienia. To dobry pomysł, choć
interlokutorzy Naszkowskiej starają się mówić językiem zrozumiałym dla zwykłego
laika.
„Jedz co chcesz.
Sąd nad polskim stołem" to lektura przeznaczona dla osób, które lubią
poznawać różne ciekawostki żywieniowe.
Bardzo lubię takie pozycję, ponieważ temat żywienia niezwykle mnie interesuję, więc jeśli spotkam to z pewnością przeczytam! :D
OdpowiedzUsuńja też lubię takie ciekawostkowate książki z zakresu dietetyki, polecam
UsuńBrzmi interesująco :)
OdpowiedzUsuńCzytałam dziś o tej książce na WP.PL i przyznam, że sporo opisywanych tam "rewelacji" stosuję od "zawsze". Na, w moim domu rodzinnym NIGDY nie używało się margaryny (do pieczenia też), a smażyło na smalcu, zaś oliwę i olej używało jedynie do sałatek. Jajka też jemy chętnie i dużo. Słodkiego mleka nie piliśmy też. Tak gotowała nasza babcia (żyła prawie 100 lat). Mój tata właśnie skończył 94 i nie pamiętam żeby na coś poza katarem chorował. Reklamami nigdy się nie sugerowaliśmy, bo wiadomo, że za pieniądze wcisną ludziom każdą głupotę.
OdpowiedzUsuńElżbieta Skwarczyńska
Dla mnie kilka informacji było nowych, ale jeżeli chodzi o smażenie, to na smalec się nie potrafię przerzucić,choć moja babcia też tylko na smalcu smaży. Margaryny to tylko do ciast używam, generalnie ta książka to taki zbiór ciekawostek, niekoniecznie do zastosowania. Polecam za to książkę Magdaleny Makarowskiej, tam są zasady, które stosuję i naprawdę dzięki tej książce zmieniłam podejście do żywienia
UsuńDla mnie ta książka okazywała się zbawieniem, gdy przeczytałem teorię profesora jajologa o sposobie redukcji cholesterolu spożywając 2-3 jajka dziennie. Zastosowałem się przez miesiąc do cudownej receptury i niestety mój hipercholesterol skoczył dużo wyżej. Dodatkowo rozjechały mi się poza normę trójglicerydy. Wygląda na to, że terapia służy zdrowym, ale na pewno nie tym, którzy mają hipercholesterol od lat.
OdpowiedzUsuń