Autor: Marcin Kącki
Tytuł: Lepperiada
Wydawnictwo: Czarne
Seria: Reportaż
Rok wydania: 2013
Marcin Kącki od lat
przyglądał się działalności jednej z najbardziej kontrowersyjnych partii w
naszym kraju, przeglądał dokumenty, śledził każdy ruch przewodniczącego
„Samooborony" i jego podwładnych, był jak cień, nie odstępował swego
bohatera na krok. Przez ten czas publikował artykuły w „Gazecie
Wyborczej", stanowiące trzon „Lepperiady" książki, która jest
przykładem dobrze wykonanej roboty oraz potwierdzeniem tego, że Kącki dziennikarstwo
śledcze ma we krwi.
Jaki Lepper był,
każdy wie. A raczej zna jego medialny wizerunek. Reporter przybliża pokrótce
historię swego bohatera, ale przede wszystkim skupia się na partii, opisuje
proces formowania się ruchu, który z czasem przekształcił się w oryginalny twór
polityczny, jakim była „Samoobrona".
Kącki przybliża nam fakty z działalności Leppera, poczynając od od
blokad na ulicach, przez kampanie wyborcze, po medialne wybryki szefa partii.
Książkę otwiera
krótki tekst o przekazaniu kozy Balcerowiczowi. Reporter zastosował w swej
publikacji klamrową konstrukcję i zamknął książkę opisem losu, jaki spotkał
Balcerkę. W ten sposób losy kozy niejako splotły się z losami Andrzeja Leppera-
człowieka, który wszedł do Sejmu z buciorami, z których nigdy nie przestała
wystawać słoma.
„Lepperiada"
nie jest przyjemną lekturą, świat polityki z udziałem partii Leppera to
gnojowisko, świat pełen żądz, korupcji, prymitywizmu, zdziczenia i osłabiającej
głupoty. Seks-afery, dążenie po trupach
do celu, malwersacje, handel stołkami, tyrania -Kącki nie daje się spławić i z
uporem odkrywa kolejne skandale. Reporter stosuje różne metody, by dociec
prawdy i wystawić na światło dzienne oszustwa, instaluje kamerę w pokoju jednej
z działaczek i już ma dowód na to jak Renata Beger podkupuje głosy, jako pierwszy ujawnia również historię Anety
Krawiec, która została zmuszona do seksu w zamian za otrzymanie posady w
partii.
Marcin Kącki napisał książkę do bólu prawdziwą. Reporter pokazuje mechanizmy
polityki, świat, w którym media są kukiełkami, udostępnia czytelnikowi słowa,
które są wypowiadane już po wyłączeniu dyktafonu, a robi to w sposób bardzo
wysublimowany, niby nie narzuca swojego zdania, ale fakty zestawia w tak, że
niewykształcony czytelnik da sie zmanipulować. Do tego język Kąckiego jest niby
nieemotywny, suchy, sprawozdawczy, jednak co ś w nim jest, co emocje wyzwala. Przypomina
mi to trochę styl Wojciecha Tochmana, który tnie słowami jak brzytwa, skrywa
się za ich tkanką, jednak dyskretnie sugeruje, po której powinniśmy być
stronie.
Przyznam szczerze, że po tej lekturze czuję ogromny niesmak, nie do
autora publikacji- broń Boże! Reportaż daje jednak do myślenia, a wnioski z
lektury są zarazem smutne i przerażające. Już nie będę tu smędzić, że brak u
nas kultury politycznej, że wszystko jest wymuszane krzykiem, a inwektywy są na
porządku dziennym. Witki człowiekowi opadają do samej ziemi, zwłaszcza, gdy
takie stereotypy, że polityka jest skorumpowana, że brudna, zyskują
potwierdzenie w tak świetnej książce, jaką niewątpliwie jest „Lepperiada".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.