Dzień 26 - książka,
którą chciałabyś przeczytać, a jeszcze nie jest napisana
Tyle książek już
napisano, że i tak mi życia nie starczy, by przeczytać to, co bym chciała
przeczytać. Dlatego nie myślałam o publikacji, która jeszcze nie została
napisana, a którą bym chciała przeczytać.
Od momentu wydania „Tajnego dziennika" Mirona Białoszewskiego cały
czas prześladuje mnie widmo poety. Teraz czytam książkę Tadeusza Sobolewskiego „Człowiek Miron", a niedawno obejrzałam film
Andrzeja Barańskiego „Parę osób, mały czas". I
powiem Wam, ze mam niemały problem z Mistrzem Mironem. Dwie publikacje, film-
trzy różne portrety. Czytając „Tajny dziennik" miałam
wrażenie, że Białoszewski był osobą raczej skromną, unikającą ludzi, nieco
ekscentryczną, ale nie narzucającą się. W żaden sposób nie wydał mi się
gburowaty, mrukliwy, porywczy i strasznie egoistyczny- a taki właśnie wydaje
się być w filmie Barańskiego. Po obejrzeniu „Parę osób,
mały czas" znielubiłam go, bo został tam ukazany jako człowiek, który
uważa, że wszystko się mu należy, jakby był pępkiem świata. Wykorzystywał
Jadwigę Stańczakową- swoją niewidomą przyjaciółkę i nawet nie potrafił okazać
wdzięczności za to co dla niego robiła.
Z kolei Sobolewski wystawia Mironowi pomnik, wyrzuca go pod niebiosa,
zachwyca jego talentem- to mnie nieco niepokoi i nie bardzo przekonuje, ale z
drugiej strony to subiektywny portret, więc sobolewski ma prawo do
przedstawienia czytelnikowi „swojego" Mirona. Dla mnie
jest on zbyt papierowy, zbyt nierealny. Jaki więc zatem byłeś Mironie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.