Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

środa, 15 sierpnia 2012

Miłość szczęśliwa


Wisława Szymborska
Miłość szczęśliwa

Miłość szczęśliwa. Czy to jest normalne,
czy to poważne, czy to pożyteczne —
co świat ma z dwojga ludzi,
którzy nie widzą świata?

Wywyższeni ku sobie bez żadnej zasługi,
pierwsi lepsi z miliona, ale przekonani,
że tak się stać musiało — w nagrodę za co? za nic;
światło pada znikąd —
dlaczego właśnie na tych a nie innych?
Czy to obraża sprawiedliwość? Tak.
Czy narusza troskliwie piętrzone zasady,
strąca ze szczytu morał? Narusza i strąca.

Spójrzcie na tych szczęśliwych:
gdyby się chociaż maskowali trochę,
udawali zgnębienie krzepiąc tym przyjaciół!
Słuchajcie, jak się śmieją — obraźliwie.
Jakim językiem mówią — zrozumiałym na pozór.
A te ich ceremonie, ceregiele,
wymyślne obowiązki względem siebie —
wygląda to na zmowę za plecami ludzkości!

Trudno nawet przewidzieć, do czego by doszło,
gdyby ich przykład dał się naśladować.
Na co liczyć by mogły religie, poezje,
o czym by pamiętano, czego zaniechano,
kto by chciał zostać w kręgu.

Miłość szczęśliwa. Czy to jest konieczne?
Takt i rozsądek każą milczeć o niej
jak o skandalu z wysokich sfer Życia.
Wspaniałe dziatki rodzą się bez jej pomocy.
Przenigdy nie zdołałaby zaludnić ziemi,
zdarza się przecież rzadko.

Niech ludzie nie znający miłości szczęśliwej
twierdzą, że nigdzie nie ma miłości szczęśliwej.
Z tą wiarą lżej im będzie i żyć, i umierać.

Dzisiaj u mnie w rodzinie dwie okazje do świętowania. Moi Rodzice obchodzą trzydziestą pierwszą rocznicę ślubu, a Dziadkowie pięćdziesiątą. Mój Brat i Bratowa dwa dni temu mieli pierwszą rocznicę. A ja...no cóż...

Miłość szczęśliwa- czy to w ogóle możliwe? Tak, myślę, że tak. Hmmm, nawet zaczynam mieć mocne przekonanie, że przypadkowo mi się przytrafiła. Tak moi kochani, zakochałam się, zaświergoliłam zupełnie. Zielono mi i cudownie i to nie tylko w niedziele, ale w każdy inny dzień tygodnia. Tak, wiem, to początkowa faza mrówkowo-motylkowa, wzajemna fascynacja i spędzanie ze sobą każdej chwili. Jestem szczęśliwa, co widać. Non stop słyszę od znajomych, że wypiękniałam jakoś ostatnio, że jaśnieję jakimś blaskiem itp. To miłe. Jak się człowiek zakocha to świat nabiera intensywniejszych barw, wydaje mi się, że wszyscy się do mnie uśmiechają i ja sama mam ochotę wszystkich obdarzać uśmiechami. Ooooj, kończę, bo sama widzę, że zaraz różowym lukrem pojadę ;).

10 komentarzy:

  1. Nic tak nie działa pozytywnie na kobiecy wygląd, niż motylki w brzuchu :) Trzymam mocno kciuki [o ile smoki mają kciuki...]

    Jak by co, to pamiętaj - masz Smoka, więc nie zawahaj się go użyć :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż miło czytać takie miłosne pisaninki:) Gratuluję i życzę powodzenia:) Stan to wszak cudowny...chyba najlepszy na świecie:) Pozdrawiam
    PS Jak się ma Zygmuś? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Zygmuś ma się wspaniale odkąd dostał imię. Ale jak na knurka przystało trochę się przybrudził i musi iść teraz do mycia :)

      Usuń
  3. Życzę wszystkiego naj ;)) Pamiętajcie aby się szanować i akceptować ze wszystkimi zaletami i wadami, a fascynacja nie przeminie ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Miłość odwzajemniona to najwspanialsza rzecz, która się może człowiekowi przytrafić. Oby trwała wiecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj się wzruszyłam się czytając post. Przypomniały mi się moje motyle, z tym, że u mnie długo nie było beztrosko, dopiero po jakimś czasie motyle były urocze i błogie. Wcześniej nerwica. Może dlatego udało się nam tą pierwsza fazę związku przedłużyć. Piękny czas...a potem? a potem też jest fajnie:))

    OdpowiedzUsuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.