Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

niedziela, 19 sierpnia 2012

Wycieczka


aW piątek po pracy wsiadłam w pociąg i wyruszyłam w me rodzinne strony. W Sędzisławiu odebrał mnie Tatko. 
- Córa, w niedzielę jedziemy na wycieczkę. Rano wyruszamy i cały dzień nas nie ma.
Ok. Jestem jak najbardziej za.

No i wyruszyli my. Upał jak w Afryce, ale o 10:00 ekipa wycieczkowa stawiła się w pełnym składzie: Mama, Tata i ja.
Najpierw Pławna i słynny Zamek Legend Śląskich. Po drodze zahaczyliśmy o Miedziankę, więc miałam okazję zobaczyć opisywane przez Filipa Springera tereny (o książce „Miedzianka. Historia znikania" pisałam TUTAJ).

Zamek Legend Śląskich znajduje się niedaleko Lwówka Śląskiego. Jest to teren magiczny i już przy samym wjeździe do wsi turystów wita ogromny napis- PŁAWNA MIEJSCE MAGICZNE.

Zameczek jest niewielki, a lalki w nim mieszkające są naturalnej wielkości i można je animować za pomocą sznurków. Wchodząc do mrocznego korytarza natykamy się na postacie ze śląskich legend, ale niestety, nie powiem Wam z jakich. Legendy bowiem są zapisane w języku niemieckim. Jest wprawdzie lektor, który opowiada dzieje postaci, ale w zameczku nie ma nawet ławeczki, by sobie usiąść i posłuchać.

Po drugiej stronie ulicy znajduje się natomiast gród, w którym niegrzeczne dzieci można zakuć w dyby. Ach, i jest też koń trojański. Wszystkiego tam pełno, ale nic dziwnego, wszakże jest to artystyczny zakątek, który od lat skupia ludzi miłujących sztukę. Powstała tam grupa „Pławna 9”. Jej założycielem jest Dariusz Miliński. Jego prace można podziwiać w Galerii, która znajduje się obok grodu.

Magiczne miejsce jednak mnie nie ujęło. Fakt, dla dzieciaków to frajda bawić się dużymi lalkami, latać pomiędzy oryginalnymi rzeźbami, wspinać się po grodowych domkach. My pozwiedzaliśmy, pstryknęliśmy kilkanaście fot i zawinęliśmy do Lubomierza.
A tam spotkaliśmy Kargula i Pawlaka.
Tak naprawdę jednak celem naszej wycieczki była wieś Mojesz. To właśnie tam miała się odbyć inscenizacja napoleońskiej bitwy.
Do Mojesz zajechaliśmy ok. 13:00. Zjedliśmy specjały (niespecjalne) kuchni polowej i czekaliśmy. Impreza miała się rozpocząć o 15:00. Bitwa o 18:00, a tu żar się z nieba leje, cienia jak na lekarstwo, a jak już się znajdzie, to mrówki żyć nie dają. No to co robimy? Ten czas tak wolno leci...Dobra, nie ma co czekać- wracamy do domu. Udało się tylko złapać aparatem kilku napoleończyków. Za rok na pewno też będzie festyn :).
A teraz zapraszam do galerii. Miłego zwiedzania.
Zamek Legend Śląskich
 Lalki też padały przy takim upale

 Dziecku się podobało, ale...
 Tata miał chyba większą frajdę ;)
 Pożegnalny uścisk dłoni
 Przykład jak to facet może stracić głowę dla kobiety
 O dwóch takich co ukradli księżyc
 Dał tylko palec, bo już całej ręki nie chciał
 Słońca dwa, słoneczka małe dwa
 Mój nowy przyjaciel z gór
 Dolny Śląsk też ma swojego konia trojańskiego
 Sisters
 A zamiast szlabanu...
 ... w dyby dziecko wzięto


 Wpadłyśmy z Mamcikiem potworkowi w oczy

 Podejdź no do płota...
Kilku żołdaków złapanych w przelocie

2 komentarze:

  1. Jaka zajebista wycieczka!
    "Fakt, dla dzieciaków to frajda bawić się dużymi lalkami, latać pomiędzy oryginalnymi rzeźbami, wspinać się po grodowych domkach." - to ja jestem dzieciak, bo dla mnie to by była niesamowita frajda ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna wycieczka! Zazdroszczę :)

    OdpowiedzUsuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.