Autorka:
Anna Ikeda
Tytuł:
Życie jak w Tochigi. Na japońskiej prowincji.
Wydawnictwo:
W.A.B.
Seria:
terra incognita
Rok
wydania: 2012
Jeżeli
spodziewacie się, że „Życie jak w Tochigi” to reportaż, albo przewodnik po
Japonii to nie macie po co sięgać po tę książkę. Jeśli natomiast potrzebujecie
opowieści o życiu na zabitej dechami prowincji, chcecie poznać obyczaje i
tradycje Nikko, pooglądać amatorskie, ale za to przesycone barwami zdjęcia to
bardzo gorąco zapraszam do zapoznania się z Anną Ikedą.
„Życie
w Tochigi” to debiut książkowy młodej nauczycielki angielskiego, która
porzuciła szarą polską rzeczywistość i ruszyła do Kraju Kwitnącej Wiśni, by tam
rozpocząć nowe życie u boku męża Japończyka. Już we wstępie Anna Ikeda
zastrzega, że nie ma zamiaru opisywać życia gejsz, rozwodzić się nad fenomenem
mangi, czy też badać tradycji samurajów- nie, ona chce napisać o swoim życiu w
Nikko: „ I żeby nie było żadnych wątpliwości- nie jest to książka o Japonii.
Jest to książka o moim życiu w Japonii. Z góry przepraszam”.
Ależ
nie ma za co przepraszać droga Autorko, wszakże życie emigracyjne zwykłych
zjadaczy chleba jest dużo ciekawsze tym bardziej, gdy taki zwykły zjadacz
chleba ma poczucie humoru i lekkie pióro, a do tego opowieści przyprawi nutką
ironii. Ważny jest również dystans do samej siebie i do świata, który się
opisuje.
Jak
zatem się żyje takiej gaijince (określenie oznaczające nie- Japończyka,
cudzoziemca) wśród obcych twarzy? Najpierw należy poznać historię miasta, w którym
się osiadło, więc na początek dostajemy garść informacji o Nikko, małej wiosce
leżącej w prefekturze Tochigi. Nie są to informacje typowe dla takiego opisu,
dowiadujemy się zatem, że centralne ogrzewanie nie jest wynalazkiem, który
zawitał do małej mieściny i zimą jest tam trudno wytrzymać, ale za to zacieśniają
się rodzinne więzy, gdy teściowa przywozi na ratunek paczki żywnościowe.
Najlepiej w takim klimacie chodzić przez cały rok z dżinsach, nawet do pracy.
Właśnie,
praca- niby to trudno coś znaleźć, ale nasza bohaterka świetnie sobie radzi i
trafia do dość oryginalnym buddyjskim przedszkolu, w którym dostaje posadę
nauczycielki angielskiego. W międzyczasie trafia jej się również praca dla
japońskiej mafii, która, jak się okazuje sponsoruje tradycyjne festiwale w
Tochigi. Ikeda bierze udział w rytualnej wspinaczce na świętą górę Nantai,
próbuje przejść po rozżarzonych ogniach, by udowodnić staruszkom wioskowym, że
wcale się nie cyka i jak każdy Japończyk potrafi przelecieć po rozpalonych
węgielkach, przygląda się Marszowi Tysiąca Wojowników- najważniejszy festiwal w
Nikko, opisuje legendy związane z powstaniem miasta oraz przedstawia historie rodu szogunów
Tokugawa. Natrafia również na Muzeum Oświęcimia w Fukushimie, odsłaniając przy
okazji mroczne tajemnice tego miasteczka.
Autorka
próbuje również kulinarnych specjałów, zagląda do restauracji, w której koty
wałęsają się między stolikami, a płaci się w szczególności za to, by można je
było popieścić i wytarmosić. Mąż Autorki zabiera ją także do lokalu, w którym
kelnerami są małpy. Jak więc widzicie, Anna Ikeda proponuje nam wycieczkę z nie
lada atrakcjami, o których nie poczytacie w zwykłych przewodnikach.
A
na koniec musze Was ostrzec. Nie wolno tej książki czytać w miejscach
publicznych, gdyż grozi to podejrzanymi spojrzeniami kierowanymi w naszą stronę
w momencie, gdy co chwilę będziemy się podśmiechiwać pod nosem, tudzież
wybuchać nieopanowanym śmiechem. Ikeda bowiem ma ogromne poczucie humoru, jej
ironiczne podejście do siebie i orientalnego świata, w którym wylądowała idąc
za głosem serca, ujmuje dystansem i ciepłym podejściem do drugiego człowieka.
Biorę, kupuję - chcę :)))
OdpowiedzUsuńBierz, kupuj-warto :)
UsuńMagda pożycz ^^ Zapowiada się bardzo ciekawa książka.
OdpowiedzUsuńnoooo, spodoba Ci się
UsuńBardzo chcę przeczytać tę książkę, właśnie takie historie - o zwykłym życiu w niezwykłych (dla nas) realiach, lubię najbardziej :)
OdpowiedzUsuńto się czyta jak świetną powieść! polecam gorąco
Usuńśledzę bloga autorki i cieszę się, że wydała książkę. Muszę sobie ją zapodać
OdpowiedzUsuńoooo, nawet nie wiedziałam, że prowadzi bloga, muszę koniecznie zajrzeć- dzięki za informację :0
UsuńPozdrawiam
Jest u mnie w zakładkach na Z babskiej perspektywy. Na wsi w Japonii czy jakoś tak
Usuń