Śpi sobie człowiek, niczego się nie spodziewając, słyszy budzik w telefonie, podnosi jedną zaspaną powiekę - ok. można jeszcze pospać. Drugi alarm- podnosi dwie zaspane powieki, za oknem szaro- nie, no jeszcze chwileczkę dam się potulić Morfeuszowi, ewentualnie zrezygnuję dziś z porannego czytania. Człowiek sobie więc kima dalej, a tu jak nie ryknie!!! &!@!?!!!*?/???!!!!! Co jest, do jasnej Anielki?! Sen to czy jawa? Nie, no wyje i wyje....matko, to na klatce schodowej! Jezusie Maryjo! Alarm przeciwpożarowy! Co robić?! CO ROBIĆ?! Co się robi w takim wypadku? Szybko- siku. Zęby. Nie, no przecież ubrać się trzeba. Kurka, a miałam włosy umyć! No nic, będę straszyć wszystkich wkoło- a co, skoro mnie wystraszono, to ja też mogę kogoś. Dobra, torebka w łapę i ...spieeerniczamy.
Winda- nie. Na schody. Biegieeem. O, Pan Strażak- dzień dobry.
Przed budynkiem wóz strażacki, Panowie biegają, nie mogą się dostać do garażu podziemnego, nie wiedzą, gdzie się wyłącza alarm, nie mogą się dostać do żadnego pomieszczenia.
-Do kogo należy budynek?- zapytuje mnie zaspaną Pan Strażak.
- Panie, ja tu od niedawna, dzwonić trzeba do zarządcy! Numer jest chyba na klatce.
No numer jest, ale po drugiej stronie słuchawki uprzejmy głos automatycznej sekretarki informuje, że skrzynka jest przepełniona, a abonent niedostępny.
No to na stacjonarny. Połączenie. Jest!
- Proszę Pani, alarm, straż, zróbcie coś, nikt nic nie wie!
-Proszę się uspokoić, Pan Krzysiu, który się opiekuje waszym budynkiem nie odbiera telefonu, a jeszcze go nie ma w biurze.
Nie, no przecież ja jestem spokojna, jak stonka podczas wykopków, dlaczego mam być zdenerwowana, bo się dodzwonić nie można do nikogo, kto zarządza budynkiem, a straż kompletnie nie wie co gdzie jest? Nie, no przecież nie ma co sobie nerwów szargać...I co też Pani powie- Pan Krzysiu nie odbiera telefonu, hmmm, no coś podobnego...
Po godzinie wycia alarmowego podobno pojawił się Pan Krzysiu, alarm wyłączył, a na forum zarządca podał wiadomość:
Witam,
Dzisiejszy alarm był spowodowany przez lokatora z lokalu nr 76. Kurz z gładzi przedostał się przez otwarte drzwi na korytarz uruchamiając czujkę optyczną na 9 piętrze.
Proszę Pamiętać, że alarm to alarm i należy postępować zgodnie z instrukcją Ppoż. tj. opuścić lokal i wyjść z budynku.
Z uwagi na brak rezydującego pracownika ochrony lub innego na obiekcie, konserwator budynku może dojechać do obiektu w czasie od 30-60min.
Alarm włączył się o 7.45 został rozbrojony o około 8.30. czas przyjazdu STRAŻY to około 15 min (7.50 już byli)
Pozdrawiam
Ja też pozdrawiam.
Niezłe masz tam przygody. Ale właściwie dobrze, że jest alarm.
OdpowiedzUsuńNo dobrze, tylko dobrze by było, gdyby zarządca był bardziej dostępny, to nie pierwszy raz podobno
UsuńMnie interesuje kondycja pana Krzysia po konfrontacji z Tobą - co mu najpierw amputowałaś? A może miał bliskie spotkanie 3. stopnia z Twoimi różowymi glanami?
OdpowiedzUsuńno właśnie Pana Krzysia nie miałam okazji poznać, bo już musiałam się zmywać do pracy, ale przez telefon przez 15 min. mi tłumaczył dlaczego miała załadowaną skrzynke i dlaczego nie można się było do niego dodzwonić
UsuńWarto więc wstać równo z budzikiem;-)) Siku by było, ząbki by były, fryzurka by była, no i oczywiście samopoczucie lepsze;-)) Tak poważnie, to dobrze, że to tylko kurz. Zastanawiam się co ma czujka optyczna do pożaru? Czyli wieczorami nie wolno u was chodzić po bloku? Jakieś wykrętne wiadomości podał wam pan Krzysiu;-))
OdpowiedzUsuńO rany się obśmiałam. Wybacz ale się obśmiałam jak norka normalnie. Opcja siku, zęby, co najpierw?! się uchichrałam:)
OdpowiedzUsuńA pan Krzysiu to jakaś enigmatyczna postać:)
papryczko- no wiesz co? jak możesz się śmiać- toż to egzystencjalny problem- spłonąć z nieświeżym oddechem czy pełnym pęcherzem ;)
Usuńwolno, to nie jest czujka ruchu, tylko panowie, którzy remontowali mieszkanie, otworzyli drzwi, a te czujki są wrażliwe. a najlepsze jest to, że jak się włącza alarm to automatycznie zostaje odcięty dopływ wody do mieszkań, bo jest odprowadzony do pomp. a Pan Krzysiu był ciągle niedostępny, bo jakiś lokator się do niego dodzwonił i mu robił wyrzuty, że brał prysznic i mu wode wyłączyli...masakra- to nic,że alarm wył niemiłosiernie, ale problemem był przeciez brak wody...
OdpowiedzUsuńsamo życie :)
OdpowiedzUsuńUff, Ty to masz przygody....
OdpowiedzUsuńolaboga! Co za przeżycia! Ja bym przeszła zawał serca na Twoim miejscu.
OdpowiedzUsuńeee tam, ale przynajmniej się nie nudzę :) A dzisiaj mi zamontowali zlew w kuchni i podłączyli wodę- już nie muszę myć naczyń pod prysznicem :)
OdpowiedzUsuń