Autor: Marek Susdorf
Tytuł: Trzy
śmiertelne historie: Dziennik znaleziony w piekarniku.
Wydawnictwo: Nowae
Res- Wydawnictwo Innowacyjne
Rok wydania: 2012
„ Utwór po pierwsze jest tragedią, po drugie autohagiografią niejakiej
magdaleny d. (pisownia oryginalna,
przyp. mój) Po trzecie jest powieścią -
zabawą lalkami: jest to forma nowa, choć stara, osoby uczestniczące w tej
tragedii można dotknąć i opluć, bo są na wskroś realne, istnieją w konkretnym
czasie i konkretnym miejscu, z charakterystycznym dla siebie chamstwem i
bezczelnością chwyciłam je w obie dłonie i rozpoczęłam ich nowe życie."
Tak właśnie zaczyna
swój wulgarny monolog narratorka i jednocześnie bohaterka książki Marka
Susdorfa „Trzy śmiertelne historie: Dziennik znaleziony w
piekarniku".
Susdorf wciela się
w rolę młodej sfrustrowanej życiem kobiet, magdalena d. jest bowiem heroiną, niczym Jezus
poświęca się dla ludzkości, bo rodzi dziecko, przedłuża gatunek, przez osiem i
pół miesiąca nosi je w sobie, by później wypluć na świat.
Magdalena D. jest
wulgarna, pluje jadem, nie przebiera w słowach. Całą swoją nienawiść do świata,
do krzyśka-mój - półroczny- mąż przelewa
na kartki swojego pamiętnika, tworząc autohagiografię.
Kiedyś było
inaczej, na studiach mieszkała z mladim, jej ówczenym chłopakiem, ale okazało
się, że mladi odkrył swoje prawdziwe ja i zostawił ją dla faceta. Ale się nadal
przyjaźnią.
Wpadła. Zaszła w
ciążę. Z krzyśkiem, nieporadnym życiowo gościem, który jest śmierdzącym leniem
i nie interesuje go nic prócz mundialu.
Pojawiło się dziecko.
Pojawiły się problemy. Odcięli prąd, gaz, a jedyną pracą, jaką załatwiła jej
aseksualna koleżanka ada- notabene, podobno pierwsza w literaturze polskiej
bohaterka aseksualna, tzw. „aska"- to skręcanie długopisów.
Dziwicie się, że magdalena d. jest sfrustrowana, że rzuca mięsem i ma
serdecznie dość wszystkiego? Ja się nie dziwię i nawet jej współczuję, ale nie
lubię jej.
Susdorf przełamuje wszelkie stereotypy. To zadziwiające, że autor ma
tak ogromny dar empatii przez co jego bohaterka nie jest papierową kukiełką- z
kart tej książki bije autentyczna czarna rozpacz. To literatura drażliwa,
jątrząca, podejmująca w sposób nietypowy temat macierzyństwa , mówiąca o traumach,
zagubieniu i niezgodzie na zastaną rzeczywistość. Zamiast miłości
rodzicielskiej jest żal, jest złość, jest poczucie beznadziei. magdalena d. nienawidzi swojego dziecka, nie
potrafi się nim zająć, nie jest kobietą, w której dojrzewa instynkt
macierzyński: „(...) pytam się: co do
cholery, znaczy matka?! Kim jest matka?! Kim musi być?! Ja nie chcę, ja chcę
być sobą, to dziecko, to półzwierzę przez kosmitów podrzucone". Tak,
wszystko to jeden wielki spisek przeciwko niej.
Ona nie nadaje się na matkę, a on nie nadaje się na ojca, ale dziecko
jest.
Tak, Susdorf łamie stereotyp kobiety, która powinna bez problemu dojrzeć do
roli matki, tak, autor świetnie wciela się w rolę swej głównej bohaterki, tak
daje czytelnikowi siarczysty policzek, ale to tylko na tym poziomie. Postaci
męskie bowiem są już marionetkowe- mąż, który spędza całe dnie przed
telewizorem, były chłopak, który odkrywa, że jest gejem, ale gdy przeżywa
miłosny zawód, przychodzi się wyżalić do swej dawnej miłości.
Jest jeszcze była przyjaciółka, której się w życiu ułożyło.
magdalena d. nienawidzi ich wszystkich.
po przeczytaniu recenzji widzę, ze to chyba mocna książka, z chęcią, jak tylko wpadnie mi w ręce ją przeczytam!
OdpowiedzUsuńzapraszam w wolnej chwili do siebie :) pozdrawiam
tak, to mocna rzecz, polecam.
UsuńDziękuję za zaproszenie , na pewno zajrzę do Ciebie :)
Pozdrawiam
Brzmi rzeczywiście dobrze, choć ze względu na podkreślany przez Ciebie wulgarny język zastanawiam się, czy mam ochotę się przez to przekopywać [wulgarności mam za dużo na co dzień niestety]. Ano, pomyślim :)
OdpowiedzUsuńNieee, to zdecydowanie nie dla Ciebie książka :)
Usuń