A.A. Milne „Kubuś Puchatek" i „Chatka Puchatka"
Tak, po te książki sięgam najczęściej. Przygody Misia o Bardzo Małym
Rozumku zawsze mnie bawią, rozczulają i za każdym razem, gdy po nie sięgam,
odkrywam coś nowego. Poza tym Milne ma ogromne poczucie humoru, a przekład
Ireny Tuwim oddaje wszystkie językowe smaczki.
A tymczasem pora wracać do domu. Święta u rodziców upłynęły w błogim lenistwie.
Nie lubię takich powrotów. Smutno mi,
gdy przyjeżdżam do pustego mieszkania. A u rodziców zawsze tak dobrze, tak
wesoło. Na poprawę humoru upiekłam ciasteczka, które chodzą za mną od zeszłego
roku. Problem polegał na zdobyciu lawendy. Ale już mam. A ciastka wyszły
przepyszne. Ktoś reflektuje na ciasteczko lawendowe?
"Kamienie na szaniec" około 20 razy. Wiem, wiem to już zakrawa na chorobę. Ale nic nie poradzę, że tak się zżyłam z bohaterami.
OdpowiedzUsuń:)))) Ale to bardzo dobra choroba :) nieszkodliwa :)
UsuńNie wiem, jak to jest wyjeżdżać z domu ze smutkiem, bo zawsze miałam poczucie ulgi. Ale za to smutek wielki,kiedy moja córka wyjeżdża z powrotem do siebie. Kiedy dzwoni wiem, że ma uczucia mieszane, trochę radości z powrotu do znajomych i swojego życia, ale i smutku,że z domu jedzie. Tak powinno być.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak samo mam. W domku zawsze jest tak dobrze z rodzicami, tym bardziej, ze oni są ludźmi o niesamowitej pogodzie ducha. Tylko mnie taki smutek wziął wczoraj ogromniasty, bo nie miałam do kogo gęby otworzyć, bo akurat wczoraj wszyscy znajomi gdzieś zaginęli :( Ale jeszcze trochę i dwa pokoje pójdą do wynajęcia,więc będzie się do kogo odezwać :)
UsuńNie mam takiej książki niestety. Zresztą nie lubię powtórnych lektur, myślę wtedy o stosach książek, które wciąż czekają na swoją kolej.;(
OdpowiedzUsuńGdzie można znaleźć lawendę do celów spożywczych? Chętnie posmakuję.;)
No ja też mam stosy nie przeczytanych książek, ale jednak są takie, do których wracam. Jest ich kilka, ale Kubuś, no i może jeszcze wiersze Szymborskiej i Twardowskiego, to książki, które są u mnie zaczytane :)
UsuńA z lawendą to byłą ciężka sprawa. We Wrocławiu jest jeden jedyny sklep, gdzie ją można dostać. To taki sklep na Wita Stwosza z przyprawami na wagę. Obok jest stoisko z literaturą ezoteryczną i tam właśnie pani sprowadza lawendę. To jest zwykły kwiat lawendy, taki ususzony. Można też samemu nazbierać i ususzyć.
Dzięki za informację. Poczytałam w sieci i okazuje się, że lawendę leczniczą też można użyć, więc muszę rozejrzeć się po aptekach. Za przepis też dziękuję, ciastka maślane uwielbiam.
UsuńNo ja też szukałam w aptekach. Powodzenia. A jakby się nie udało, to dawaj adresa- prześlę Ci kwiatuszki :)
UsuńDziękuję za propozycję, być może w chwili krytycznej skorzystam.;) Lawendę można kupić na stronie herbapolis.pl
UsuńA w zastępstwie mogę zrobić z anyżkiem, bo b. lubię.;)
Lawendowe??? Ciekawe.
OdpowiedzUsuńPoproszę ;-)
Przynajmniej przepis.
Przepis prościutki:
Usuńpotrzebujesz:
masło - najlepiej osełka- 250-300g
cukier puder
1 jajko
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżka ususzonych kwiatków lawendy
mąka
Masło musi być mięciutkie, wtedy mieszasz je łapką z cukrem pudrem. Musisz wyrobić taką masłową masę przypominającą trochę ciasto. Lepiej dać mniej cukru pudru, bo on się później krystalizuje przy pieczeniu.
Później dodajesz jajko i proszek do pieczenia. Mieszasz. Dodajesz lawendę. Mieszasz :)
A na końcu dodajesz tyle mąki, by Ci wyszło kruche ciasto.
Dajesz je do zamrażarki na 15 min.
W tym czasie rozgrzewasz piekarnik do 200 stopni.
Ciasto wyjmujesz i formujesz sobie ciasteczka. Ja nie mam wałka, więc odrywałam kuleczki i rozgniatałam w dłoni.
Ciasteczka przed pieczeniem należy ponakłuwać.
I później na ok. 10-15 min do piekarnika. tylko ja je piekłam tak, ze po 10 min. przełożyłam je na druga stronę.
No i takie pyszności wyszły, że ślinka leci :)
Ciastka robiłam, są b. dobre, choć zdecydowanie wolę inne smaki.;) Dzięki za przepis.
OdpowiedzUsuńi dostałaś lawendę? ja teraz będę kombinować, bo ciasto jest dobre, a można z dodatkami poeksperymentować. Teraz mam zamiar rozdrobnić orzechy włoskie i dodać. Zobaczymy co z tego wyjdzie
UsuńTak, w okolicznym sklepie Herbapolu, choć producent innej firmy. Naturalnie, że można (i trzeba;)) eksperymentować. Moje następne będą anyżkowe, orzechy włoskie też by do niego pasowały.
OdpowiedzUsuń