Wczoraj zaczął się
adwent. W kościele katolickim jest to radosny czas oczekiwania, ale nie tylko.
Adwent to początek roku liturgicznego, pomyślałam sobie więc, że to chyba
najlepszy moment, by znów się z Wami przywitać.
Wiem, nie było mnie
długo i zaniedbałam nie tylko bloga, ale i Was wszystkich. Chciałabym
przeprosić przede wszystkim Wydawnictwa, które mi zaufały i przesłały książki
do recenzji, a ja tych egzemplarzy nie opisałam na blogu. Przepraszam, postaram
się na bieżąco nadrabiać zaległości i obiecuję, że wszystko co do mnie od Was trafiło
znajdzie swoje miejsce w „Kąciku z książkami".
Kochani, w moim
życiu prywatnym dużo zmian, tak naprawdę czuję się tak, jakbym dostała od Pana
Boga drugą szansę i nie mam zamiaru jej zmarnować. Przeżyłam wewnętrzną
rewolucję, głębokie nawrócenie, co pewnie też odbije się echem w tym miejscu.
Czytam, wciąż czytam, choć był czas po operacji, że nie miałam na nic siły i
ochoty. Czytam wszystko, tylko teraz, w moim księgozbiorze, pojawiły się książki
z literatury chrześcijańskiej, o których też będę tu wspominać.
Poza tym chcę, by
ten blog zmienił się, tak jak i ja się zmieniłam. Będzie tu dużo radości z
drobnych zdarzeń, więcej prywatności, więcej przemyśleń. Mam dwie nowe pasje,
którymi będę się chciała z Wami dzielić:
1. wolontariat w Hospicjum
dla Dzieci Dolnego Śląska (na bocznym pasku, jeśli klikniecie w ikonkę,
zostaniecie odesłani na naszą stronę). Pisałam już o formach pomocy i o naszym Hospicjum. Będę pisała o naszych akcjach, zachęcała do pomocy, chętnie sama
pomogę i odpowiem na wszystkie pytania.
2. Zumbaaaa! Mam nadzieję,
że Was nie wykurzę z „ Kącika z książkami" ciągłym ględzeniem o tym, jak
bardzo to kocham ;). Ale zumba to już część mnie, więc ciężko mi będzie na tym
moim blogu o wszystkim nie wspominać o mych miłościach.
Kolejne posty będą
pewnie bardziej prywatne, czytam teraz kilka książek, ale chcę najpierw napisać
o jednej (na bocznym pasku po prawej stronie możecie podpatrzeć jaka lektura
teraz mnie zajmuje).
Dziękuję wszystkim,
którzy się dopytywali o bloga i mnie mobilizowali do powrotu. Wróciłam i już
chyba tu zostanę.
Promieniejesz! Napatrzeć się nie mogę na ten Twój uśmiechnięty ryjek. Mam nadzieję, że teraz będzie już tylko pozytywnie! :*
OdpowiedzUsuńA ja bym wolała,żebyś zamiast patrzenia przyjechała i ten uśmiechnięty ryjek wytarmosiła :)
UsuńMadziu, śledzę sobie Twoje ostatnie poczynania dzięki Facebookowi, i muszę Ci powiedzieć, że zarażasz pozytywną energią. A bardzo jest mi to teraz potrzebne, więc dziękuję :). Inspirujesz mocno m.in. tym wolontariatem w hospicjum, myślę, że to wspaniałe uczucie, czuć się komuś pomocnym i potrzebnym. Chciałabym się odważyć na podobny krok. Ściskam Cię mocno i mam nadzieję na rychłe spotkanie z nową Tobą (naprawdę wyglądasz nie do poznania!) :).
OdpowiedzUsuńKochana Ty moja, przyjeżdżaj, a dostaniesz tyle pozytywnej energii, ile potrafisz unieść :) A do wolontariatu bardzo długo dojrzewałam i w końcu stwierdziłam, że muszę wykorzystać swoje możliwości, by tym dzieciakom zdobywać pieniążki na rehabilitację i inne potrzebne środki, które uśmierzają ich ból i za każdym razem, gdy logo naszego Hospicjum staje się szare, serce mi się ściska, bo wiem, że kolejna duszyczka odleciała do Pana Boga, wtedy jeszcze bardziej się nakręcam. Ale to nie chodzi o to, czy czujesz się wspaniale, bo pomagasz, szczerze mówiąc nawet się nad tym nie zastanawiałam, to jest po prostu naturalny odruch. Słonko, weź Ty coś zrób i przyjedź, bo cię kopę lat nie widziałam, a masz na pewno sporo do opowiadania ;)
UsuńPrzyjadę, a co! :) Już się z Kasią z tego drugiego Kącika zgadywałam, muszę Was w tym Wrocławiu odwiedzić wkrótce koniecznie. Nawet był jakiś wstępny plan, żeby na te Targi przyjechać, ale chyba teraz jeszcze nie dam rady. Co się odwlecze, to nie uciecze, przyjadę, i Ci opowiem wszystko, co chcesz ;).
UsuńTrochę się zawstydziłam, że ja tak samolubnie o tym, jak człowiek się czuje pomagając, bo jasne, że nie o to przede wszystkim chodzi. I jasne, że myślę też o tych kruszynkach, a nie tylko o tym, żeby samej czuć się lepiej (choć myślę, że naprawdę by mi to pomogło). No, ale dużo by mówić, chętnie też posłucham więcej o Twoich doświadczeniach, przyjadę, to się nagadamy :). Dzięki, Madziu! Ściskam, na razie tylko wirtualnie, ale niedługo na żywo!
Pani Magdo
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę z Pani powrotu. Rzeczywiście Pani promienieje. Szczególnie ucieszyło mnie, że pojawią się na blogu książki o tematyce chrześcijańskiej, gdyż ja również od jakiegoś czasu próbuję odkryć Boga na nowo....Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejne wpisy
Pani Beatko, to jesteśmy we dwie. Ja też Go odkrywam i coraz bardziej się zakochuję :). Jakby coś trzeba było pomóc albo chciałaby pani porozmawiać, to zapraszam na maila, jest w kontakcie. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńMiło Cię widzieć uśmiechniętą i pełną energii! Trzymam kciuki za Twój blogowy powrót i życzę samych życiowych pozytywów :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Stęskniłam się, muszę też nadrobić zaległości w czytaniu blogów, ale na wszystko przyjdzie czas. cieszę się, ze mnie odwiedzasz :). Ściskam mocno i przytulaście :)
UsuńZwariowałaś?! No przeca bym Cię na ulicy nie poznał i by było :P Wszystkiego dobrego na nowej drodze :D
OdpowiedzUsuńHehehehe, tak Bazylku, zwariowałam totalnie- ze szczęścia i radości, że jestem znowu zdrowa i mogę robić to co kocham i odkrywać w ciąż nowe możliwości :). Pozdrawiam
UsuńWracaj, z zumbą i resztą, z czym tylko chcesz...
OdpowiedzUsuńSłoneczna Mag! <3