Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

piątek, 24 stycznia 2014

Koncertowa inauguracja roku 2014



Pierwsze tegoroczne koncertowe podskoki już zaliczone i to w iście psychodelicznym klimacie.

Ania Rusowicz zachwyciła mnie swoją big beatową płytką, ale na koncercie promowała swój najnowszy krążek „Genesis", który klimatem przypomina stare dobre hipisowskie brzmienia. Nie mam takiej ogłady muzycznej, by Wam napisać, w jakich mistrzów z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych Ania jest wpatrzona, ale jedno mogę stwierdzić ze stuprocentową pewnością- jest wśród nich The Doors.

Już nawet nie pamiętam tytułu utworu, który wykonała, ale jak klawiszowiec zaczął swoje popisy w stylu Raya Manzarka, totalnie odpłynęłam.

Ania jest typowym zwierzęciem scenicznym. Ma świetny kontakt z publicznością, ale czasami daje się ponieść dźwiękom i nastrojom i zupełnie zatraca się w muzyce. Jest drobną kobitką, ale głos ma mocny, że aż ciary przechodzą człowieka na wskroś.  



Sami zresztą posłuchajcie:

5 komentarzy:

  1. Nigdy nie byłam na koncercie Ani Rusowicz, ale z jej występów, które oglądałam w telewizji wynika, że jest ona naprawdę świetną wokalistką. Rzeczywiście, stylistyka lat 50. i 60. wybitnie do niej pasuje. W wolnych chwilach będę musiała jak najszybciej przesłuchać jej najnowszą płytę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się bardziej podoba stara big-beatowa, ale ta nowa też jest świetna

      Usuń
  2. Bardzo mi się podoba mi się ten nowy numer, który hula w Trójce. Jest świetny. Po Twoich rekomendacjach jeśli będzie u nas koncertować to pójdę. A co!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noooo Paprykaaaa, dajesz , dajesz, nie ma się co zastanawiać :) Tylko zaplanujcie sobie wcześniej jakoś to wszystko, byście na czas dotarli, choć bisy Ania też daje ;)

      Usuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.