Powracamy
Z Matką Boską jest tak
najpierw bliska najbliższa
jak choinka opłatek gwiazdka
mama, mamusia, matka
potem teologia tłumaczy sercu
że Pan Jezus na pierwszym miejscu
lata biegną samotność wieczność
powracamy do Niej jak dziecko
Nasze kościoły tak bardzo się rozhałasowały, rozkrzyczały. Teraz, kiedy wprowadzono wielkie milczenie w czasie Mszy Świętej od Podniesienia do Agnus Dei, odczuwamy świeży oddech. Chwila ciszy, kiedy człowiek musi się uciszyć, by wsłuchać się w samego Boga. To milczenie można nazwać milczeniem Matki Bożej- zamilknięciem na wszystko, by tylko usłyszeć to, czego Bóg od nas chce.
W naszym życiu wszystkie rozpacze, smutki, bóle same zapisują się wołowymi literami. Jak szybko zapomina się radości, uśmiechy, to, co spotkało nas dobrego. A właśnie to trzeba sobie zapisać: uśmiech, otrzymany list, dobro-bo to zaraz ucieka. Rozpacz zostaje, cierpienie trwa, a dobro tak szybko przemija, jakby go wcale nie było.
Jak człowiek zapamięta sobie, co spotykało go szczęśliwego, to jest pełen pamięci o radościach, których tyle jest w najsmutniejszym nawet życiu. I może potem nic nie mówić, ale nawet wtedy pociesza innych jak anioł, uśmiecha się jak dziecko w szopce. Jest dla innych oczekiwanym i nieoczekiwanym prezentem.
Gdy spotyka nas cierpienie- myślimy, że Bóg urodził się nie dla nas, bo on przychodzi tylko przez bramę tryumfalną i nie do takich przegranych jak my. Tymczasem Bóg potrafi przyjść przez cierpienie, by doszukać się czegoś głębszego w naszej duszy, by coś w nas przeorać, zmienić.
Marzyliśmy o niebie w małżeństwie, czy w klasztorze, a niebo okazało się zachmurzone. Marzyliśmy o własnej świętości, tymczasem rozczarowani sobą, spadliśmy z tronu dawidowego do stajni i żłobu. Cezar był dla nas obojętny, Herod chciał nas zabić, niedobrzy sąsiedzi stale dokuczają i nie chcą nas przyjmować. A jednak to wszystko w planach Bożych jest potrzebne i ważne. Niewidzialne ręce prowadzą nas ku większemu dojrzewaniu wewnętrznemu.
Szukajmy w życiu zwykłych, ludzkich radości: tego, że ktoś nas lubi, że ktoś uśmiechnął się do nas, że spadł śnieg, że pióro zaczęło dobrze pisać, że kredka zaczęła ładnie malować. Małe radości przyjmować ze względu na Jezusa. Nawet jeżeli nie staniemy się mistykami, kontemplatykami, filozofami, ale będziemy najzwyczajniej żyli Ewangelią na co dzień, zwykłą radością, jaka w niej jest- zawsze będziemy szli prości, uśmiechnięci nad głębią tajemnic ofiarowań i oczyszczeń w naszym życiu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.