Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

poniedziałek, 27 maja 2013

Petr Šabach "Podróże konika morskiego"


 

 Autor: Petr Šabach
Tytuł: Podróże konika morskiego
Przekład: Julia Różewicz
Wydawnictwo: Afera
Rok wydania: 2012






Nie ma co ukrywać, ale po lekturze książki „Gówno się pali” połknęłam bakcyla na prozę Petra Šabacha. Jego opowiadania skrzą się humorem, a bohaterowie to prości ludzie, którzy czerpią garściami z uroków codzienności.
Czeski autor zaczął pisać dość późno, mając około trzydziestki, ale szybko stał się popularny i został okrzyknięty naczelnym narodowym humorystą.
Fakt, mnóstwo u niego ironii, historii pisanych z przymrużeniem oka, jednak gdyby się bliżej przyjrzeć, można by znaleźć coś więcej w tych tekstach.
W swoje powieści Šabach wplata wątki autobiograficzne Tak jest również w przypadku „Podróży konika morskiego”.

Mamy tu do czynienia z dziennikiem pisanym przez dwudziestopięcioletniego mężczyznę, który postanowił wziąć urlop ojcowski, by pozwolić swej ukochanej na robienie zawodowej kariery oraz intelektualny rozwój. Dziś takie rozwiązanie nikogo nie dziwi, ale w latach osiemdziesiątych w komunistycznej Pradze, gdzie toczy się akcja powieści, nie było to jeszcze naturalne i oczywiste. Odwrócenie ról sprawia, że bohater dojrzewa i odkrywa w sobie cechy, które dla niego samego są miłym zaskoczeniem. Młody tatuś jest tak zaabsorbowany swym synem, że nie zauważa powolnego rozpadu swojego związku.  Nie obawiajcie się jednak, dramat bohaterów jest podany w lekki i dowcipny sposób.

Pepino ma trzy lata i wywraca życie swego tatusia do góry nogami. Nagle zmieniają się priorytety, bo trzeba synka nakarmić, pójść z nim na spacer, zbudować garaż, uszyć pacynkę i generalnie należy mieć oczy dookoła głowy, bo dzieciak jest dość aktywny. Łazi więc nasz bohater na plac zabaw, gdzie jest swoistym kuriozum wśród młodych matek, z cierpliwością znosi pobłażliwe spojrzenia kolegów, którzy szczerze mu współczują. Z pokorą i radością przyjmuje od żony wydzielane mu kieszonkowe na piwko. Mimo iż przejmuje typowo kobiece obowiązki, nie czuje, że staje się zniewieściały i nawet nic nie mówi, gdy żona zajmuje jego „męskie” miejsce w łożu małżeńskim. Nasz bohater odkrywa swoje nowe „ja”,  choć opieka nad dzieckiem wcale nie jest łatwa: Czasami czuję rozpierającą radość i dumę, że zajmuję się Pepinem, mam ochotę wziąć w ramiona cały świat. A potem nadchodzą dni, kiedy czuję na nogach chrzęst łańcuchów, Pepino jest ogromniastą kulą, która przygniata mnie do ziemi. Wszystko co robię, jest absurdem, prowadzi znikąd donikąd.

„Podróże konika morskiego” to niezwykle ciepła i zabawna literatura. Spostrzeżenia, które zapisuje w swym kajecie młody tato są urocze w swej naiwności, choć finał książki nie jest obrazkiem sielankowym. Czyli jak to u Šabacha bywa-trochę uśmiechu i trochę smutku, dużo zabawy, ale też i poważniejszej refleksji.

piątek, 24 maja 2013

Jan Polkowski "Ślady krwi"


 


Autor: Jan Polkowski
Tytuł: Ślady krwi
Wydawnictwo: Wydawnictwo M
Rok wydania: 2013







Jan Polkowski nie jest postacią anonimową w świecie literackim. To poeta z kilkoma tomikami wierszy w swym pisarskim dorobku, nagradzany i poważany. Co więc się stało, że ów pisarz sięgnął po prozę narzucającą zupełnie inne reguły, rozgadaną, ale zachowującą jednak coś z poezji? Bo „Ślady krwi" to powieść pisana plastycznie liryczną frazą, pozwalająca delektować się pięknem polszczyzny, zaskakująca oryginalnymi porównaniami, zmetaforyzowaną, oscylującą niekiedy na krawędzi oniryzmu i realizmu narracją.

Postanowiłem napisać powieść, bo polska historia nie jest dobrze opowiedziana, a opowiadanie historii, posiadanie swojej historii, swojej opowieści jest potrzebne, by wspólnota mogła dobrze funkcjonować"- zdradza autor podczas jednego z wywiadów. Mamy tu zatem do czynienia z misją-opowiedzeniem losów naszego kraju, przywróceniem faktom z przeszłości ich prawdziwego oblicza. Bo pamięć to istotna część naszej tożsamości, przeszłość kształtuje nasze tu i teraz, buduje naszą osobowość.

Główny bohater „Śladów krwi" - sześćdziesięcioletni Henryk Harsynowicz jest dziennikarzem. Opozycjonista, integrowany w 1981 roku, zmuszony w 1983 roku do emigracji wraz z rodziną uciekł do Kanady. Po niemalże trzydziestu latach wraca do Polski, by przejąć spadek po ojcu. Musi się jednak starać o odzyskanie polskiego obywatelstwa. Krąży zatem od urzędu do urzędu, szukając jakichkolwiek swoich dokumentów, potwierdzających jego pochodzenie.

 „Wyglądał raczej na człowieka, który żyje w dobrowolnej separacji z samym sobą i skrupulatnie przestrzega sądowego zakazu zbliżania się do własnych pospolitych odpychających problemów",  wycieczka po instytucjach państwowych (Urząd Stanu Cywilnego, ZUS, parafia, w której był chrzczony, podstawówka, Uniwersytet Jagielloński, Archiwum Państwowe) staje się przysłowiową proustowską magdalenką i zmusza naszego bohatera, by jednak stanął twarzą twarz z samym sobą i ze swoją historią. Henryk wraca zatem wspomnieniami do swej antykomunistycznej działalności, przypomina sobie swoje pierwsze kobiety, analizuje stosunki z ojcem, robi wiwisekcję własnej przeszłości. Spotyka się ze starymi znajomymi i z prawnikiem de Vernonem, który jest odpowiedzialny za realizację testamentu Józefa Harsynowicza -jego ojca.
Henryk poznaje prawdziwą historię swojej rodziny. Ojciec Polak- komunista, matka prawdopodobnie Rosjanka (tak przez całe życie myślał), a babcia Żydówka. Bohater zaczyna się zastanawiać kim tak naprawdę jest, czy odkrycie prawdy o prawdziwych korzeniach i wędrówka po drzewie genealogicznym coś zmieni?

Skomplikowane są relacje w rodzinie Harsynowiczów, działalność antykomunistyczna przeplata się z wpatrzeniem w reżimowy system. Ojciec Henryka być może nie był zafascynowany ideologią komunistyczną, potrzebował jej tylko, by się dobrze w życiu ustawić. Aż dziw bierze, że syn wyrósł na człowieka z zasadami i mocnym moralnym kręgosłupem. Tylko skąd mu się to wzięło? Bunt młodzieńczy? Nie wiem, w powieści nie jest to powiedziane, bo narracja jest pełna luk i niedopowiedzeń.

Te wędrówki i spotkania są nie tylko pretekstem dla bohatera do spojrzenia wstecz, analizy błędów, to również pretekst dla autora, tak jak to podkreślał w niejednej wypowiedzi, do spojrzenia na historię Polski od momentu zakończenia II wojny światowej. Porusza zatem problem ziem odzyskanych, walki o uwolnienie się spod jarzma totalitaryzmów, konspiracji, korupcji, polskiego mesjanizmu i tej naszej drażniącej ludowej religijności. Autor poddaje również analizie stosunki polsko-rosyjskie i polsko-niemieckie.

Efekt eksploracji krajowej przeszłości nie jest pozytywny, a świadectwo jakie wystawia Polsce jeden z bohaterów skupia jak w soczewce ideologiczny wymiar powieści „Przecież nie da się uciec od tego jazgotu, odmawiania różańca na chodnikach i skwerach, robienia z krzyża kija do bejsbola, a z Chrystusa anteny nadawczej ksenofobicznej stacji radiowej. To jest niepełnosprawny naród zawodowych katolików i niedorobionych patriotów. Chodzą po damach i sprawdzają kto z kim śpi, do matury chcą dopuszczać tylko dziewice, a Żydów, choć wszystkich wygnali, widzą wszędzie".

„Ślady krwi" to powieść zaangażowana napisana z narracyjnym rozmachem, gdzie jeden wątek staje się pretekstem do rozpoczęcia kolejnej historii i kolejnej, i kolejnej. Wszystkie losy zostały tu misternie połączone i pomimo tej rozbuchanej polifonii, konstrukcja powieści jest przejrzysta.

Nie przepadam za powieściami historycznymi, ale książka Jana Polkowskiego to nie tylko prozatorska próba rozliczenia z przeszłością, to również uniwersalna opowieść o potrzebie pamięci i prawdy.

poniedziałek, 20 maja 2013

Dorota Wodecka "Polonez na polu minowym"


 


Autorka: Dorota Wodecka
Tytuł: Polonez na polu minowym
Wydawnictwo: Agora
Rok wydania: 2013






Ta książka nie powstałaby, gdyby Eustachy Rylski nie wysłał e-maila do premiera z wyrażeniem swojej opinii na temat Polski, która w oczach pisarza jawi się jako państwo rozchwiane, represyjne wobec jednostki, gdzie szerzy się asekuranctwo i neurotyzm. List został bez odpowiedzi, ale przedostał się do opinii publicznej. Usłyszała o nim m.in. Dorota Wodecka, dziennikarka współpracująca z „Gazetą Wyborczą" i stwierdziła, że to świetny pretekst do przeprowadzenia rozmowy z autorem „Warunku" na temat naszych narodowych zalet i wad. „Ta rozmowa wyostrzyła moje zmysły na polskość, która prawdopodobnie stała się moją obsesją"- pisze we wstępie reporterka. Zaczęła grzebać w polskich powieściach interesującego ją wątku i w ten oto sposób wyłoniła piętnaścioro autorów, których zaprosiła do rozmowy o Bogu Honorze i Ojczyźnie.

Wśród bohaterów Wodeckiej znaleźli się Hanna Krall, Marian Pilot, Eustachy Rylski, Magdalena Tulli, Janusz Rudnicki, Jan Jakub Kolski, Andrzej Stasiuk, Joanna Bator, Krzysztof Varga, Igor Ostachowicz, Wojciech Kuczok, Mariusz Sieniewicz,  Tomasz Piątek, Ignacy Karpowicz i Szczepan Twardoch- mamy tu więc przekrojowo dobranych twórców z różnych pokoleń.

Wodecka porusza w wywiadach kluczowe tematy, skupia się przede wszystkim na kwestii smoleńskiej, roli Kościoła, zmusza swoich interlokutorów do zdefiniowania pojęcia patriotyzmu. Nie wszyscy chcą rozmawiać, wiją się czasami jak piskorze, próbują zmienić temat, ale dziennikarka świetnie sobie radzi, drąży uporczywie interesujące ją wątki. Nie klęka przed sławnymi literatami, wręcz przeciwnie, jest dla nich bezlitosna, momentami ironiczna, ale zawsze zachowuje odpowiedni poziom. Jest przy tym świetnie przygotowana, zasypuje swych gości cytatami z ich powieści, zaskakuje pisarzy informacjami biograficznymi. Dzięki temu „Polonez po polu minowym" to zbiór mocny i do bólu szczery. Dziennikarka nie boi się zapytać o tematy tabu, a niemalże każdy wywiad to opowieść nie tylko o stosunku do polskości, ale również intymne zwierzenia, które wbijają się w pamięć, jak np. rozmowa z Janem Jakubem Kolskim opowiadającym o swoich stosunkach z rodzicami, o matce, którą musiał przeprowadzić przez śmierć, czy też opowieść Tomasza Piątka o powrocie do ćpania.
Każdy z rozmówców ma swoje poglądy na temat polskości, jedne są mniej, inne bardziej kontrowersyjne. Janusz Rudnicki uważa, że Polska zupą stoi: „Najwięcej to mamy chyba grochówek i żurku, bo to ludzie pospolici. Niektórzy z wkładką, inni bez. Smakują, ale tylko wtedy, gdy kontakt z nimi jest raz na jakiś czas. Pomidorowych też dużo, to raczej lud z miasta. Ten bardziej pospolity z ryżem, mniej z makaronem, bo pomidorowa ma szczeble-ta kremowa z bazylią wstydzi się tej z ryżem, chociaż to jedna rodzina. A zwodnicze kapuśniaki? Przaśne fasolowe? I te wyprane z płci jarzynowe. A nad nimi wszystkimi Król Polski Jego Wysokość Rosół, ponadpłciowy. Nasz hostia niedzielna, którą spożywamy w pocie czoła", z kolei Rylski i Varga zaobserwowali powrót zaściankowego sarmatyzmu, Karpowicz opowiada o transformacji polskiej wsi, Joanna Bator natomiast oskarża Polaków o brak własnego Godzilli.

Z tych rozmów nie wyłania się zbyt pozytywny obraz. Polacy są w nim narodem zaściankowym, pełnym nienawiści, nie potrafiącym otworzyć się na innych. Tacy jacyś strasznie ponurzy jesteśmy w opiniach naszych pisarzy. Państwo zdominowane przez Kościół, nadawanie wydarzeniom i osobom (czytaj-katastrofa smoleńska) wartości mesjanistycznych. Do tego brak dystansu i tolerancji. I chyba żadnych perspektyw na zmianę wizerunku. Tak oto się to wszystko przedstawia. Mocne zdania padają podczas wywiadów, ale prawdziwe to obserwacje. Niestety, prawda w oczy czasami naprawdę kole.

sobota, 18 maja 2013

Ciasteczkowy Potwór i banda

Poznajcie moich nowych współlokatorów:
 Ciasteczkowy Potwór spoglądał na mnie takim wzrokiem, że nie mogłam się oprzeć. Wypatrzyła go Miłka na starociach i dałam za niego chyba złocisza. Teraz sobie siedzi na półce i pilnuje Mario Vargasa Llosy. Polubili się chyba.
 Prosiaczek i Tygrysek. Nabytek za znaczki z Frescha i Żabki. Wojtek z Miłką dzielnie mi pomagali.

 Zdechlaczek-od Miłki. Zaległ sobie biedaczyna na biografii Miłosza i jakoś zipie. Stan jest stabilny, choć szanse na całkowity powrót do zdrowia są nikłe.
 Krowa-po prostu, bezimienna, ale poetycka. Prezent od Asi. Zaprezentowany podczas Festiwalu Port Wrocław, stąd jej poetyckie zamiłowania. Podczytuje Szymborską, ale ostatnio widziałam jej pyszczek w Mironie. Ach, na zdjęciu tego nie widać, ale Krowa ma też dojki. I zwróćcie uwagę na ten piękny zakręcony ogonek.
Samutasek-również za znaczki z Frescha i Żabki. Również Wojtek i Miłka dołożyli wszelkich starań, by koteczek znalazł się w naszym domku. 

A na koniec najukochańsza maskotka-Oskarek. To już poważny kot, właśnie skończył rok.





czwartek, 16 maja 2013

Nominacje do Nike i Gdyni


Ogłoszono nominacje do Literackiej Narody Nike:
1. Justyna Bargielska, Bach for my baby
2. Joanna Bator, Ciemno, prawie noc
3. Sylwia Chutnik, Cwaniary
4. Anna Janko, Powieść według św. Hanki
5. Urszula Kulbacka, Rdzenni mieszkańcy
6. Tadeusz Lubelski, Historia niebyła kina PRL
7. Kaja Malanowska, Patrz na mnie, Klaro!
8. Zyta Oryszyn, Ocalenie Atlantydy
9.Igor Ostachowicz, Noc Żywych Żydów
10. Zośka Papużanka, Szopka
11. Tomasz Pietrzak, Rekordy
12. Jerzy Pilch, Dziennik
13. Maciej Sieńczyk, Przygody na bezludnej wyspie
14. Tadeusz Sobolewski, Człowiek Miron
15. Katarzyna Surmial-Domańska, Mokradełko
16. Wit Szostak, Fuga
17. Małgorzata Szpakowska, Wiadomości Literackie prawie dla wszystkich
18. Szczepan Twardoch, Morfina
19. Krzysztof Varga, Trociny
20. Mariusz Zawadzki, Nowy wspaniały Irak

oraz do Nagrody Literackiej Gdynia:
POEZJA
1. Jerzy Kronhold, Epitafium dla Lucy
2. Andrzej Niewiadomski, Dzikie lilie
3. Kacper Płusa, Ze skraju i ze światła
4. Andrzej Sosnowski, Sylwetki i cienie
5. Dariusz Suska, Duchy dni

PROZA
1. Dariusz Foks, Kebab meister
2. Jerzy Kędzierski, Opowieść mężczyzny, który zarabia śpiąc
3. Zyta Oryszyn, Ocalenie Atlantydy
4. Andrzej Stasiuk, Grochów
5. Szczepan Twardoch, Morfina
ESEISTYKA
1. Adam Lipszyc, Sprawiedliwość na końcu języka. Czytanie Waltera Benjamina
2. Andrzej Niewiadomski, Mapa. Prolegomena
3. Jerzy Pilch, Dziennik,
4. Małgorzata Szpakowska, Wiadomości Literackie prawie dla wszystkich
5. Krzysztof Środa, Podróże do Armenii i innych krajów z uwzględnieniem najbardziej interesujących obserwacji przyrodniczych

We wrześniu zostanie wyłoniona siódemka finalistów Nike. Tegoroczna dwudziestka jest mocna, wiele z tych książek przeczytałam i mam swojego faworyta. Tak więc wszem i wobec oświadczam, ze jeżeli Szczepan Twardoch nie dostanie tych wszystkich nagród, to ja przestaję wierzyć w kompetencje jury.  A tak dla zabawy, to jak myślicie-kto wyląduje w finale? Oto moja siódemka:
1. Szczepan Twardoch, Morfina
2. Joanna Bator, Ciemno, prawie noc
3. Sylwia Chutnik, Cwaniary
4. Katarzyna Surmial-Domańska, Mokradełko
5. Zyta Oryszyn, Ocalenie Atlantydy
6. Zośka Papużanka, Szopka
7. Jerzy Pilch, Dziennik

A na koniec odsyłam na stronę, na której macie rozpiskę wszystkich ważniejszych festiwali literackich, jakie będą miały miejsce do końca tego roku [KLIK]