Autor: John Lennon
Tytuł: Listy
Opracowanie: Hunter
Davies
Przekład: Tomasz
Wilusz
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2012
John Lennon-
założyciel i lider legendarnej grupy The Beatles
- żył w epoce przedkomputerowej,
przedesemesowej, przedfejsbukowej. Kontakt z drugim człowiekiem, który
znajdowała się kilometry od nas był możliwy jedynie przez telefon (stacjonarny,
oczywiście) lub przez listy. Lennon był człowiekiem pióra, był artystą, więc w
naturalnym odruchu, gdy chciał coś powiedzieć światu, przelewał to na papier. W
całym swoim roztrzepaniu, w chaosie, który przyniosła sława zawsze znalazł
czas, by naskrobać kilka słów- a to do rodziny, a to do fanów, a to do
przyjaciół. Po tragicznej śmierci pieczę
nad całą korespondencją przejęła Yoko Ono- żona muzyka. Wiele listów jednak przepadło, wiele zostało
skradzionych i teraz błądzą gdzieś po świecie, wiele jest u prywatnych
kolekcjonerów. 285- tyle udało się
zgromadzić Hunterowi Daviesowi, autorowi jednej z najbardziej kompetentnej
biografii zespołu The Beatles. Dziennikarz wykonał prawdziwie tytaniczną pracę,
dotarł do znajomych Johna, przeszperał archiwa, krążył od kolekcjonera, do
kolekcjonera, dowiadywał się pocztą pantoflową, gdzie może znaleźć kolejny
skrawek z zapiskami Johna i w ten oto sposób możemy podziwiać teraz wybór
myśli, własnoręcznie spisanych przez muzyka.
„Hunter, dobrze się sprawiłeś" pisze w liście do Daviesa Yoko- lepszej
rekomendacji chyba wymarzyć sobie nie można.
Tak naprawdę, te 285 zreprodukowanych epistoł to zbiór wszelakiego
rodzaju świstków, na których zapisane
jest czasami jedno zdanie, karteczek, notatek, listy zakupów i rzeczy do
załatwienia, pocztówki, fragmenty prób literackich, artykułów dziennikarskich,
mnóstwo ankiet, które John uwielbiał wypełniać - wszystko to zostało
sfotografowane i umieszczone w książce. Poza tym możemy również podziwiać
rysunki Lennona i prywatne zdjęcia, a zatem mamy w rękach prawdziwą ucztę dla
oka i ducha.
„Listy" są ułożone chronologicznie, jedynym wyjątkiem są epistoły
pisane do Dereka Taylora- bliskiego przyjaciela zespołu. Poszczególne rozdziały
poprzedza wstęp, w którym Davies przybliża postaci, do których pisał John, oraz
umieszcza komentarze, by pomóc czytelnikowi zrozumieć okoliczności powstania
notatek.
Całość natomiast otwiera skrócona biografia Johna Lennona.
Dostajemy zatem do rąk prawdziwą skarbnicę pamiątek i wgląd do
prywatnego życia jednej z legend rock'n'rolla. Są tu listy do Cynthii-
pierwszej żony Lennona, listy do ciotek, kartki wysyłane Julianowi-
pierworodnemu synowi muzyka, są listy do fanów. Ale czy to kompletny zestaw?
Wiadomo, że po rozstaniu z Cynthią, John związał się z Yoko, ale w międzyczasie
poznał też May Pang, z którą uciekła do Kalifornii i wiódł przez rok życie
prawdziwie dionizyjskie. Jednak z listów do May ostał się tylko jeden i to
bardzo lakoniczny. Nie ma również prywatnej korespondencji z Yoko, ale
dziennikarz tłumaczy to tym, że rzadko się rozstawali, a jak im się to
przydarzyło- godzinami rozmawiali przez telefon- nie pisali do siebie.
Nie jestem fanką
The Beatles, od czasu do czasu posłucham
sobie słynnej „Imagine" Johna, albo
songu, który stał się światowym hymnem pokoju „Give
peace a chanse", znam większość hitów nagranych przez chłopaków z
Liverpoolu, ale nigdy szczególnie nie interesowała mnie ich droga do kariery.
Co innego poszczególne postaci- uwielbiam czytać biografie słynnych ludzi. A
gdy jeszcze mam okazję zajrzeć do ich prywatnych zapisków...no cóż- wychodzi ze
mnie wtedy natura podglądacza.
Powiem szczerze- nie polubiłam Johna. Z tych lakonicznych liścików,
skrawków i szpargałków wyłania się portret osoby egocentrycznej i zarozumiałej.
Fakt, że były różne okresy w życiu Johna- najpierw walka o dojście na szczyt,
potem niesnaski z Mc Cartneyem, którego zawsze traktował jak rywala, problemy w
Apple, pierwszy syn, którym tak naprawdę się nie interesował. Dopiero znajomość
z Yoko wprowadza nową perspektywę patrzenia na rzeczywistość.
Ale korespondencja- no cóż- nic specjalnego. Talent? W listach do
rodziny, do przyjaciół nie popisuje się szczególnie. Ale już listy do Dereka-
tu ujawnia się poczucie humoru Johna, słowne wygibańce, kalambury- może to być
nieczytelne dla osoby z zewnątrz, ale od czego mamy Daviesa? Te fragmenty są
najmocniejszą stroną książki, nie licząc oczywiście jej graficznej szaty.
Dzięki tym zapiskom możemy również prześledzić duchowy rozwój muzyka.
Po wyjeździe do Indii na nauki do Maharishiego Lennon zmienił nieco tryb życia-
poznał Yoko, z którą organizował hapenningi na rzecz pokoju na świecie. Ale nie
mówią mi o tym listy, tylko komentarze umieszczone przez Daviesa. Bo tak
naprawdę z tych prywatnych zapisków niewiele dowiemy się o bohaterze.
Oczywiście, że interesujące są zdjęcia skrawków, na których możemy sobie
porozszyfrowywać hieroglify stawiane przez muzyka (miał okropne pismo)- to jest
jakiś rarytasik, ale nic poza tym. Ogromną robotę wykonał tutaj Hunter, który
listy potraktował jako uzupełnienie i w ten sposób stworzył oryginalną
biografię Johna Lennona.
Duże brawa natomiast należą się wydawcy, książka bowiem to prawdziwe
dzieło sztuki pracy edytorskiej. Wszystko jest przejrzyste i wydane na kredowym
papierze. Nic tylko siąść, czytać i oglądać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.