Autorka: Colette
Tytuł: Dialogi
zwierząt
Przekład: Beata
Geppert
Wydawnictwo: W.A.B.
Seria: Biosfera
Rok wydania: 2013
Pamiętacie
Klaudynę, bezczelną nastolatkę, która wszelkie konwenanse miała w głębokim
poważaniu? Tak, Klaudyna na początku XX wieku zawojowała ówczesny artystyczny
światek i do dziś jest czytana przez kolejne pokolenia. To właśnie cykl o
charakternej dziewczynce przyniósł sławę Colette-francuskiej pisarce. Jej
dorobek literacki prezentuje się imponująco.
Wśród ponad
pięćdziesięciu wydanych książek na pierwszym planie pojawia się tematyka
miłości, jej bohaterowie to ludzie, którzy żyją na marginesie społeczeństwa, to
skandaliści, osoby o podejrzanej orientacji seksualnej. Colette lubiła
eksplorować tematy tabu, pisała o zmysłowości, erotyce, co w ówczesnych czasach
było postrzegane jako wysoce niestosowne. Ale w jej dorobku znalazła się
również książka odbiegająca nieco od innych - „Dialogi zwierząt".
Bohaterów jest
czterech-On i Ona oraz Toby-francuski buldożek i kotka Kiki rasy kartuskiej.
Choć tak naprawdę On i Ona usuwają się w cień i są postaciami drugoplanowymi,
bo narrację przejmują zwierzaki.
Pomysł na
antropomorfizację nie jest niczym nowym w literaturze. Już w starożytnych
bajkach zwierzęta były pretekstem do przedstawiania ludzkich przywar, podobnie
jest u Colette. Kiki staje się odzwierciedleniem swojej pani, to typowa dama,
nieco kapryśna, zarozumiała i przede wszystkim zapatrzona w Niego. Toby
natomiast to taki trochę głupiutki pieszczoch, zdominowany nieco przez Nią.
W dwunastu
dialogach zwierzęta poruszają tematy m.in. miłości, starości, ludzkich
zwyczajów i fobii. Wraz ze swym Państwem
podróżują z miasta na wieś i tam obserwują dwunogich, ale tez sami nie
próżnują. A to się zalecają do innych zwierząt, a to powylegują się przy ciepłym
kominku.
Jedyne co
przeszkadza w tych dialogach, to język, jakim posługują się Toby i Kiki-jest
zbyt poetycki, kot mówi kwiecistymi zdaniami najeżonymi nieco pretensjonalnymi
metaforami. Podobnie jest z psem. To razi i odrealnia naszych bohaterów.
Ale można to
pisarce wybaczyć, wszakże był to jej literacki debiut. Przyznać jednak trzeba,
że w tych dwunastu scenkach już zaczyna się ujawniać charakterystyczny dla
Colette zmysł obserwacji oraz specyficzne poczucie humoru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.