Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

wtorek, 15 stycznia 2013

Petr Šabach "Gówno się pali" i o Paszportach Polityki słów kilka


 


Autor: Petr Šabach
Tytuł: Gówno się pali
Przekład: Julia Różewicz
Wydawnictwo: Afera
Rok wydania: 2011





Petr Šabach to, podobno, jeden z najpopularniejszych pisarzy w Czechach. Jego książki, podobno, charakteryzuje poczucie humoru i ironiczny dystans do zastanej rzeczywistości.

Nie znałam wcześniej tego autora, choć o książce „Gówno się pali" nie można było nic nie wiedzieć. Kontrowersyjny tytuł bowiem spoglądał na mnie niemal z każdego przystanku miejskiej komunikacji. Sięgnęłam zatem po ten niewielkich rozmiarów zbiorek w ramach czytelniczego postanowienia rozwijania mojej czechofilii.

I to był strzał w dziesiątkę! Dwa obrazki i jedna niewielkich rozmiarów nowelka dostarczyły mi dobrej czytelniczej rozrywki.

Zbiorek otwiera tekst, w którym autor zabiera nas do prowincjonalnej spelunki, gdzie dwóch staruszków zakłada się  o to, czy jeden z nich będzie w stanie wytrzymać bez oddychania ponad dwie minuty.

Drugi obrazek opowiada o codziennym życiu rodziny na wsi. Narracja jest prowadzona z perspektywy małej dziewczynki, która, obserwując beztroskie w jej mniemaniu życie swoich braci i ojca, dochodzi do wniosku, że jak dorośnie to zmieni płeć.

Najdłuższym tekstem w zbiorze jest nowela opowiadająca historię pewnego związku od momentu, gdy bohaterowie byli dzieciakami, poprzez okres wzajemnej fascynacji i szczeniackiego zakochania, po zawarcie małżeństwa.

Trzy krótkie historie, a tyle satysfakcji czytelniczej. U Šabacha bowiem czujemy się swojsko, doświadczenia bohaterów przypominają nasze własne. Autor wchodzi na tereny odwiecznej walki płci, miłosnych podchodów, szczenięcych fantazji o dorosłym życiu, konfliktu pokoleń, młodzieńczego buntu.
Nie raz uśmiechnęłam się, czytając obserwacje bohatera „Wody z sokiem"(to jest to najdłuższe opowiadanko), który swojej przyszłej żonie, gdy był dzieciakiem pożyczył hulajnogę w zamian za pokazane pępka. 

Šabach z ciepłym humorem oddaje absurdy socjalistycznych Czech, tworzy przy tym postaci swojskie, takie, jakie możemy spotkać na naszym podwórku.  Nie ma co się rozpisywać, warto sięgnąć po Šabacha, bo to swój chłop.

Dopisek zupełnie nie związany z recenzją.
Moi drodzy,
Paszport Polityki w dziedzinie literatury dostał..... TADAAAAM-Szczepan Twardoch za książkę "Morfina".
A ja sobie właśnie na nią zabki ostrzę, bo od wczoraj jest na mojej półce.
Gratulacje dla autora i dla Wydawnictwa Literackiego. :)

8 komentarzy:

  1. Pewnie to siła tytułu, ale w pierwszym akapicie wyczytałem: "(...) ironiczny dystans do zasranej rzeczywistości." :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Do czeskiej literatury sięgnę za jakiś czas, póki co "męczę" Dygata na przemian z Fox.
    Znam wyniki Paszportów, laureata niestety tylko ze słyszenia, z nominacji do Nike na przykład.
    Czekam na wrażenia z "Morfiny" ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. już kończę "Zapiski" i się biorę za to opasłe tomiszcze :)

      Usuń
  3. Przyciąga mnie już sam tytuł... a trzy historie, które stworzył Šabach, wzbudzają moje zainteresowanie. Na pewno rozejrzę się za tym "Gównem...". ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) książeczka jest na jedno łyknięcie, jest świetna, polecam gorąco

      Usuń
  4. Sama bym pewnie po książkę o takim tytule nie sięgnęła, ale po Twoim opisie na pewno zwrócę na nią uwagę. Zwłaszcza, że przy takich rozmiarach można ją potraktować jak deser po obiedzie. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie właśnie tytuł zainteresował, Czesi mają poczucie humoru :) A na deserek w sam raz. Na zdrówko! :)

      Usuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.