Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

środa, 18 września 2013

Ignacy Karpowicz "Cud"



 


Autor: Ignacy Karpowicz
Tytuł: Cud
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Rok wydania: 2013 (II wydanie)






Karpowicza czytam jakoś tak skokowo. Zaczęłam grzecznie od debiutanckiego „Niehalo", które mnie nie zachwyciło, a wręcz nawet prawie zniechęciło do sięgnięcia po kolejne książki. Po spotkaniu z pisarzem jednak postanowiłam dać mu jeszcze jedną szansę i sięgnęłam po ostatnią powieść „Ości", która stała się dla mnie początkiem sympatii do białostockiego autora. Co za poczucie humoru! Cóż za przemyślana konstrukcja! A postaci! No nie ma się do czego przyczepić! Karpowicz ma wyobraźnię, co udowadnia w swojej drugiej książce -„Cud".

Już na pierwszej stronie poznajemy głównego bohatera,
dwudziestosześcioletniego Mikołaja i już na pierwszej stronie się z nim żegnamy, bowiem młody chłopak zostaje ofiarą wypadku samochodowego i ginie na miejscu. Policja i karetka nie mogą przewieźć ciała, ale zjawia się Anna, trzydziestoparoletnia neurolożka, która pakuje nieboszczyka i zabiera go do kostnicy do swojej Akademii. Mikołaj nie jest jednak zupełnie martwy, bo temperatura jego ciała nadal się utrzymuje. Chłopak nie gnije, jego oczy zachowały swój kolor, jedynie wszystkie procesy życiowe ustały i wyglądało na to, że nauka potknęła się o ciało Mikołaja -jak to trafnie zauważył narrator.
Problem jednak w tym, że Anna zakochuje się w denacie i od tego momentu fabuła powieści zaczyna się zapętlać, a życie kobiety nabierać kolorów. Martwy chłopak staje się punktem łączącym wszystkie zdarzenia świata przedstawionego.

 Pojawiają się kolejne postaci- Marysia, ostatnia dziewczyna Mikołaja, dziennikarka, pracoholiczka. To ona ujawnia informację o cudownym ciele swojego zmarłego chłopaka. Gdy wiadomość trafia na pierwszą stronę poczytnego „Faktu", tłumy pielgrzymów pojawiają się pod murami Akademii, by czcić nowego świętego.

Artur, zakochany w Annie, Alicja, sprawczyni wypadku, Halinka, matka Mikołaja i Hela jego babka-cała galeria postaci, każda z nich jest indywiduum, ale wszystkich łączy jedno- ich życie to w rzeczywistości iluzja. Niby są szczęśliwi, mają pracę, rodziny, imprezują, kochają, ale tak naprawdę w każdej historii jest jakieś pęknięcie.  Dopiero Mikołaj zdaje się, że nadaje sens ich życiu, sprawia, że zaczynają odnajdywać w sobie głęboko ukrywane pragnienia.


Poza kilkorgiem bohaterów poznajemy również historię rodziny Mikołaja, która została spisana przez jego ojca Wiesława. Z tych kronikowych zapisków utrzymanych brawurowo w stylizacji biblijnej dowiadujemy się, że Mikołaj jest dzieckiem cudownym, które przyszło na świat z woli boskiego posłańca, nic więc dziwnego, że po śmierci jego ciało wykazuje cudowne właściwości. Choć oko na te rodzinne pamiętniki należy nieco przymknąć-ile w tym prawdy, sam kronikarz wie, a może nie wie, bo, trzeba spojrzeć prawdzie w oczy, od kieliszka Wiesław nie stronił.

„Cud" to powieść cudownie absurdalna i groteskowa. Karpowicz w swej drugiej książce pokazuje, że nie osiadł na laurach po otrzymaniu Paszportu „Polityki", tylko ostro wziął się do roboty. Już tutaj widać charakterystyczne dla autora poczucie humoru oraz zamiłowanie do językowych zabaw, które w dalszej twórczości będzie się rozwijać. Jednak, gdy zajrzymy za zasłonę tej szalonej opowieści zobaczymy ludzi samotnych i szarych pozbawionych jakiegokolwiek celu, żyjących z dnia na dzień z poczuciem beznadziei każdego kolejnego dnia. Dopiero trup otwiera im oczy i wydobywa ich z martwych. I to jest właśnie cud. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.