Autor: Petr Šabach
Tytuł: Gówno się
pali
Przekład: Julia
Różewicz
Wydawnictwo: Afera
Rok wydania: 2011
Petr Šabach to,
podobno, jeden z najpopularniejszych pisarzy w Czechach. Jego książki, podobno,
charakteryzuje poczucie humoru i ironiczny dystans do zastanej rzeczywistości.
Nie znałam
wcześniej tego autora, choć o książce „Gówno się pali" nie można było nic
nie wiedzieć. Kontrowersyjny tytuł bowiem spoglądał na mnie niemal z każdego
przystanku miejskiej komunikacji. Sięgnęłam zatem po ten niewielkich rozmiarów
zbiorek w ramach czytelniczego postanowienia rozwijania mojej czechofilii.
I to był strzał w
dziesiątkę! Dwa obrazki i jedna niewielkich rozmiarów nowelka dostarczyły mi
dobrej czytelniczej rozrywki.
Zbiorek otwiera
tekst, w którym autor zabiera nas do prowincjonalnej spelunki, gdzie dwóch
staruszków zakłada się o to, czy jeden z
nich będzie w stanie wytrzymać bez oddychania ponad dwie minuty.
Drugi obrazek
opowiada o codziennym życiu rodziny na wsi. Narracja jest prowadzona z
perspektywy małej dziewczynki, która, obserwując beztroskie w jej mniemaniu
życie swoich braci i ojca, dochodzi do wniosku, że jak dorośnie to zmieni płeć.
Najdłuższym tekstem
w zbiorze jest nowela opowiadająca historię pewnego związku od momentu, gdy
bohaterowie byli dzieciakami, poprzez okres wzajemnej fascynacji i szczeniackiego
zakochania, po zawarcie małżeństwa.
Trzy krótkie
historie, a tyle satysfakcji czytelniczej. U Šabacha bowiem czujemy się
swojsko, doświadczenia bohaterów przypominają nasze własne. Autor wchodzi na
tereny odwiecznej walki płci, miłosnych podchodów, szczenięcych fantazji o
dorosłym życiu, konfliktu pokoleń, młodzieńczego buntu.
Nie raz
uśmiechnęłam się, czytając obserwacje bohatera „Wody z sokiem"(to jest to najdłuższe
opowiadanko), który swojej przyszłej żonie, gdy był dzieciakiem pożyczył hulajnogę
w zamian za pokazane pępka.
Dopisek zupełnie nie związany z recenzją.
Moi drodzy,
Paszport Polityki w dziedzinie literatury dostał..... TADAAAAM-Szczepan Twardoch za książkę "Morfina".
A ja sobie właśnie na nią zabki ostrzę, bo od wczoraj jest na mojej półce.
Gratulacje dla autora i dla Wydawnictwa Literackiego. :)
Pewnie to siła tytułu, ale w pierwszym akapicie wyczytałem: "(...) ironiczny dystans do zasranej rzeczywistości." :D
OdpowiedzUsuńPadłam :)))))
UsuńDo czeskiej literatury sięgnę za jakiś czas, póki co "męczę" Dygata na przemian z Fox.
OdpowiedzUsuńZnam wyniki Paszportów, laureata niestety tylko ze słyszenia, z nominacji do Nike na przykład.
Czekam na wrażenia z "Morfiny" ;-)
już kończę "Zapiski" i się biorę za to opasłe tomiszcze :)
UsuńPrzyciąga mnie już sam tytuł... a trzy historie, które stworzył Šabach, wzbudzają moje zainteresowanie. Na pewno rozejrzę się za tym "Gównem...". ;-)
OdpowiedzUsuń:) książeczka jest na jedno łyknięcie, jest świetna, polecam gorąco
UsuńSama bym pewnie po książkę o takim tytule nie sięgnęła, ale po Twoim opisie na pewno zwrócę na nią uwagę. Zwłaszcza, że przy takich rozmiarach można ją potraktować jak deser po obiedzie. ;)
OdpowiedzUsuńA mnie właśnie tytuł zainteresował, Czesi mają poczucie humoru :) A na deserek w sam raz. Na zdrówko! :)
Usuń