A wczoraj we
wrocławskiej „Literatce" święto było niecodzienne. Otóż, już po raz
dwudziesty miały miejsce Gadki Szmatki Literatki. Wprawdzie zacna to rocznica,
ale szef kawiarni oraz jeden z głównych sprawców całego zamieszania-Pan Janusz
Domin-uprzejmie poinformował, że nie mają w zwyczaju hucznie obchodzić żadnych
jubileuszy, więc będzie tak jak zwykle, czyli ciekawie.
Na początek szybkie
przypomnienie zasad. Każdy z zaproszonych gości ma pięć minut na
zaprezentowanie się na scenie. To od niego zależy, co pokaże, a od
publiczności, czy zostanie nagrodzony gromkimi brawami.
Maraton gadkowy
tradycyjnie rozpoczął dr Bogusław Bednarek, który w dowcipny sposób przedstawił
pokrótce symbolikę oka jako narządu mającego nie tak oczywiste możliwości.
Roztoczył przed słuchaczami wizje i przesądy związane z narządem wzroku.
Po nim scenę
zdominował Maciej Kaczmarski- założyciel Krajowego Rejestru Długów i Honorowy
Konsul Republiki Słowackiej- opowiadał o swojej pracy w konsulacie, a później
przedstawił slajdy zachęcające do poznawania Słowacji. Niestety, nienaruszalne
zasady pięciominutowego wystąpienia brutalnie przerwały część slajdów i
zaproponowano, by może zrobić z pokazu osobny występ na następnych Gadkach.
Po mężczyźnie czas
na kobietę i to kobietę nietuzinkową-Olgę Mako (chyba nie przekręciłam
nazwiska) grającą na bandurze. Nigdy wcześniej nie miałam okazji wysłuchania
tak pięknego i poruszającego mini-koncertu. Pani Olga zaczarowała publiczność
błądząc palcami po strunach tego ukraińskiego ludowego instrumentu.
Gości było jeszcze
wielu, był Rafał Bryndal z tabletem, na którym odtworzył jeden ze swych
satyrycznych wierszy, a występ uwieńczył garstką limeryków; było też filmowo, a to za sprawą
wrocławskiego reżysera-Krzysztofa Kulkowskiego, ale największy aplauz
publiczności zyskali Grzegorz Rusek-chemik organiczny współpracujący z
wydziałem kryminalnym oraz Julia Różewicz, tłumaczka czeskiej prozy i
założycielka wrocławskiego wydawnictwa Afera.
Pan Grzegorz w
krótkiej prezentacji omówił sposoby wykrywania fałszywych tekstów, pieniędzy,
opowiadał o badaniu dokumentów, by na koniec uraczyć publiczność przepisem na
tradycyjną maść do latania i konstatacją, że alkohol zdrowiu nie szkodzi, co
wszyscy zgromadzeni przyjęli jednogłośnie z aprobatą.
Pani Julia
natomiast przygotowała dla odważnych ochotników test- ja ci przeczytam zdanie
po polsku, a ty z trzech możliwości wybierzesz poprawne tłumaczenie na język
czeski. Trzech śmiałków się zgłosiło i trzech wygrało książki.
Ach, jeszcze bym
zapomniała o występie „Macochy"- zawodowego tancerza baletowego- Dariusza
Raczyckiego. Wspomnienia i anegdotki z życia baletmistrza co rusz wzbudzały
salwy śmiechu.
Oj działo się
działo, w ten jubileuszowy wieczór. Goście zacni i publiczność w komplecie,
czyli, tak jak to Pan Janusz na początku powiedział-było jak zwykle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.