Eduardo Mendoza to literacki chuligan. W Polsce jest znany przede wszystkim z trylogii detektywistycznej, którą otwiera ironiczna i z niezwykłym poczuciem humoru napisana powieść „Przygody damskiego fryzjera”. Ta właśnie książka otworzyła przede mną absurdalny świat przedstawiany przez hiszpańskiego pisarza. Po książce „Brak wiadomości od Gurba” wiedziałam, że to ten typ literackiego wyrazu, który lubię. Niektórzy nazywają Mendozę literackim Monthy Pythonem i przyznać trzeba, że coś w tym jest. Jego bohaterowie poruszają się po rzeczywistości odbitej w krzywym zwierciadle i jakoś sobie z tym muszą radzić.
„Trzy żywoty świętych” to niewielkich rozmiarów zbiorek, w którym pisarz pomieścił trzy opowiadania pochodzące z trzech różnych okresów jego literackiej kariery. Mendoza we wstępie kokietuje czytelnika, wyznając, że opowiadania nie mają ze sobą związku i można je czytać osobno. Z tym, że są to zamknięte dzieła, stanowiące odrębne teksty, się zgodzę, ale z tym, że nie ma między nimi intertekstualnego dialogu- tu już bym polemizowała, ale o tym za chwilę.
Zwróćmy uwagę na tytuł, który nawiązuje do jednego z najstarszych gatunków literackich- hagiografii. Ale Mendoza nie byłby sobą, gdyby czegoś nie zmajstrował. Bo kimże są owi „święci”? Indiański biskup z opowiadania „Wieloryb”, który stacza się na dno po to, by znaleźć cel swojego życia; człowiek absurdalny-Dubslav, który w jednym dniu dowiedział się, że jego matka-zasłużona okulista, zmarła i w tym samym czasie została wyróżniona Europejską Nagrodą za dokonania Naukowe; Inés Fornillos- nauczycielka literatury w więzieniu, która przyczyniła się do kariery jednego ze swoich podopiecznych. Gdzie więc ta świętość? Aby ją odnaleźć musimy się głębiej zanurzyć w semantykę tego pojęcia, przypomnieć sobie, że świętymi zazwyczaj były osoby wyrzucone na społeczny margines, dziwacy, którzy wierzyli w jakieś abstrakcyjne idee. I tacy są właśnie bohaterowie „Trzech żywotów”. Każda z postaci wykreowanych przez Mendozę ma jakiś cel- biskup szuka swego powołania, Dubslav chce ośmieszyć fałsz intelektualnego światka, a nauczycielka chce zarazić więźniów swą pasją czytania.
Ale nie tylko kategoria świętości łączy te trzy opowiadania, lejtmotywem, który przewija się przez wszystkie teksty jest podróż, którą można interpretować w sensie dosłownym i metaforycznym. Bohaterowie dwóch pierwszych opowiadań zmieniają miejsca, a podróż staje się w ich przypadku przyczynkiem do odnalezienia życiowej drogi. W „Pomyłce” Duperelos - uczeń pani Fornillos – odbywa podróż intelektualną, zaczyna nałogowo czytać, poznawać fikcyjne światy, a co za tym idzie-również, tak jak bohaterowie poprzednich opowiadań, znajduje swoje powołanie. Jak można wywnioskować, w przypadku „Trzech żywotów świętych”, z toposem podróży nierozerwalnie związany jest inny literacki motyw, a mianowicie- metamorfoza. Wraz z odkryciem swojego miejsca w świecie „święci” Mendozy zmieniają się. Trzy wątki spajające trzy pozornie niezwiązane ze sobą teksty- oj Panie Mendoza, ładnie to tak oszukiwać czytelników?
Tematyka opowiadań, jak widać powyżej, ma zabarwienie egzystencjalne. Sięgając jednak po książkę Mendozy spodziewałam się językowego humoru, ironicznych komentarzy, dowcipnych dialogów, a tu miłe rozczarowanie. Dlaczego miłe? Ponieważ tym razem hiszpański autor odchodzi od charakterystycznych dla siebie środków wyrazu, ale nadal jawi się jako świetny pisarz panujący nad formą. Nie chcę powiedzieć przez to, że czytałam „Trzy żywoty świętych” z marsową miną, bo są momenty, w których na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Te krótkie prozy różnią się od siebie stylem i długością, ale Mendoza podpowiada we wstępie, że łączy je dyskursywny charakter. I tu się z autorem zgodzę, wszakże dobra literatura powinna zachęcać do dyskusji, zmuszać do refleksji, a „Trzy żywoty świętych” niewątpliwie do takich książek należą.
Eduardo Mendoza, Trzy żywoty świętych, wydawnictwo Znak, Kraków 2011.
Dziękuję Wydawnictwu Znak za egzemplarz recenzyjny książki.
Musi być ciekawe :-) Wpisuję na listę :-)
OdpowiedzUsuńPiotr=> a i owszem, ciekawe i niedługie
OdpowiedzUsuńMam na półce cztery jego książki, a jeszcze żadnej nie przeczytałam. Czy to już powód do wstydu?
OdpowiedzUsuńKurczę, nabrałam ochoty na niego przez Ciebie! Nie spodziewałam się, że to może być tak ciekawy autor :)
Futbolowa=>"Trzy żywoty" nie są długie, a przy "Braku wiadomości od Gurba" przewracałam się ze śmiechu. Na poprawę humoru-to dobre lektury :)
OdpowiedzUsuńOstatnio odłożyłam Grubę w bibliotece. Odłożyłam Mendozę na rzecz Kereta to chyba nie grzech śmiertelny? hihi
OdpowiedzUsuńA ja egzemplarz "Brak wiadomości od Gurba" mam z autografem aurora:)
OdpowiedzUsuńpapryczka=> myślę, że nie będziesz się smażyć w piekle ;)
OdpowiedzUsuńkolmanka=> ja też mam jakąś książkę Mendozy z autografem, ale już nie pamiętam,którą mi podpisał :)
Nawet miałam ostatnio kupić jego książkę, ale okładki mnie zniechęciły. Rzetelna i świetnie napisana recenzja, ale waham się czy ksiązka jest dla mnie. Nie przepadam za MOnthy Pythonem, więc czuję się niezdecydowana...
OdpowiedzUsuńAneta=> dzięki :). Mendoza to specyficzny typ humoru, mi się to kojarzy z Monthy Pythonem,ale "trzy żywoty" troch505653130 odstają od innych książek tego autora. Można pożyczyć z biblioteki, a jeżeli chcesz, to mam dwa egzemplarze, to chętnie drugi na coś wymienię :)
OdpowiedzUsuń