Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

środa, 13 marca 2013

20.Gadki Szmatki Literatki



A wczoraj we wrocławskiej „Literatce" święto było niecodzienne. Otóż, już po raz dwudziesty miały miejsce Gadki Szmatki Literatki. Wprawdzie zacna to rocznica, ale szef kawiarni oraz jeden z głównych sprawców całego zamieszania-Pan Janusz Domin-uprzejmie poinformował, że nie mają w zwyczaju hucznie obchodzić żadnych jubileuszy, więc będzie tak jak zwykle, czyli ciekawie.

Na początek szybkie przypomnienie zasad. Każdy z zaproszonych gości ma pięć minut na zaprezentowanie się na scenie. To od niego zależy, co pokaże, a od publiczności, czy zostanie nagrodzony gromkimi brawami.

Maraton gadkowy tradycyjnie rozpoczął dr Bogusław Bednarek, który w dowcipny sposób przedstawił pokrótce symbolikę oka jako narządu mającego nie tak oczywiste możliwości. Roztoczył przed słuchaczami wizje i przesądy związane z narządem wzroku.

Po nim scenę zdominował Maciej Kaczmarski- założyciel Krajowego Rejestru Długów i Honorowy Konsul Republiki Słowackiej- opowiadał o swojej pracy w konsulacie, a później przedstawił slajdy zachęcające do poznawania Słowacji. Niestety, nienaruszalne zasady pięciominutowego wystąpienia brutalnie przerwały część slajdów i zaproponowano, by może zrobić z pokazu osobny występ na następnych Gadkach.

Po mężczyźnie czas na kobietę i to kobietę nietuzinkową-Olgę Mako (chyba nie przekręciłam nazwiska) grającą na bandurze. Nigdy wcześniej nie miałam okazji wysłuchania tak pięknego i poruszającego mini-koncertu. Pani Olga zaczarowała publiczność błądząc palcami po strunach tego ukraińskiego ludowego instrumentu.

Gości było jeszcze wielu, był Rafał Bryndal z tabletem, na którym odtworzył jeden ze swych satyrycznych wierszy, a występ uwieńczył garstką limeryków;  było też filmowo, a to za sprawą wrocławskiego reżysera-Krzysztofa Kulkowskiego, ale największy aplauz publiczności zyskali Grzegorz Rusek-chemik organiczny współpracujący z wydziałem kryminalnym oraz Julia Różewicz, tłumaczka czeskiej prozy i założycielka wrocławskiego wydawnictwa Afera.

Pan Grzegorz w krótkiej prezentacji omówił sposoby wykrywania fałszywych tekstów, pieniędzy, opowiadał o badaniu dokumentów, by na koniec uraczyć publiczność przepisem na tradycyjną maść do latania i konstatacją, że alkohol zdrowiu nie szkodzi, co wszyscy zgromadzeni przyjęli jednogłośnie z aprobatą.

Pani Julia natomiast przygotowała dla odważnych ochotników test- ja ci przeczytam zdanie po polsku, a ty z trzech możliwości wybierzesz poprawne tłumaczenie na język czeski. Trzech śmiałków się zgłosiło i trzech wygrało książki.

Ach, jeszcze bym zapomniała o występie „Macochy"- zawodowego tancerza baletowego- Dariusza Raczyckiego. Wspomnienia i anegdotki z życia baletmistrza co rusz wzbudzały salwy śmiechu.

Oj działo się działo, w ten jubileuszowy wieczór. Goście zacni i publiczność w komplecie, czyli, tak jak to Pan Janusz na początku powiedział-było jak zwykle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.