Autorka: Joanna
Bator
Tytuł: Ciemno,
prawie noc
Wydawnictwo: W.A.B.
Seria: archipelagi
Rok wydania: 2012
W ostatnich latach
w naszej rodzimej prozie można zauważyć wśród pisarzy zamiłowanie do gatunków z serii kryminalnej, by wspomnieć
chociażby metafizyczny thriller „Prowadź swój pług przez kości
umarłych" Olgi Tokarczuk, albo niedawno wydaną powieść Michała
Witkowskiego „Drwal".
Być może ta tendencja wynika z
tego, że pewne problemy nie sposób opisać inaczej, niż nadając im kryminalny
sztafaż. Ma to zapewne tę zaletę, że niewprawny czytelnik dostaje do rąk
wciągającą intrygę i jego potrzeba lekturowa zostaje zaspokojona. Ale są też
tacy czytelnicy, którzy wejdą na wyższy poziom i dogrzebią się drugiego dna i
ukrytego wśród trupów, pościgów, zagadek przesłania powieści. Nowa powieść Joanny Bator wpisuje się w tę
tendencję.
„Ciemno, prawie noc" to horror, w którym roi
się od złych mocy. Akcja powieści toczy się w Wałbrzychu- mieście przybłędów,
niedobitków, fałszywych proroków, cygańskich mieszańców i transseksualnych
oryginałów. To miejsce ponure, opanowane przez karaluchy i niebezpieczne
kotojady, które nie mają oczu, a jedynie usta, nos i żółte włosy. Wchodzą one w
ludzi i ...
Do tego zagłębia beznadziei przyjeżdża Alicja Tabor, dziennikarka
(anagram nazwiska autorki zapewne nie jest przypadkowy). Dostała zlecenie na
napisanie reportażu o zaginionych w niewyjaśnionych okolicznościach dzieciach. Ale podróż na Dolny Śląsk jest dla głównej
bohaterki również podróżą w czasie, Wałbrzych bowiem jest miejscem, w którym
sie wychowała. Alicja poznaje zatem historię swojej matki-wariatki, która
usiłowała zabić ją i jej siostrę, odnajduje list Ewy- starszej siostry, który
pomaga jej zrozumieć przyczyny jej samobójstwa, poznaje historię Alberta
Kukułki- przyjaciela rodziny, który jako jedyny wie, gdzie jest pochowane ciało
księżnej Daisy - ostatniej właścicielki Zamku Książ oraz gdzie znajduje się
sześciometrowy sznur pereł należący do księżnej.
Alicja rozpoczyna prywatne śledztwo, zaczyna wsiąkać w miejskie bagno.
Poszukuje zaginionych dzieci, poznaje tajemnicze zakamarki Zamku Książ, natyka
się na kociary, które są dobrymi duchami czuwającymi nad jej bezpieczeństwem.
Od jednej z nich dostaje perłę księżnej Daisy.
W wątek kryminalny Bator wplata również elementy romansu, Alicja
bowiem poznaje Martina Schwartza, który pomaga jej w poszukiwaniach, ale
jednocześnie okazuje się, że wcale nie jest on takim obcym człowiekiem...
Joanna Bator jak zwykle mnie nie zawiodła. Ta
pisarka to ewenement na naszym literackim podwórku. Jako jedna z nielicznych
potrafi pisać wciągające historie z ogromnym epickim rozmachem. Czytelnik
wsiąka w narrację i daje się ponieść opowiadanej historii. Bator umiejętnie
wprowadza nowe wątki, rozplenia je we wszystkich kierunkach, by na koniec spiąć
je w logiczną całość. Jak na dobry horror przystało w „Ciemno, prawie
noc" pisarka dozuje napięcie,
podpuszcza czytelnika.
Do tego Bator potrafi stworzyć pełnowymiarowe
postaci i choć jest ich wiele na kartach książki, każda zapada w pamięć, każda
ma swoją historię, której nie sposób zapomnieć. Oprócz Alberta Kukułki,
rodziców zaginionych dzieci, Martina i kociar pojawiają się również Jan Kołek-
miejscowy prorok, któremu ukazała się Matka Boska Bolesna oraz Jerzy
Łabądź - fałszywy wizjoner, który
okrzyknął się następcą Jana Kołka. Wydarzenia związane z tymi postaciami
przywodzą na myśl te z Krakowskiego Przedmieścia, gdy to po katastrofie
smoleńskiej toczono bitwę o krzyż. Bator nawiązuje do tych wydarzeń, by pokazać
zdegenerowaną formę, jaką przyjął polski katolicyzm. Bator wytyka tu hipokryzję
i płynącą z katolickich serc nienawiść. Katole w powieści są personifikacją
płytkiego życia wewnętrznego, antyintelektualizmu i infantylizmu objawiającego
się przywiązaniem do chrześcijańskich gadżetów.
„ 'Ciemno,
prawie noc' to książka, której źródłem jest
poczucie rosnącej bezsilności, rozpaczy (...) żyjemy w świecie, w którym
zło jest wszechobecne, wręcz banalne" - mówi pisarka w jednym z
wywiadów. Na kartach nowej powieści zło wyziera z każdej strony- gwałty,
porwania, śmierć. Dużo śmierci. Czarna to powieść, szarpiąca emocjonalnie,
wciągająca, ale jednocześnie odrzucająca ze względu na ładunek zła, jaki w
sobie niesie.
A ja zabieram się z nową Bator zaraz po lekturze książki Szejnert. Zgadzam się, że autorka to ewenement na naszym literackim rynku - dlatego z wielką niecierpliwością wyczekiwałam tej książki. Zachwycona byłam "Piaskową górą" i "Chmurdalią" zobaczymy co będzie z "Ciemnością, prawie nocą". Chociaż po twojej recenzji nabrałam jeszcze większej ochoty na jej lekturę. A najlepiej teraz i już! :)A widzę, że czytasz Mo Yana. Ja jak na razie nie przebrnęłam przez pierwszą stronę, ale walczę, walczę... :) Moc pozdrowień :)
OdpowiedzUsuńAbsolutnie nie czytam Mo Yana, to ktoś umieścił recenzję w projekcie nobliści, w którym biorę udział. Mi się Mo Yan nie podoba, nie walcz, bierz się za Bator :) Jest świetna! A teraz czytam Smoleńskiego- coś z Twojej reporterskiej półki :) Pozdrawiam serdecznie
Usuńnie czytałam jej poprzednich, jakoś się nie złozyło z ich zakupem, jak miałam kasę, to nie były dostępne, jak nie miałam, to za drogie, ale na pewno nadrobię, bo chwalą ją i chwalą
OdpowiedzUsuńchwalą, chwalą, bo jest za co, póki co, jeszcze się na tej pisarce nie zawiodłam, a czytam wszystko,łącznie z jej felietonami
UsuńTo zbyt czarne jak dla mnie, ale na pewno spróbuję poznać twórczość J. Bator, tylko może coś łagodniejszego ;-)
OdpowiedzUsuńSpróbuj zacząć od "Piaskowej Góry", albo od książki, która jest takim parareportażem "Japoński wachlarz"
UsuńEwenement? W takim razie koniecznie muszę poznać, świetna recenzja
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Pozdrawiam
UsuńŚwiadomie nie czytam. Wrócę tu po konsumpcji rzeczonej:)
OdpowiedzUsuńSmacznego! :) I zapraszam z powrotem :)
UsuńZostałaś u mnie oficjalnie otagowana: http://grafika-magika.blogspot.com/2012/11/tag-liebster-blog.html.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że mnie za to nie zabijesz ^^
Dzięki Ada za nominację, ale już jednej osobie musiałam odmówić udziału w łańcuszku, nie mam teraz głowy i czasu na to :(
UsuńŚciskam
Już od dawna mam ochotę zapoznać się z twórczością tej pani, na razie powstrzymuje mnie jej brak w mojej przydomowej bibliotece. Choć myślę, że jeśli będę mogła wybrzydzać, zacznę od "Chmurlandii" albo "Japońskiego wachlarza".
OdpowiedzUsuńWitaj,
Usuńjeśli mogę doradzić- jeśli mogę doradzić, to najlepiej zacząć od "Piaskowej góry" to jest pierwsza część "Chmurdalii". "Japoński wachlarz" też jest rewelacyjny :)
Pozdrawiam serdecznie
jak dla mnie, nie jest to najlepsza książka Bator, ale i tak jest b. dobra. Jeśli chodzi o sportretowanie miejsca, to chyba jedynie Miłoszewski robi to na tym samym poziomie. Bator jest bezkonkurencyjna w prowadzeniu wielotorowej narracji, umiejętnie przeskakuje z wątku na wątek. Dodatkowego smaczku dodaje książce wzmianka o bohaterce znanej z Piaskowej Góry (ja zauważyłam tylko jedną, może było ich więcej). Mówiąc krótko: książka godna polecenia.
OdpowiedzUsuńmayu, zgadzam się z Tobą co do wszystkiego, mało jestautorów, którzy potrafią tak rozgałęzić narrację i później wszystko ładnie pospinać, to są świetnie skonstruowane książki. A jeśli chodzi o tę powieść, jedynie w sumie nie grały mi te wtręty z forum internetowego. Ale i tak uważam, że jest to świetna książka.
UsuńO jak miło, że pojawiła się recenzja tej książki :). Szczerze mówiąc przymierzałam się do jej przeczytania, a ta recenzja jeszcze bardziej mnie zachęciła. pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńA dziękuję i naprawdę zachęcam, to kawał dobrej literatury
Usuń