Autor: Jacek
Hugo-Bader
Tytuł: Dzienniki
kołymskie
Seria: reportaż
Wydawnictwo: Czarne
Rok wydania: 2011
Trakt Kołymski liczy ponad dwa tysiące
kilometrów. Trasa zaczyna się w Magadanie i kończy w Jakucku. To tereny
zupełnie niesprzyjające człowiekowi, okryte haniebną historią. To wzdłuż traktu
ciągnęły się lagry, w których więźniowie zmuszani byli do katorżniczej pracy
przy wydobyciu złota. Kołyma pochłonęła tysiące istnień. Ostatnia książka Jacka
Hugo-Badera pt. „ Dzienniki
kołymskie" to zapis podróży jaką odbył autor wzdłuż Traktu Kołymskiego. „Jadę na
Kołymę, żeby zobaczyć, jak się żyje w takim miejscu, na takim cmentarzu.
Najdłuższym. Można się tu kochać, śmiać, krzyczeć z radości? A jak tu się
płacze, płodzi i wychowuje dzieci, zarabia, pije wódkę, umiera? O tym chcę
pisać. I o tym, co tu jedzą, jak płuczą złoto, pieką chleb, modlą się, leczą, marzą,
walczą, tłuką po mordach".
Jedynym środkiem transportu, który w
takich warunkach jest dostępny to autostop. A wiadomo- dla reportera wsiąść do
samochodu byle jakiego to przecież gotowy materiał na reportaż. Ta książka jest w zasadzie o takich ludziach
- paputczikach, czyli towarzyszach podróży, których spotykasz tylko raz w
życiu, dlatego ich opowieści są szczere, choć często koloryzowane. Taki
paputczik opowie Ci kawał swojego życia, wygada się , opowie o takich rzeczach,
o których nigdy nikomu znajomemu by nie opowiedział. Natomiast tutaj jest ten
komfort psychiczny, że osoby słuchającej już nigdy nie spotkasz- a to skłania
do zwierzeń.
Dlatego „ Dzienniki
kołymskie" to tak naprawdę nie dziennik z podróży, ale swoista galeria
osób, a raczej osobliwości, na których natknął się Bader podczas tej nieco
ryzykownej wyprawy. I kogo my tu mamy? Same wariaty, oryginały jakich mało- ma
sie wrażenie, że Kołyma to enklawa ludzi nieprzystosowanych do normalnego
świata, ale za to świetnie radzących sobie w warunkach ekstremalnych
(wyobrażacie sobie żyć przy pięćdziesięciostopniowym mrozie?).
To różnorodne
postaci, ale łączy ich jedno- mocny łeb i szerokie gardło, bo przecież przy
takich temperaturach trzeba się rozgrzewać jakimiś procentami.
Ale do rzeczy-
przez te dwa tysiące kilometrów poznajemy jednego z największych kołymskich
złotych oligarchów- Basanskyego. Facet ma forsy jak lodu i szasta nią hojnie.
Po ostatniej rozmowie Bader znalazł w kieszeni spodni spory zwitek rubli. I co
tu z nim zrobić?
Jest też szamanka
Dora, która przepowiada Baderowi, jak będzie wyglądała okładka jego książki,
jest gościu, który opiekuje się gadającym kamieniem, jest złomiarz, który
potrafi sklecić z odpadków czajnik, meble, a nawet motor. Są wydobywcy złota i
człowiek, który wynalazł sposób na przekazywanie pozytywnej energii ziemniakom,
po to, by spożywający je ludzie nie starzeli się.
Postaci jest wiele,
historii multum, a wśród nich również autor, który czasami zbyt upierdliwie
pcha się na pierwszy plan. Bader jest niezrównanym gawędziarzem, jego kolokwialny
styl jest lekki i dowcipny. Jednak do końca nie potrafię ustosunkować się do
ostatniej książki. „ Dzienniki
kołymskie" są bowiem nierówne- opowieść niekiedy porywa (zwłaszcza rozmowa
z córką Jeżowa- największego ludobójcy zwanego Krwawym Karłem, albo anegdotka
o psie, który widział swoją śmierć na cmentarzu), ale są fragmenty, które nużą.
Po tej lekturze moje wyobrażenie dzisiejszej Kołymy o nic się nie wzbogaciło,
wręcz przeciwnie- obawiam się, że pogłębiły się moje stereotypy myślowe o
rosyjskich ludziach, którzy zalewają się wódką, żyją w nieludzkich warunkach i
uciekają od świata i ludzi.
Czy ja Ci już mówiłam, że zwariuję od taj masy książek, które MUSZĘ przeczytać?
OdpowiedzUsuńA czy ja Ci już mówiłam, że mam tak samo? :)
UsuńAle Cie wzięło na reportaż:) Same perełki wciągasz moja droga. Ja póki co czytałam tylko we fragmentach w DF i były to fragmenty obiecujące wiele. Ale czyż mogło by być inaczej? Wszak to pan Hugo-Bader:) Ale właśnie, właśnie fragmenty z chęcią (zwłaszcza, że w DF zamieszczone zostały chyba te najsmakowitsze kąski), ale całość jakoś mnie nie bardzo pociąga.
OdpowiedzUsuńBuziki i odliczam dni do naszego spotkania. Za miesiąc już będziem plotkować:))
Papryczko, jak sobie chcesz poczytać więcej to na stronach Wyborczej są dzienniki, bo on to najpierw dla Gazety pisał. A już Was w kalendarz wpisałam :) Doczekać się nie mogę :)
UsuńAch, fakt- na reportaże coś mnie teraz strasznie wzięło.
UsuńMag, co byś chciała w zamian?:-))
OdpowiedzUsuńHugo Badera- Dzienniki kołymskie ;)
UsuńOj Hipku Hipku, kupimy Ci na Dzień Hipka :)
UsuńŻe nie wiadomo, kiedy jest Dzień Hipka? To tym lepiej, bo to znaczy, że może być kiedykolwiek :)
Jeżow nie Jeżykow!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Anna
Co za wtopa- dzięki już poprawiłam :) Pozdrawiam
UsuńWspaniała książka! Czytanie jej to czysta przyjemność :)
OdpowiedzUsuń