Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

niedziela, 23 kwietnia 2017

Saira Shah "Myszoodporna kuchnia"



 

Autorka: Saira Shah
Tytuł: Myszoodporna kuchnia
Przekład: Łukasz Witczak
Wydawnictwo: Wieża Babel
Rok wydania 2013




Jeżeli człowiek czegoś pragnie, musi to zaplanować. Wiem coś o tym, bo jestem kucharzem. Przykładowo: żeby zrobić sos beszamelowy, trzeba mieć odpowiednie składniki i odpowiednio długo je mieszać w określonych proporcjach. Odmierzanie, liczenie, pilnowanie porządku– oto rzeczy, w których jestem dobra. Tobias tego nie rozumie. Jest muzykiem, komponuje muzykę do telewizyjnych dokumentów i krótkometrażówek. Rzadko wstaje z łóżka przed południem, wiecznie rozrzuca ubrania, papiery i różne inne ślady swojego istnienia. Nagminnie się spóźnia, i to grubo. Twierdzi, że lubi otwierać się na to, co przynosi los, i nazywa to kreatywnością. Ja też jestem kreatywna. Ale do robienia sosu trzeba się przyłożyć. Inaczej się nie da - tak twierdzi Anna, bohaterka i zarazem narratorka „Myszoodpornej kuchni". Ta kobieta to jeden wielki chodzący plan, wszystko ma ułożone od a do z, razem z Tobiasem-jej mężem będącym jej przeciwieństwem- zaplanowali dziecko i przeprowadzkę do wymarzonej Francji. Wiemy jednak, że los ma swoje ścieżki, które niekoniecznie pokrywają się z naszymi, i co wtedy?

Narodziny Frei wywróciły poukładany świat Anny do góry nogami. Dziewczynka urodziła się z ciężką odmianą porażenia mózgowego, zamiast mózgu miała jajecznicę, jak to często dobitnie stwierdzała jej matka. Co zrobić z dzieckiem, które nigdy nie będzie samodzielne, co więcej, nie będzie w stanie wykonywać codziennych czynności, nie będzie samo jadło, siadało, nawet nie wiadomo, czy się kiedykolwiek uśmiechnie. Jej umysł nie będzie potrafił rozpoznawać nikogo, nawet rodziców. Nie wiadomo ile pożyje, ani jak to życie będzie wyglądało. wiadomo tylko jedno-życie Anny i Tobiasa od tego momentu przerodzi się w nieustającą wielopoziomową walkę.

Będzie to walka o uczucia Tobiasa, który chce ratować swoje małżeństwo, bo widzi, że jego żona coraz bardziej zakochuje się we Frei, a przecież nie taka była umowa, mieli ją zostawić w szpitalu, by zajął się nią przeszkolony personel, który znalazłby jej odpowiedni ośrodek. Ale dzieje się inaczej, bo Anna nie przewidziała, że ta mała istotka tak bardzo wszczepi się w jej serce i duszę.

Tobias nie chce rezygnować z marzeń, choć wie, że przeprowadzka do Francji może zabić jego córkę, tym bardziej, że dom, w którym chce zamieszkać jest ruiną, po której biegają szczury i robactwo.

Ta książka wzruszyła mnie do głębi. Uważam, że jeśli ktoś jest wolontariuszem w dziecięcym hospicjum, koniecznie powinien ją przeczytać, choć osoby, które nie mają styczności z pracą w hospicjum również gorąco zachęcam do sięgnięcia po „Myszoodporną kuchnię".

Tym, co w tej książce chwyta za serce  jest realizm, czytając, cały czas się zastanawiałam, czy nie jest to opowieść biograficzna, bo autorka z taką empatią i uczuciem opisuje kolejne etapy i próby zaakceptowania przez bohaterów sytuacji w jakiej się znaleźli. Krok po kroku obserwujemy, jak Anna coraz bardziej zbliża się do córki, jak uświadamia sobie, że łączy ją z tym dzieckiem niewidzialna więź, która jest silniejsza od strachu przed stratą.
Najciekawszą postacią w tej powieści jest jednak Tobias- artysta, który na swój sposób próbuje się zmierzyć z tragedią, jaka spotkała jego rodzinę.  Między odrzuceniem, a bezinteresowną miłością jest miejsce dla ogromu sprzecznych uczuć. Od egozimu i swoistego narcyzmu długa droga do oddania serca ciężko chorej córeczce i rezygnacji z siebie i swoich marzeń.

Piękna jest to powieść, wzruszająca, bo autorce udało się wejść w głowy osób postawionych przed rzeczywistością, na którą nie mają wpływu. Saira Shah potrafiła oddać całą paletę uczuć i emocji, przeplatając je pięknymi opisami otoczenia i niekiedy zabawnymi anegdotkami. Warto sięgnąć po tę książkę, by od wewnątrz zobaczyć, jak wygląda życie rodziców z dzieckiem z porażeniem mózgowym, by zmierzyć się z tematem, który w dyskursie publicznym jest spychany jedynie do poprawnego współczucia i litości. A przecież życie z takim dzieckiem, to nie tylko heroiczna walka z jego chorobą, to również odkrywanie w sobie uczuć, które gdzieś bardzo głęboko ukrywamy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.