Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

niedziela, 3 lutego 2013

Szczepan Twardoch "Morfina"


 


Autor: Szczepan Twardoch
Tytuł: Morfina
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Rok wydania: 2012






Oj, było głośno o Szczepanie Twardochu ostatnimi czasy. Zawrzało w środowisku literackim, bo już dawno nie wydano tak dobrej książki jaką jest „Morfina", czego dowodem jest przyznany niedawno autorowi Paszport Polityki.

Akcja powieści toczy się w pierwszych miesiącach II wojny światowej. Konstanty Wielleman snuje się po Warszawie, idzie do swojego przyjaciela Jacka po buteleczkę morfiny, następnie odwiedza kochankę Salome, wraca do domu, gdzie czeka na niego żona Hela i syn Jureczek.

Salome i Hela. Dwa bieguny. Sala zakochana w Kostku, wyuzdana, o ciele miękkim, znająca potrzeby swojego kochanka, to ona wyzwala w naszym bohaterze mężczyznę: „Moja Salome jest jak Lilith, niesie w sobie całą kobiecą diabelskość i demoniczność, cała jej seksualność jest piekielna, każdy jej orgazm jest grzechem i każde jej spojrzenie jest grzechem, każdy jej dotyk jest grzechem." Hela jest natomiast posągowa, ma wyrzeźbione ciało, sportowe, ascetyczne. To typ matki-Polki, patriotyzm przejęła po ojcu, który jest zatwardziałym higienistą - eugenikiem oraz zdeklarowanym enedekiem. Ku chwale ojczyzny Hela wyrzeka się rodzinnego życia, by Kostek mógł zaciągnąć się do konspiracji.

Jest jeszcze matka Konstantego, Biała Orlica, niezrównoważona nimfomanka, czarownica, która uwiodła ojca Konstantego i zaszła w ciążę, gdy ten miał 16 lat. 

Ojciec bohatera wywodzi się z pruskiego szlacheckiego rodu Starchwitzów, więc Kostek jest pół-Niemcem, pół - Polakiem. Żongluje tak swoją tożsamością na potrzeby chwili.

Pojawia się również ona, kobieta eteryczna, enigmatyczna, narratorka, która wszystko wie o Kostku, nawet więcej niż on sam. Wyprzedza fakty, wtrąca się w pierwszoosobową narrację prowadzoną przez naszego bohatera.  Szepcze mu do ucha, podjudza i boi się Dzidzi, kolejnej kobiety, która stanęła na drodze życiowej Kostka. Dzidzia zna Inżyniera, który stoi na czele konspiracji.

Kim jest zatem Konstanty? Z jednej strony kurwiarz, morfinista i zdrajca. Gdy zostaje wciągnięty do podziemia, ma udawać Niemca, by zaskarbić sobie zaufanie wroga. Kostek przywdziewa mundur i tożsamość swego ojca i choć ma tylko udawać, czasami zbyt gorliwie oddaje się swojej roli.
Z drugiej strony nasz bohater to człowiek wykształcony, bon vivant, brylujący na salonach, przebywający w Ziemiańskiej i toczący filozoficzne dysputy z Iwaszkiewiczem. To również podoficer 9.pułku ułanów.

Konstanty ma wiele twarzy, ale sam nie wie kim jest. Często musi na głos powtarzać swoje imię i nazwisko, by się utwierdzić w tym, że w ogóle istnieje. Wychowywał się bez ojca, a jego apodyktyczna matka, zamiast opiekować się synem wylądowała w psychiatryku.  Jego ego jest rozmyte, próbuje szukać potwierdzenia własnej tożsamości u innych, przede wszystkim u kobiet, którymi się otacza.

Twardoch skupia się przede wszystkim na problemie tożsamości, stwarza bohatera bez właściwości, bez kręgosłupa moralnego- człowiek bez twarzy. To otoczenie nakłada maski, to otoczenie decyduje, kim w danym momencie jest ten trzydziestoletni facet.

Twardoch stworzył powieść, która wciąga, uzależnia, powoduje, że nie możesz od niej odejść, a to za sprawą schizofrenicznej narracji, która rozbiega się na kilka torów. Kim jest kobieta, która stąpa krok w krok przy Konstantym? Nie widzimy jej, on też jej nie widzi, słyszymy jedynie jej wszechwiedzący głos, poznajemy przyszłe losy wszystkich bohaterów, poznajemy, w jaki sposób będą umierać. Czyżby to zatem była Mojra? Jedna z Parek, które trzymają rozwarte nożyce nad wątłą nicią życia?
Do tego należy dorzucić świetne dialogi, językowe zindywidualizowanie postaci, lekki dystans, jaki mają do siebie bohaterowie i świetną konstrukcję. I nie ma co ukrywać- „Morfina" może zafundować nam niezły odlot.

6 komentarzy:

  1. Nie omieszkam przeczytać, ale widzę, że to książka, której trzeba poświęcić uwagę i zarezerwować czas, a także mieć nastrój odpowiedni.
    Póki co czytam z doskoku repertuar niższego kalibru.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja pierwsze podejście miałam nieudane, po 40 stronach stwierdziłam,że muszę poczekać na odpowiedni moment i bardzo się cieszę, że tak postąpiłam, bo jak nadszedł TEN moment to wciągnęłam książkę w dwa dni, nie mogłam się oderwać.

    OdpowiedzUsuń
  3. To najlepsza książka jaką czytałam w ostatnim czasie. Też nie mogłam się od niej oderwać. Najbardziej podobało mi się, że poznajemy przyszłe losy niektórych bohaterów. Ten sposób narracji zdecydowanie przypadł mi do gustu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ogóle rozwiązania narracyjne są w tej książce niezwykłe. Też tak sobie myślę, ze to jedna z najlepszych książek, jakie w ogóle czytałam.

      Usuń
  4. Tyle dobrego słyszę ostatnio o tej książce, że chyba nie mam wyjścia - muszę ją przeczytać :) Twoja recenzja jest bardzo zachęcająca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, naprawdę warto zainwestować w zakup tej książki i mieć ją na półce. Pozdrawiam

      Usuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.