Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

poniedziałek, 6 lutego 2017

Ece Temelkuran "Odgłosy rosnącyh bananów"



 

Autorka: Ece Temelkuran
Tytuł: Odgłosy rosnącyh bananów
Przekład: Anna Mizrahi
Wydawnictwo: Książkowe Klimaty
Seria: Tureckie Klimaty
Rok wydania: 2016



Lubię turecką prozę, bo jak tylko po nią sięgam, trafiam na książki, w których rzeczywistość przeplata się z magią i tajemnicą. Tureckie lektury zawsze zabierają mnie do innego świata i innej kultury, urzekają sensualnym językiem i metaforycznym obrazowaniem, zawierają legendy nadające fabule orientalny smak.  Tak właśnie pisze Elif Şafak, jedna z moich ulubionych pisarek, u niej oprócz ludzi, bohaterami są dżiny oraz Stambuł, miasto, które pochłania bez pamięci.

Ece Temelurken tworzy w podobnym stylu. Jednym z jej bohaterów jest Bejrut. To miejsce opisane przez autorkę jest przytłaczające, ale też bezbronne, to uniwersum, które znajduje się w każdym miejscu na ziemi jednocześnie, jest ponadczasowe, trwa w przeszłości, teraźniejszości oraz w przyszłości. Bejrut jest mrzonką bohaterów, że będą traktowani jak ludzie, jest marzeniem o nowym Paryżu i wiarą w istnienie szklanych domów. Świat bez przerwy dąży do tego, żeby stać się Bejrutem. Składać się jak on z miejscowych bożków i opowieści o nich. I w końcu takim się stanie...A ludzie będą bejrutczykami. Zagubionymi we własnych historiach i poszukującymi nowych po to, by się odnaleźć. [str. 360]. Tacy są właśnie bohaterowie „ Odgłosów rosnących bananów"- zagubieni we własnych historiach.

- Czy naprawdę każdy dźwiga na swoich barkach smutek ziemi, z której pochodzi/ Czy to tylko nasze przekleństwo? [str. 67]- zastanawia się Deniz, turecka studentka, która wybrała drogę kariery naukowej na uniwersytecie w Oxfordzie. Deniz ma równie jak ona wykształconego męża, obraca się w naukowym światku, ale poznaje Ziada, młodego pisarza, który chce napisać książkę o prawdzie. Wciąga dziewczynę do swojego projektu, a Deniz z potulnej doktorantki przemienia się w walczącą kobietę.

Smutek rodzinnej ziemi nosi również w sobie Filipina, która z odnalezionych listów ojca adresowanych do niej poznaje historię swoich narodzin. Obraz matki oraz obozu w Szatili wzbudza w bohaterce ciekawość i tęsknotę. Filipina powoli wydostaje się ze skorupy potulnej służącej, zaczyna się spotykać z odrażającym Syryjczykiem- Marwanem, który pracuje jako cieć w domu pani Zeynab-chlebodawczyni Filipiny.

Historie Filipiny i Marwana oraz Deniz i Zaida tworzą oś książki wokół której Ece Temelurken owija mnóstwo pobocznych wątków. W miłosne losy autorka wplata polityczno-historyczne zdarzenia, czuć w powietrzu konflikt palestyńsko- izraelski, nad bohaterami wisi kolejna wojna domowa w Bejrucie, a w tle stoi drzewo chlebowe oraz słychać dźwięk rosnących bananów.

Książka Temelurken jest naszpikowana metaforami i symbolami, które pączkują znaczeniami. Jest to proza sensualna, pisana subtelnym językiem. Bohaterów i historii jest wiele, można się w nich zapętlić, można się pogubić, ale warto zaryzykować chociażby po to, by posmakować stylu tureckiej pisarki.

Ta książka nie jest zabawna, wręcz przeciwnie, wieje od niej smutkiem i melancholią. Poczucie osamotnienia łączy wszystkich bohaterów, a widmo wojny jest stale obecne, ale mimo to, warto zajrzeć pod poszewkę fabuły. Znajdziemy tam pytania o wykorzenienie, o tożsamość, która determinuje nasz los- takie wielkie tematy, ale wplecione we wciągającą i intrygującą historię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.