NIEDZIELA/DZIEŃ
TRZECI I PODSUMOWANIE
Im bliżej końca,
tym człowiek mniej sił ma na uczestniczenie we wszystkich festiwalowych
wydarzeniach. Dlatego nie trafiłam na niedzielny Klub Festiwalowy, na dodatek
padł mi aparat, więc z góry przepraszam, ale zdjęć dziś nie będzie.
Moja Portowa
niedziela rozpoczęła się „Odsieczą", czyli czytaniem najciekawszych
autorów, którzy są już po debiucie i po raz pierwszy uczestniczą w Porcie jako
pełnoprawni poeci. Spotkanie poprowadził Karol Maliszewski, który w krótki
aczkolwiek bardzo ekspresywny sposób przedstawił sylwetki swoich gości. A było
ich ośmioro: Tomasz Bąk-ten to mi do gustu przypadł baaardzo, Waldemar Jocher,
Izabela Kawczyńska, Grzegorz Kwiatkowski, Barbara Klicka, Dawid Majer,
Przemysław Owczarek i na koniec wisienka na osiemnastkowym torcie-Jakobe
Mansztajn, który w pięć minut przedstawił dziesięć rewelacyjnych tekstów.
Zaraz po
„Odsieczy" zostałam wrzucona w „Nowe sytuacje". Tym razem w
nieoczywistym połączeniu znaleźli się Jerzy Jarniewicz i Katarzyna Jakubiak.
Poezja i proza. Prowadząca spotkanie Zofia Król przeprosiła w imieniu Julii
Fiedorczuk, która nie mogła dotrzeć na spotkanie, jej wiersze z tomiku
„tuż-tuż" przeczytała Barbara Klicka. Została zachowana sobotnia formuła
spotkania- najpierw prezentacja tekstu („Na dzień dzisiejszy i chwilę
obecną" -Jerzy Jarniewicz, „Nieostre widzenia" Katarzyna Jakubiak), a
później krótka rozmowa na temat metod tworzenia.
Moja impreza
Portowa zakończyła się spotkaniem z Jorie Graham, poetką, laureatką nagrody
Pulitzera. W Biurze Literackim wyszedł wybór wierszy jej autorstwa pt.
„Prześwity. Wiersze wybrane: 1980-2012".
A wybierali i przekładali w duecie Ewa Chruściel i Miłosz Biedrzycki.
Spotkanie z poetką poprowadził Grzegorz Jankowicz. Niezwykle ciekawa to była
rozmowa przerywana czytaniami w wykonaniu Jorie Graham oraz tłumaczy. Poetka
opowiadała o wielkiej roli wyobraźni, przyrodzonej cechy każdego z nas, która
pozwala dotknąć niedotykalnego, powiedzieć niewypowiedziane oraz usłyszeć
niesłyszalne. Dzisiejsza jednostka nie ma kontaktu z naturą, rola poezji, której
istotą jest wyobraźnia, to przywrócenie tej utraconej relacji między
człowiekiem a przyrodą. Ekfraza to gatunek poetycki, w którym Jorie czuje się
najlepiej. Jest to poezja opisująca dzieła sztuki, ale etymologia nazwy
nawiązuje do zwracania się do kogoś, mówienia do niego, by słowem poruszyć
wyobraźnię. Świat wyobrażony jest
światem przedstawionym, który łączy się z czasem rzeczywistym.
I tym oto akcentem
zakończyłam swe świętowanie osiemnastych urodzin jednego z najważniejszych
festiwali literackich w Europie. Na koncert Kim Nowak już nie dotarłam,
ponieważ nie jest to moja muzyczna fascynacja. Czas na refleksje.
Nie ma co ukrywać-
bawiłam się świetnie. Nowe projekty wymyślone przez Artura Bursztę i jego ekipę
fenomenalnie się sprawdziły. Zmieniła się formuła czytań i jest to dobra
zmiana. W poprzednich edycjach poeci wychodzili na scenę i przez ok. 20 min.
czytali swoje wiersze. Na 18.Porcie pojawili się prowadzący, którzy dyskutowali
o tym i o owym ze swoimi bohaterami. To w jaki sposób przeprowadzane były
rozmowy zależało już od moderatorów. Było zatem i poważnie i wesoło. Na
wysokości zadania stanęli prof. Stanisław Bereś prowadzący wieczór jubileuszowy
Bogusława Kierca i Ryszarda Krynickiego oraz Aleksander Nawarecki odprawiający
dziady podczas wieczoru poświęconego projektowi „Poezja polska od nowa".
Świetnym pomysłem było założenie Klubu Festiwalowego, który prezentował
najciekawszych gości danego dnia. Została również wprowadzona scena offowa, na
której po całodziennych i wieczornych atrakcjach każdy mógł zaprezentować swoje
wiersze.
Pozostałe stałe projekty
obecne na Portach („Laboratorium", „Połów",
„Odsiecz", dyskusje) jak zwykle gromadziły swoich fanów.
Koncerty Lecha
Janerki i Strachów na Lachy zorganizowane w ramach projektu „Piosenki na
papierze" były prawdziwymi rarytasami.
Trzeba przyznać, że
dyrektor Biura Literackiego potrafi zorganizować niezłą imprezkę.
A na koniec mała
perełka - dowcip zasłyszany z offowej sceny:
Przychodzi Artur
Burszta do sklepu papierniczego. Ekspedientka pyta, co podać.
Artur Burszta:
Klej.
Ekspedientka: Ale
jaki?
Artur Burszta:
Biurowy. :)