piątek, 30 marca 2012
Jonas Jonasson "Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął"
Autor: Jonas Jonasson
Tytuł: Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął
Przekład ze szwedzkiego: Joanna Myszkowska Mangold
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2012
Z takim dziadkiem to bym się na pewno nie nudziła. O ile byłabym w stanie zatrzymać go przy sobie. Allan Karlsson właśnie kończy sto lat i wcale nie ma zamiaru uczestniczyć w imprezie urodzinowej, jaką dla niego przygotowali pracownicy domu spokojnej starości. A zwłaszcza nie ma zamiaru po raz kolejny znosić autorytatywnego tonu siostry Alice. Bierze więc nogi za pas i czmycha przez okno, by udać się w kolejną w swym długim życiu podróż.
Trafia zatem na dworzec, a tam poznaje młodziniaszka w długich włosach, któremu zaiwania walizkę, wsiada do pierwszego lepszego autobusu i odjeżdża w siną dal. A ściślej mówiąc do stacji Byringe. Tam poznaje Juliusa, samotnego złodziejaszka, z którym się zaprzyjaźnia. A tymczasem...wypadałoby zaglądnąć do buchniętej walizki...A tam...Bagatelka! Pięćdziesiąt milionów! I zaczyna się wariacka przygoda połączona z ucieczką przed policją, przypadkowymi morderstwami ( no, jeżeli ktoś się pośliznął na słoniowej kupie, a później nie zauważył, że słoń właśnie ma zamiar sobie spocząć w owym miejscu, w którym znalazła się ofiara...no to kto tu mówi o morderstwie?), zawarciem nowych przyjaźni i podróżą po Szwecji.
Przyznam szczerze, że już dawno tak dobrze nie bawiłam się podczas lektury. Jonasson napisał historię przepełnioną absurdem i oryginalnymi postaciami. Szwedzki autor zapewnia nam nie tylko świetną zabawę, ale zabiera nas również w podróż przez historię XX wieku ukazaną w krzywym zwierciadle. Bo nasz stuletni Allan to nie byle kto. To właśnie on zna sekret bomby atomowej i dzięki swoim umiejętnościom poznał wiele osobistości. Jadł obiad z prezydentem Trumanem, popijał wódkę ze Stalinem, poznał Mao Zedonga i Winstona Churchila, a generała Franco uratował przed wysadzeniem w powietrze. Miał ów staruszek spory wpływ na historyczne dzieje, ale chyba nie do końca zdawał sobie z tego sprawę. Bo tak naprawdę miał organiczny wstręt do polityki. Przeżył dwie wojny światowe, był zesłany do Władywostoku, gdzie spędził pięć lat na ciężkich robotach, po czym przyczynił się do zrównania miasta z ziemią. A wszystko to niby przypadkiem. Trzeba przyznać, że życie to nasz bohater miał ciekawe.
Allan Karlsson przypomina nieco dobrego wojaka Szwejka, nie jest bystry, ale dzięki swojemu szczęściu i beztroskiemu podejściu do życia potrafi zjednać sobie ludzi i wyjść cało z tarapatów, w które się notorycznie ładuje. Ale nie ma co walczyć z losem: „Jest jak jest, będzie co będzie"- to życiowa maksyma, która dystansuje bohatera do rzeczywistości.
„Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął" to wybuchowa mieszanka Allenowskiego absurdu i czeskiego humoru, to wariacka narracja, w której wydarzenia historyczne przeplatają się z karykaturalną fikcją. Przygody Allana, jego przyjaciół i słonicy Soni czyta się na jednym wdechu, dając się wciągnąć autorowi w tę szalona podróż u boku stuletniego utracjusza.
P.S. W książce znaleźć można receptę na długowieczność, ale to już zadanie dla wnikliwych czytelników.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Następny tytuł w kolekcji "przeczytam później";-(( Sam już nie wiem który? Ale Twój opis przypadł mi do gustu, obym nie sięgnął po nią na emeryturze, bo wtedy będę ślepy, jak będę jeszcze żył;-))
OdpowiedzUsuńNie, no co Ty, to jest priorytet. Choć możesz odłożyć czytanie na jesień lub zimę, bo wtedy będzie to niezawodny poprawiacz nastroju. Uśmiałam się na tej książce jak norka
OdpowiedzUsuńPójdę z torbami, nosz kurna zbankrutuję...
Usuńoj tam, oj tam, od czego masz Hipcia ;)
Usuńjest jesień, wiec pora sięgnąć po książke!
UsuńZapewne, jeżeli tylko potrzeba antidotum na depresję :)
Usuń