Autorka: Elif Şafak
Tytuł: Lustra miasta
Przekład: Anna
Akbike Sulimowicz
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Rok wydania: 2011
„Lustra Miasta" to jedna z pierwszych powieści Elif Şafak. W Polsce ukazała się w 2011 roku i nie zebrała
zbyt entuzjastycznych recenzji.
Tureckiej pisarce zarzucano przede wszystkim przerost formy nad treścią
oraz zbyt wielkie narracyjne rozrzedzenie. Fakt jest taki, że „Lustra
Miasta" to typowy przykład powieści szkatułkowej, gdzie jedna opowieść
rozpoczyna kolejną, a bohaterowie wyrastają niczym grzyby po deszczu. Można się
w tym pogubić, choć niekoniecznie. Uważny czytelnik nie powinien mieć problemów
ze sklejaniem poszczególnych wątków.
Osią historii przedstawionej w książce są losy rodziny Pereira. Mamy
wiek XVII - Madryt, czasy szalejącej inkwizycji. Na Antonim Pereirze spoczywa
obowiązek kontynuowania rodzinnej tradycji medycznej. Mężczyzna zajęty karierą lekarza i wykładowcy
filozofii, zaniedbuje swoją rodzinę i wyrusza do Padwy w celu dalszego
dokształcania się. W tym czasie nieżyczliwa sąsiadka donosi inkwizycji, że
Isabel- żona Antonia- przyjęła na opiekunkę Andresa Starą posądzaną o czary.
Tymczasem brat Antonia- Miguel jak zwykle używa życia, pije na umór i zaspokaja
swoje erotyczne potrzeby, więc podczas aresztowania nie ma go w domu. Udaje mu
się uciec do Stambułu, gdzie poznaje rabbiego Jakuba, zmienia imię i zaczyna
nowe życie.
W miarę rozwoju
fabuły dowiadujemy się o skrywanych sekretach klanu Pereirów. Şafak
umiejętnie wprowadza czytelnika w kolejne kręgi wtajemniczenia, z wyczuciem
graduje napięcie, zapętla fabułę, wprowadza mnóstwo niedopowiedzeń, które
gdzieś miedzy wierszami znajdują swoje dopełnienie. Turecka pisarka wprowadza czytelnika do
świata, w którym magia przeplata się z rzeczywistością, sen z jawą, a złe moce
przychodzą do człowieka pod postacią niewinnych duchów. Tu rzeczy przyjmują
ludzkie cechy i egzystują na równi z innymi bohaterami, grusze ożywają i karmią
swymi owocami głodnych przechodniów, a stara studnia na podwórku staje się
strażniczką skrywanej tajemnicy.
No dobrze, ale o co w tym wszystkim chodzi? Gdzie jest jakieś
przesłanie, drugie dno, cokolwiek? Ja niczego takiego nie odczytałam, ale
powstaje pytanie, czy każda książka musi mieć ukryte jakieś znaczenie? Czy nie
można po prostu czytać i rozkoszować się samą opowieścią? Dać się ponieść
słowom sklejonym w sensualne metafory, wyobraźni, która zaniesie nas w świat
czarów i ludzkich namiętności?
Şafak jest opowiadaczką, lubi
snuć fabuły rozległe, mnożyć wątki i bohaterów- tak, to charakterystyczne cechy
jej pisarstwa. Turecka pisarka tworzy
oryginalną galerię postaci, które są miotane różnymi namiętnościami. Zestawia
ze sobą trzy religie - judaizm, chrześcijaństwo i islam, ale nie bawi się przy
tym w żadne analizy. Tworzy powieść
przesiąkniętą duchem realizmu magicznego, powieść, która wrzuca czytelnika na
drugą stronę lustra.
Jakoś nie mogę się przekonać do tego tytułu. Jeśli jest podobnie dobra jak Bękart i Pchli to może i owszem się za nią zabiorę. Nie oczekuje w książkach zawsze głębi, najczęściej oczekuje dobrej, ciekawej, sprawnie napisanej historii, ale mam alergię na pseudo psychologie w powieściach. Może jak mi wpadnie w ręce w biblio.
OdpowiedzUsuńMam problem z blogiem. Konkretnie zamieściłam wczoraj nowy post i najpierw myślałam, że jest tylko ten stary (tak się wyświetla u Ciebie), a teraz się okazuje, że ten nowy i owszem jest, ale figuruje pod tytułem tego poprzedniego, w związku z tym zainteresowani nie wiedzą, że jest coś nowego:( Zrobiło Ci się już tak kiedyś?
Co do książki, mi się bardzo podobała, choć mówią, że Safak teraz przekombinowała. Można się trochę w tym pogubić, ale ja, o dziwo, połapałam się we wszystkim i dałam się ponieść opowieści. To taka baśniowa narracja. Przypomina stylem Bękarta, ale jak masz okazje to wypożyczyć, to poluj, poluj :)
UsuńCo do bloga- nie miałam tak, w sumie ja się na takich rzeczach nawet nie znam, by Ci coś poradzić :(
P.S. jak będziesz chciała pogawędzić, puszczaj bipa, mam promocję na ciebie w telefonie :))))
Giciarsko. Jak mnie weźmie na ploty, to bipnę:)
UsuńWkurza mnie to, że nadal mój post nie wyskakuje. Nikt nie zajrzy na moje podsumowanie, tak sumiennie przygotowane, bo nikt nie będzie wiedział, że jest coś nowego buuu. Gupi blogspot, gupi!
ja zaglądałam i klękam przed Tobą-ja nie mam cierpliwości do takich podsumowań :)
UsuńPoległam na tej książce. Więcej niż 150 stron nie dałam rady przeczytać. Nadmiar metafor mnie dobił. ;)
OdpowiedzUsuńShafak ma bardzo barokowy styl, nie wszystkim się to podoba. Ja akurat w takiej narracji się odnajduję :)
UsuńOj, widzę że sporo Safaków mam do nadrobienia ;-) Właśnie, znów zapomniałam siostrze przypomnieć, żeby mi przywiozła kiedyś jedną Safak, bo ma, ale którą... ech, pamięć... Chyba "Pchli..." ;-)
OdpowiedzUsuńPapryczko,a edytuj post i opublikuj jeszcze raz może?
Agnesto, tylko nie zaczynaj od Czarnego mleka- ta książka nie bardzo jej wyszła i w sumie nie oddaje jej charakterystycznego gawędziarskiego stylu.
Usuń