Autor: Charles
Bukowski
Tytuł: Faktotum
Przekład: Jan
Krzysztof Kelus
Wydawnictwo: Noir Sur
Blanc
Rok wydania: 2014
(wydanie piąte)
Do przeczytania „Faktotum"
zachęciła mnie Naia z „Literackich skarbów świata całego".
Nai wierzę, bo zazwyczaj nasze gusta literackie się pokrywają - jeżeli chodzi o
czeskie klimaty. Jeżeli chodzi o klimaty amerykańskie - cóż, tym razem moje
czytelnicze odczucia diametralnie różnią się od wrażeń Nai. Nie zaskoczyło i
już.
Nie twierdzę, że
książka Bukowskiego to jakiś gniot, bo tak nie jest. „Faktotum" to
świetnie napisana powieść o człowieku, który ciągle szuka pracy. To właśnie w
portrecie psychologicznym głównego bohatera- Hanka Chinaskiego - tkwi siła tej
książki. Nawet nie wiecie jak on mnie wkurzał! Facet, tak na oko, około
trzydziestki, może trochę starszy (tak mi się wydaje, bo w powieści na temat wieku
Hanka nie ma informacji, ale drogą dedukcji można przyjąć, że gość nie
przekroczył jeszcze smugi cienia), niespełniony pisarz, spełniony za to
seksualnie i alkoholowo samiec. Jego przedmiotowe podejście do kobiet, ciągłe
bimbanie i kombinatorstwo tak działało mi na nerwy, że miałam ochotę zdzielić
go w ten jego durnowaty łeb.
Chinaski szuka
pracy, ale gdy ją już dostanie, to zaraz ją traci. Nic dziwnego, skoro
przychodzi pijany, spóźnia się, nie wykazuje żadnej inicjatywy. Taki typ
anarchisty, który żyje z dnia na dzień, który nie chce dać się wciągnąć w
trybiki kapitalistycznej machiny.
„Faktotum" to
proza brutalna, męska, kojarzy mi się z powieściami Marka Hłaski, w których
postaci to prości ludzie niepasujący do świata, ponurzy, pozbawieni marzeń i
perspektyw na lepsze życie. Bukowski jest wulgarny, jego bohater rzuca mięsem,
jest ironiczny, ale ten typ ironii do mnie nie trafia, jest zbyt dosłowny,
dosadny, dla mojej wrażliwości to zbyt wiele.
A na koniec
anegdotka.
Jechałam autobusem,
czytając Bukowskiego. Miejsce obok mnie zajęła starsza kobieta. Jak miała już wysiadać to mnie zagadnęła:
- Przepraszam, muszę wszystkim coś opowiedzieć.
Myślę sobie- kolejna
wariatka, bo ostatnio mam tendencje do przyciągania oryginałów. A ona dalej
swoje:
- Bardzo miło się patrzy na młodą dziewczynę (ekhu, ekhu...to o mnie
niby...ekhu ekhu- komplemencik), która zamiast klikać w komórce, siedzi z nosem
w książce. To teraz rzadki widok. I wyszła.
Ja w nim widzę dziecko we mgle. Spełniony seksualnie i alkoholowo samiec to tylko smutna fasada :). I ta cała wulgarność, brutalna ironia, chamstwo – to też jest ryk ranionej bestii. Ale rozumiem, że mógł do Ciebie nie trafić. On z takich, których się kocha albo nienawidzi :).
OdpowiedzUsuńA pani z autobusu – o rany, jaka rozkoszna! Czemu mnie się takie nie przytrafiają? :)
A weź przestań, dla mnie to niedojrzały i irytujący dzieciak. Ale można tez na niego patrzeć inaczej- wziąć go w konteksty kulturowe- bitnicy i takie tam- wtedy inaczej to wgląda i jeśli tak patrzeć, to ja Bukowskiemu gratuluje, że stworzył taką realną postać.
UsuńChociaż od bitników się odżegnywał, podobnie jak od wszystkich innych :). Ale tak, to mniej więcej ta filozofia. Sama mam czasem ochotę zachowywać się jak on – chociaż korpo wyciąga po mnie raz po raz swoje macki, bronię się jak mogę. Wysyłam CV, a potem plotę na rozmowie trzy po trzy, żeby mnie nie zechcieli. I już sama nie wiem, czy mnie zepsuł czy uratował :).
UsuńTo były takie czasy, liczyło się coś innego, było bezpieczniej, podróżowanie stopem, wolność, prace dorywcze, by tylko przeżyć z dnia na dzień. Znam ludzi, którzy tak żyją w dzisiejszej rzeczywistości.
UsuńKorpo nie jest fajne dla wszystkich, ale też znam ludzi, którzy się w tym odnajdują, ale ja wiem, ze to nie dla mnie. Dla Ciebie widocznie też nie :). Też teraz jestem w takim rozkroku i szukam czegoś, ale już wiem,że do dużych firm się nie nadaję. Życzę powodzenia w znalezieniu niekorporacyjnej pracy :). Tylko nie idź za Hankiem i nie popadnij w alkoholizm ;)
Niby era dzieci-kwiatów i wolnych ptaków już dawno minęła, ale bohaterów podobnych do Hanka czasem (a może częściej niż czasem) można spotkać i dziś. Każdy, podejrzewam, zna jakiegoś Chinaskiego - Piotrusia-Pana, który na spełnienie może liczyć wyłącznie, jak piszesz, w sferze alkoholowej, ewentualnie seksualnej. A to ostatnie tylko wtedy, gdy zdrowie po romansach z butelką pozwoli ;-)
OdpowiedzUsuńTego autora przeczytałam - dawno temu - tylko "Z szynką raz!" i wrażenia z lektury, o ile pamiętam, były dość pozytywne (choć chyba nie na tyle, żeby szybko sięgnąć po następną). Pozdrowienia!
PS Komentarz Pani z autobusu bardzo miły. Swoją drogą, to znak czasów, że publiczny widok człowieka z książką jest dziś odbierany jako coś niezwykłego ... Dziwić powinni raczej ludzie z nosami w "inteligentnych" smartfonach! ;-)
http://lezeiczytam.blogspot.com
Mi też się miło zrobiło, ale później sobie pomyślałam, że ta Pani może złymi liniami jeździ, bo ja non stop się natykam na młode osoby zatopione w lekturze. Oni są wszędzie- w parkach, w autobusach i tramwajach, a nawet się zdarza, że w kolejkach w hipermarketach :). Mnie zawsze wtedy ciekawi, co też oni tak czytają :).
Usuń