Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

niedziela, 7 lutego 2021

Wyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. pl - luty

 

W miesiącu lutym czytamy książki, które znalazły się na liście nominowanych jako książka roku 2020. Listę tytułów znajdziecie TUTAJ.

Ja wybierałam z kategorii Literatura piękna. Już dawno chciałam przeczytać debiut prozatorski Miry Marcinów Bezmatek". Zaintrygowała mnie okładka oraz informacja
od wydawcy :
„Bezmatek” to brutalna opowieść o pragnieniu życia i ucieczce od umierania oraz historia wielkiej, szalonej i zachłannej miłości, jaka może wydarzyć się tylko między matką a córką. Dałam się złapać na zapowiedź szalonej miłości.

Z jednej strony cieszę się, że Mira Marcinów napisała tak krótką książkę, bo jej ładunek emocjonalny przy większej ilości stron mógłby rozsadzić mi serce. Z drugiej strony język, styl autorki jest tak wciągający i poruszający, ze chciałoby się więcej.

To proza trudna, zabierająca oddech, ściskająca w klatce piersiowej, powodująca powstanie guli w okolicy przełyku. No nie da się tego przeczytać w jeden wieczór, choć to zaledwie 92 strony w wydaniu e-bookowym.

Matka odeszła, gdy bohaterka miała 32 lata. Tego nie robi się dziecku. Nie miałam planu awaryjnego, który przewidywałby zastąpienie matki kimś innym - wyznaje. A kto go ma? Nawet, gdy mamy czas na pożegnanie, na przygotowanie się do utraty ukochanej osoby, takiego planu nigdy nie układamy, bo zawsze z tyłu głowy czai się nadzieja, że może jednak jeszcze to nie ten moment. Uciekamy przed śmiercią, tak jak bohaterka Bezmatek". Niestety wyścig zawsze przegrywamy- ot taki banał- jedyne co można zrobić to spróbować ostrzec tych, którzy jeszcze zostali:

Do właścicielek matek:

Nie obnoście się z nimi tak bezkarnie. Róbcie to po kryjomu. Ja też kiedyś byłam właścicielką takiej matki, w której idzie się zakochać na zabój.

Tak, znalazłam w tej książce szaloną miłość matki i córki. Są wspomnienia, jest opieka nad chorą, ale przede wszystkim są ponad dwa lata żałoby, której końca nie widać. Bohaterka nie jest w stanie normalnie funkcjonować wewnętrzne. Wszystko jej przypomina matkę, nie ma się co dziwić, były ze sobą mocno związane.

Ta książka przeraża swoją prawdziwością. I nie chodzi mi tutaj o wątki autobiograficzne, na których opiera się cała narracja, nie. To autentyczność uczuć, które na pewno każdego kto kocha (nawet niekoniecznie chodzi o rodziców, ale o tych, z którymi jesteśmy bardzo blisko) wcześniej czy później dopadną. Boli od samego czytania.

To książka ważna, próbująca znaleźć język opisujący stratę. Marcinów się to udaje. Krótkie zdania, minimalistyczne opisy, niewielkie akapity, błyski, myśli przeplatane piosenkami z dzieciństwa. Samotność w zdaniach.

 

 

 

 

2 komentarze:

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.