Autor: Ian McEwan
Tytuł: Marzyciel
Wydawnictwo: Znak
Przekład: Katarzyna Janusik
Rok wydania: 2009
Poznajcie Petera Fortune. To
dziecko, o którym dorośli zwykli mawiać „trudne”, ale nie dlatego, że chłopiec
nie lubił jeść owsianki, bił się z innymi dziećmi, czy też atakował łydki babci
swoim nowym mieczem, ale dlatego, że był małomówny. Nie znaczy to, od razu, że
głupi, jak podejrzewali nauczyciele. Nie. Peter po prostu był marzycielem, a
historie, które stworzył w swej wyobraźni stanowią fabularną materię
„Marzyciela”.
Ian McEwan nazywany jest „Ianem
Makabrą” i na ten przydomek pisarz sam sobie zapracował. Jego debiutancka
powieść pt. „Betonowy ogród” jest jak uderzenie obuchem. Brytyjski pisarz
stworzył bowiem makabryczną opowieść o losach czwórki dzieci, których rodzice
odeszli na tamten świat, a dosłownie-wylądowali w betonie. W innych powieściach
Ian McEwan skupia się przede wszystkim na relacjach międzyludzkich, stwarza
wiarygodne portrety psychologiczne swych bohaterów, umieszczając ich w
koszmarnych sytuacjach. Autor „Niewinnych” bada granice ludzkiej odporności na
cierpienie i dlatego „Marzyciel” może zaskoczyć wiernych czytelników zdobywcy Booker
Prize.
„Marzyciel” jest niewielkich
rozmiarów książeczką, w której siedem opowiadań, poprzedzonych swoistym
prologiem, zostało zilustrowanych intrygującymi zdjęciami autorstwa Konrada Króla. To lektura dla
najmłodszych, napisana z naiwną dziecięcą ufnością i wrażliwością na baśniowość
otaczającej nas rzeczywistości. Ale dorośli też znajdą coś dla siebie, zbiór
tych marzycielskich historii jest bowiem świetną okazją do przypomnienia sobie
naszych własnych dziecięcych fantazji. McEwan otwiera zatem przed nami drzwi do
tajemniczego ogrodu wyobraźni
dziesięcioletniego chłopca-Petera Fortune.
A zza drzwi wyłaniają się
surrealistyczne obrazy. Peter dostrzega to, czego inni nie widzą. Chłopiec
balansuje na granicy realności i snu i sam czasami nie potrafi rozgraniczyć
jednej rzeczywistości od drugiej. Nie bez powodu Ian McEwan poprzedził swe
opowiadania mottem z „Metamorfoz” Owidiusza, jego bohater bowiem swojej
wyobraźni potrafi wniknąć w ciało Kota Williama, by stoczyć w jego imieniu
ostatnią walkę o kocie terytorium, w innej wizji z kolei przeistacza się w
znienawidzonego niemowlaka, który zeżarł mu Zielony Klejnot-kulkę, którą Peter
wygrał w szkole. Ta zamiana pozwala chłopcu zrozumieć świat małego Kennetha i
od razu zmienić d nastawienie do niemowlaka. Z kolei w opowiadaniu zamykającym
zbiór Peter staje się na moment dorosły, by za chwilę znów powrócić do swego
chłopięcego świata. Te zamiany, wnikanie w inne żywoty, uczą bohatera
tolerancji, patrzenie z perspektywy tej drugiej strony wykształca zdolność
empatii i wzbogacony o takie doświadczenia chłopiec wraca do rzeczywistego
świata.
Peter to dziecko z nieokiełznaną
fantazją, ale czytelnik szybko się zorientuje, że chłopiec nie nosi różowych
okularów, a w jego wyobrażenia są lekko przykryte cieniem. McEwan nie mógł
przecież zrezygnować ze swojego znaku rozpoznawczego, więc historie wymyślane
przez dziesięciolatka nie raz sprawiają, że przechodzi nas niepokojący dreszcz.
Zła Lalka, która skrada się, kuśtykając, potwór czający się gdzieś w domu-autor
„Amsterdamu” umiejętnie buduje napięcie, by za chwilę pokazać, że wszystko
okazało się jedynie ulotną fantazją.
„Marzyciel” to zbiór bajek dla
dzieci, ale gdzieś między wierszami ukryte są pytania, na które odpowiedzi nie
otrzymamy. McEwan wykorzystuje znany topos literacki-„życie snem”. Autor w
opowiadaniu „Prześladowca” pyta czytelnika: „Ale skąd wiesz, że teraz nie
śnisz, jesteś pewny, że to ,co widzisz naprawdę istnieje?”. Peter długo się nad
tym głowi i dochodzi w końcu do wniosku: „Jeśli życie jest snem, to śmierć jest
momentem, gdy człowiek się budzi”- banał? Być może. Podobnych trywializmów jest
w „Marzycielu” wiele, ale przecież to lektura dla dzieci, a wiadomo, że to co
dla nas jest oczywiste, dla dziecka wcale już takim być nie musi.
Jeśli trafi w moje ręce, to z chęcią się z nią zapoznam ;D
OdpowiedzUsuńA zachęcam, zachęcam i pozdrawiam :)
Usuń