Autorka: Elif Şafak
Tytuł: Czarne mleko
Przekład: Natalia
Wiśniewska
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Rok wydania: 2011
Elif Şafak lubi wymyślać
magiczne fabuły. Lubi tworzyć oryginalne postacie i umieszczać je na
granicy rzeczywistości i baśni. To pisarka,
która żyje opowieściami: „ Zawsze wierzyłam, że opowieści
wywierają na nas podobny wpływ. Nie twierdzę, że fikcja ma moc trzęsienia
ziemi, ale gdy czytamy dobrą książkę, na pewien czas opuszczamy nasze przytulne
mieszkania i poznajemy fikcyjne losy ludzi, których nigdy wcześniej nie
spotkaliśmy (...)". To jest jedna z funkcji literatury- poznawanie. Ale książki, pisanie mają też
różne znaczenie dla autorów, dość często tworzenie staje się próbą autoterapii-
przelanie na papier myśli, ubranie ich w słowa, nazwanie pewnych zjawisk,
sytuacji- to pomaga się zdystansować. Taką funkcję spełnia książka Elif Şafak „Czarne mleko".
Turecka pisarka
mierzy się tym razem z tematem macierzyństwa. Pytaniami, które sobie stawia są
m.in.: czy można połączyć pisanie z byciem matką? Na ile pisarka musi wyrzec
się siebie, by wychować dziecko? Czy jest w stanie poświęcić swoje
dotychczasowe życie, swoje przyzwyczajenia, swoją miłość do tworzenia
opowieści, swoje zamiłowanie do podróży? Czy dziecko ją usidli? A co z małżeństwem?
Jaki ma być podział ról? Czy role, jakie nam narzuca społeczeństwo są
zdeterminowane naszą płcią? „Ile mojej kobiecości to czysta
biologia, a ile nauka wyniesiona z lekcji socjologii? Co nam narzucają role
społeczne, a co jest w nas wrodzone? (...) Gdy wszystko zawiera tak duży
ładunek kulturowy, skąd mam wiedzieć, które fragmenty mojego życia uznać za
naturalne, a które za środowiskowe?"- pyta autorka „Bękarta ze Stambułu".
Znalezienie
odpowiedzi na te pytania nie jest łatwe, ale gdzie ich szukać, jak nie w
literaturze? Şafak, jako pisarka z powołania, zabiera nas zatem w
podróż po współczesnej historii literatury, przedstawia sylwetki pisarek, które
również musiały dzielić swój czas na pasję i rodzinę. Czytamy zatem o Virginii
Woolf, Sylvi Plath, Simone de Beauvoir, Zeldzie Fitzgerald, Zofii Tołstoj,
Dorothy Parker, Jane Austen, o tureckich i japońskich pisarkach, które
wprowadzały do swych powieści feministyczne wątki. Jednak nie tylko kwestia macierzyństwa
zajmuje naszą turecką autorkę, bo oto życiorysy tych ważnych dla ruchu
kobiecego pisarek stają się dla Şafak
impulsem do snucia refleksji na temat roli żon pisarzy, ich sytuacji, gdy to
talent traktowany jest z przymrużeniem oka. No bo jak to tak, kobieta-pisarka?
Lepsza od męża? A poza tym, co też ważnego może mieć do powiedzenia płeć
piękna? To odwieczny problem, opisany, obgadany, wyeksplorowany na wszystkie
strony. Nic nowego się tutaj nie dowiemy, żadnych zaskakujących wniosków,
żadnych odkrywczych idei, ale chyba nie o to Şafak
chodziło.
Mam wrażenie, że ta
książka jest pisana tylko dla samej autorki, po to by spełniła swą katarktyczną
funkcję. Pisarka zasypuje nas portretami dziewiętnastowiecznych autorek, ale
zagląda również w głąb siebie, by wsłuchać się w swój wewnętrzny głos rozbity
na sześć Calineczek- miniaturowych kobiet, które tworzą Chór Niewspółbrzmiących
Głosów. Każda z nich stanowi personifikację jakiegoś aspektu osobowości Şafak, każda z nich ma własne zdanie. Pojawiają się nagle,
podszeptują swoje rady, a ona autentycznie z nimi rozmawia- tak jak serialowa
Ally Mc Beal z bohaterami swoich halucynacji.
Şafak podejmuje trudne tematy-
macierzyństwo, pisanie, role społeczne. Jednak forma autobiograficznego
pamiętnika nie jest tym, w czym turecka pisarka się sprawdza. Jeżeli chcecie
zacząć przygodę z Elif Şafak, nie zaczynajcie od „Czarnego mleka", Şafak
bowiem potrafi pisać o innych, potrafi wymyślać niesamowicie wciągające i
barwne historie, jednak, gdy zaczyna pisać o sobie, traci swój sensualistyczny
warsztat. To nietypowa książka w jej dorobku, ale warto po nią sięgnąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.