Nawet nie wiecie, jakie to cudowne uczucie, gdy rano zamiast pielęgniarki, budzi cię kot. Nie, żebym miała jakieś niemiłe doświadczenia z pielęgniarkami, ale jednak wolę swojego sierściucha na twarzy, niż zaproszenie do gabinetu zabiegowego i igiełka w żyłkę z samego rana.
Wróciłam. Trzeba trochę rozruszać bloga. Dziękuję wszystkim za wsparcie, dobre słowo, telefony, odwiedziny.
Diagnoza jest jeszcze niepotwierdzona i dopiero 31.08. będę miała rezonans, który określi, czy lekarze postawili trafne rozeznanie.
Nie martwcie się jednak, nie umieram. :)
No dobra, umieram przez te upały ;), Oskar za to czuje się świetnie i sobie śpi w najlepsze.
Hura 🙌 jesteś, wróciłaś ✌
OdpowiedzUsuńHura 🙌 jesteś, wróciłaś ✌
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń