„Poniedziałkowe dzieci” – taki tytuł nosi polski przekład – to przede
wszystkim historia miłosna pierwszej damy rocka oraz kontrowersyjnego
fotografa – zdeklarowanego geja ze skłonnościami sadomasochistycznymi.
„Dużo powiedziano o Robercie, a usłyszymy jeszcze więcej [...]. Będzie
potępiany i uwielbiany. Jego wybryki będą piętnowanie i idealizowane. W
końcu jednak w jego twórczości przebije się prawda, namacalna postać
konkretnego artysty”. Tak, bo dla Patti Smith Mapplethorpe był przede
wszystkim artystą. Gdy w 1967 roku uratował ją przed pewnym pisarzem
science fiction, zawarli tajemniczy pakt: „Nasze wyznanie wiary było
proste – wspomina Smith – ufam Tobie, sobie ufam” – od tej pory byli
nierozłączni. Niezwykłość ich związku polegała na kompletnej
nieprzystawalności: ona potrzepana, pełna chaosu, bez towarzyskiego
obycia, ceniąca sobie przede wszystkim wolność, on z kolei poukładany,
praktyczny, nastawiony na sukces.
Cały tekst recenzji do przeczytania na stronie e-czaskultury. Zapraszam!
Zamierzam się za czas jakiś na książce zawiesić. Sama jej sobie nie kupię, bo skończył się czas książek wypłatek:(((, ale na szczęście moja kuleżanka sobie książkę kupiła i ja się czem prędzej w kolejce ustawiłam.
OdpowiedzUsuńBuziaki.
Zamierzam kupić na Targach książki :) Zazdroszczę, ze już mogłaś ja przeczytać!!!!
OdpowiedzUsuńWarto, naprawdę :)
Usuń