Autor: Petr Šabach
Tytuł: Podróże
konika morskiego
Przekład: Julia
Różewicz
Wydawnictwo: Afera
Rok wydania: 2012
Nie ma co
ukrywać, ale po lekturze książki „Gówno się pali” połknęłam bakcyla na prozę
Petra Šabacha.
Jego opowiadania skrzą się humorem, a bohaterowie to prości ludzie, którzy
czerpią garściami z uroków codzienności.
Czeski autor zaczął pisać dość późno, mając
około trzydziestki, ale szybko stał się popularny i został okrzyknięty
naczelnym narodowym humorystą.
Fakt, mnóstwo u niego ironii, historii pisanych
z przymrużeniem oka, jednak gdyby się bliżej przyjrzeć, można by znaleźć coś
więcej w tych tekstach.
W swoje powieści Šabach wplata wątki
autobiograficzne Tak jest również w przypadku „Podróży konika morskiego”.
Mamy tu do czynienia z dziennikiem pisanym przez dwudziestopięcioletniego mężczyznę, który postanowił wziąć urlop ojcowski, by pozwolić swej ukochanej na robienie zawodowej kariery oraz intelektualny rozwój. Dziś takie rozwiązanie nikogo nie dziwi, ale w latach osiemdziesiątych w komunistycznej Pradze, gdzie toczy się akcja powieści, nie było to jeszcze naturalne i oczywiste. Odwrócenie ról sprawia, że bohater dojrzewa i odkrywa w sobie cechy, które dla niego samego są miłym zaskoczeniem. Młody tatuś jest tak zaabsorbowany swym synem, że nie zauważa powolnego rozpadu swojego związku. Nie obawiajcie się jednak, dramat bohaterów jest podany w lekki i dowcipny sposób.
Pepino ma trzy lata i wywraca życie swego tatusia do góry nogami. Nagle zmieniają się priorytety, bo trzeba synka nakarmić, pójść z nim na spacer, zbudować garaż, uszyć pacynkę i generalnie należy mieć oczy dookoła głowy, bo dzieciak jest dość aktywny. Łazi więc nasz bohater na plac zabaw, gdzie jest swoistym kuriozum wśród młodych matek, z cierpliwością znosi pobłażliwe spojrzenia kolegów, którzy szczerze mu współczują. Z pokorą i radością przyjmuje od żony wydzielane mu kieszonkowe na piwko. Mimo iż przejmuje typowo kobiece obowiązki, nie czuje, że staje się zniewieściały i nawet nic nie mówi, gdy żona zajmuje jego „męskie” miejsce w łożu małżeńskim. Nasz bohater odkrywa swoje nowe „ja”, choć opieka nad dzieckiem wcale nie jest łatwa: Czasami czuję rozpierającą radość i dumę, że zajmuję się Pepinem, mam ochotę wziąć w ramiona cały świat. A potem nadchodzą dni, kiedy czuję na nogach chrzęst łańcuchów, Pepino jest ogromniastą kulą, która przygniata mnie do ziemi. Wszystko co robię, jest absurdem, prowadzi znikąd donikąd.
„Podróże konika morskiego” to niezwykle ciepła i zabawna literatura. Spostrzeżenia, które zapisuje w swym kajecie młody tato są urocze w swej naiwności, choć finał książki nie jest obrazkiem sielankowym. Czyli jak to u Šabacha bywa-trochę uśmiechu i trochę smutku, dużo zabawy, ale też i poważniejszej refleksji.
Zainteresowałaś mnie książkami tego autora, może na razie nie tyle jestem ciekawa tymi "Podróżami konika morskiego", ale właśnie zaczęłam poszukiwania "Gówno się pali" i już nie mogę się doczekać, kiedy przeczytam tę książkę :-)
OdpowiedzUsuńPolecam gorąco, to krótkie książeczki, na godzinkę czytania,ale jaka to godzinka ! :)
Usuń