Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

środa, 6 lutego 2013

Bohumil Hrabal "Zbyt głośna samotność"


 


Autor: Bohumil Hrabal
Tytuł: Zbyt głośna samotność
Przekład: Piotr Godlewski
Wydawnictwo: Świat Literacki
Rok wydania: 2002









Bohaterem „Zbyt głośnej samotności" jest stary Haňtio, który trzydzieści pięć lat robi w papierze, czyli pracuje jako operator maszyny do prasowania papieru, albo, jak kto woli, przerabia książki na miazgę. Pracuje w piwnicy, do której różni ludzie i firmy zrzucają mu makulaturę, niechciane woluminy, zniszczone książki. Haňtio tworzy sobie w tej piwniczce swój mały światek, wyławia z odpadków przeznaczonych na przemiał dzieła literatury, znajduje w nich życiowe wskazówki, obcuje z filozofami, zamyka się w kartach książek i oddaje się im bez pamięci: (...) bo ja, gdy czytam, to właściwie nie czytam, biorę piękne zdanie do buzi i ssę je jak cukierek, jakbym sączył kieliszeczek likieru, tak długo, że aż w końcu ta myśl rozpływa się we mnie jak alkohol, tak długo we mnie wsiąka aż w końcu nie tylko jest w moim mózgu i sercu, lecz pulsuje w mych żyłach aż po krańce naczynek włoskowatych."

Haňtio to człowiek, dla którego czas się zatrzymał, ze strachem obserwuje zmiany, jakie zachodzą wokół: "  (...) zląkłem się, ponieważ nagle jasno pojąłem, że ta tutaj gigantyczna prasa to śmiertelny cios zadany wszystkim małym prasom, pojąłem nagle, że to co widzę, to również inna mentalność (...)". Już teraz ludzie nie będą szukać w książkach, czegoś, co dokona w nich wewnętrznej przemiany. Skończyła się  epoka Haňtiego, w której robotnik czuł, że pracuje, zmagał się z materiałem, miał usmolone ręce. Nowi socjalistyczni robotnicy wysługują się maszynami i do tego przy pracy piją mleko, wyjeżdżają na integracyjne wczasy, pracują, pracują, pracują, by wyrobić normę. Wyścig ludzi-szczurów.
Tak wygląda świat nad piwnicą Haňtiego, pod piwnicą natomiast toczy się prawdziwy wyścig szczurów o panowanie nad ściekami i kanałami. Tylko w piwnicy Haňtiego czas jakby stanął w miejscu. Tylko u starego operatora i pakowacza prasy można jeszcze spotkać starych mistrzów - Hegla, Kanta, Lao-cy, Jezusa i Nietzschego. Haňtio to człowiek, który potrzebuje metafizyki i potrafi ją wygrzebać spośród wrzucanej mu przez okienko makulatury.
„Zbyt głośna samotność" to piękne opowiadanie o człowieku, który mimo wszechobecnej bezduszności, nie poddaje sie nurtowi współczesności. To opowieść o przemijaniu pewnej epoki, epoki, w której myśl ludzka jest najwyższą wartością, a zgłębianie natury świata niesamowitą intelektualną przygodą. „Zbyt głośna samotność" urzeknie każdego, kto kocha książki, bo Haňtio potrafi zarazić swoją pasją do starych tomiszczy, szacunek, jaki ma dla słowa pisanego być może trąci myszką, ale jest przy tym niezwykle urzekający.

2 komentarze:

  1. Tak sobie czytam Twoją wypowiedź i skojarzyło mi się to opowiadanie z filmem (czeskim) "Butelki zwrotne", gdzie też bohater doświadcza końca pewnej epoki, gdzie maszyna przejmuje zadania ludzi, a mechanizacja zabiera jakiegoś takiego ducha relacji międzyludzkich, wrażliwość pracownika...
    Oj, muszę się w końcu zabrać za moje "czeskie klimaty" na półce oczekujące. Może w marcu, bo ja wiem...:-/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niooo, cudny film, mam też scenariusz, który zamierzam przeczytać. Ale to właśnie podobny klimat.

      Usuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.