Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

sobota, 21 kwietnia 2012

Miron Białoszewski "Tajny dziennik"


 

Autor: Miron Białoszewski
Tytuł: Tajny dziennik
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania:2012




Nazywany był poetą rupieci i przedmieść, piewca codzienności, który od dnia stronił i nocą dopiero odżywał. Niczym wampir. Jego utwory zostały wrzucone przez teoretyków literatury do worka z lingwizmem. Tak, bo Białoszewski wyciskał z języka wszystkie możliwe soki. Bawił się słowem, żonglował znaczeniami, brzmieniem, tworzył nowy kod, własny kod. To w nim cenię. Uwielbiam wiersz „Mironczarnia", który zawsze mi towarzyszy, gdy niemoc jakaś mnie nachodzi i żadne zdanie nie chce się pod palcami na klawiaturze wykluć.

W szkole niewiele mówiło się o Białoszewskim, ot kilka wierszy polonista omówił, w radiu słyszało się Demarczyk i jej wykonanie „Karuzeli z madonnami", a na studiach w lekturach obowiązkowych znajdował się „Pamiętnik z powstania warszawskiego". Niewiele tego, ale postać poety mnie zaintrygowała, dlatego z niecierpliwością czekałam na wydanie „Tajnego dziennika". 

Już kilka miesięcy przed ukazaniem się na rynku, dziennik Białoszewskiego został okrzyknięty najbardziej wyczekiwanym wydarzeniem literackim, ale powiem szczerze, że spodziewałam się czegoś bardziej kontrowersyjnego, jakiś smaczków, ciekawostek, niezwykłości, a tu „pospolitość skrzeczy, a tu pospolitość tłoczy".

„Tajny dziennik" prowadzony był od 1975 roku do 1983 roku- do ostatnich miesięcy życia Białoszewskiego. Początkowo wspomnienia były nagrywane na taśmę magnetofonową, a następnie spisywane, co odbija się w stylistyce notek. Ponad dziewięćset stron to przegadana historia życia, spotkań, rozmyślań i obserwacji. Białoszewski zaprasza nas do swojej rzeczywistości, ale mamy wrażenie, że wszystko dzieje się „tu i teraz", niejako przed naszymi oczami. Dziennik tworzą przede wszystkim „na żywo" spisane dialogi oraz anegdotki ujęte w scenki. Każdy spisany dzień mógłby stanowić osobne dzieło.
Pomiędzy okładkami przewija się mnóstwo znanych w środowisku kulturalnym osób. Mamy tu Ludwika Heringa, który był dla poety artystyczną wyrocznią, Leszka Solińskiego, Tadeusza Sobolewskiego wraz z rodziną, Jadwigę Stańczakową, prof. Marię Janion, którą poeta nazywał Miśką, Adolfa Rudnickiego, Hannę Kirchner, Artura Sandauera i wielu innych.
To oni tworzą świat Mirona, podczas, gdy on sam usuwa sie w cień i obserwuje rzeczywistość z dystansu. Bo tak naprawdę w tym dzienniku mało jest Mirona. Poeta przyjmuje tu rolę oglądacza i opisywacza. To życiopisanie i literatura w stanie czystym. Tak było u Białoszewskiego zawsze- życie i pisanie to jedność, a materiałem jest codzienność. Stąd w tych donosach rzeczywistości wiele nudnych fragmentów, bo przecież nie każdy dzień niesie ze sobą coś intrygującego.  Mnóstwo w tych zapiskach zachwytu nad światem, nad przyrodą, ale z drugiej strony wiele rozważań dotyczących umierania- opisy śmierci przyjaciół, rozważania i oswajanie własnego odejścia z tego świata. Rozważania o literaturze, religii są przeplatane ploteczkami o przyjaciołach, problemach ze zdrowiem, perypetiach z sąsiadami.

Z kart dziennika wyłania się portret człowiek skromnego, nieco zakompleksionego,  wrażliwego na swoim punkcie i zupełnie apolitycznego. Wszakże dziennik pisany był w latach, które zapisały się przełomowymi wydarzeniami na kartach polskiej historii, a tu ledwo jakaś wzmianka o podpisanym liście protestacyjnym, gdzieś tam przemknie wątek „Solidarności".
Nie spodziewajcie się zatem po „Tajnym dzienniku" pełnego obrazu polskiej Historii.

Zmęczyła mnie ta książka. Ale warto było codziennie zaglądać do Mirona, delektować się językiem, czekać na co ciekawsze fragmenty. Bo u Mirona to tak życiowo- raz nudno, raz intrygująca, raz absurdalnie, innym razem zwyczajnie.

12 komentarzy:

  1. Poluję na tego Mirona, ale cena ekstremalna. Nie wiedziałam, że część dzienników była nagrywana. To ci ciekawostka. Koniecznie do zakupienia - uwielbiam walkę z trudną materią tekstu. Potem tyle satysfakcji ;) Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czytałam to prawie 1,5 miesiąca. Ale to 900 stron. Są naprawdę ciekawe fragmenty i jeszcze ten Mironowy język- naprawdę można znaleźć tam piękne perełki lingwistyczne.
      Udanego polowania życzę i mam nadzieję,że lektura się spodoba

      Usuń
  2. Ucieszyłam się, że o tym napisałaś, bo się nad nią poważnie zastanawiam. Byłam ciekawa, ile tam Mirona w Mironie, czy nawet w dziennikach 'modzi', czy 'gada po ludzku'? Podobał mi się jego Pamiętnik z powstania warszawskiego, wstrząsający momentami.
    Będę nadal myśleć, wolałabym pozyzyć i przeczytac, a jak mowa o kupieniu, to po prostu muszę sama zajrzeć i podczytać fragmenty, zobaczyć, czy mi pasuje.
    W ogóle ostatnio coraz częsciej rajcują mnie dzienniki i biografie. Starzeję się (?)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, mnie też do Mirona zakochał Pamiętnik i strrrasznie byłam ciekawa Dziennika, ale chyba za wiele oczekiwałam. Dużo w tych opisach codziennosći, szarej i nijakiej, ale za to opisanej w mironowy sposób. Zanim się zdecydujesz na kupno, lepiej sobie rzeczywiście podczytaj fragmenty. Choć myślę, ze warto mieć tę książkę na półce. Nie jest to wprawdzie pozycja,którą się czyta na jednym wdechu,ale na pewno będę sobie do niej wracać i podczytywać po troszku.
      A swoja drogą- dzienniki też mnie rajcują i biografie jak najbardziej- nie jest to syndrom starzenia, tylko ciekawości ludzi :))))
      kurczę, fajnie,że będziesz na Targach w Wawie. Życze mnóstwa dobrych wrażeń. Może kiedyś zawitasz na targi do Wrocławia?
      Zapraszam do siebie

      Usuń
    2. To we Wrocławiu też są targi? Może kiedyś, kto wie? Wrocław tak podobno wypiękniał, ze na pewno byłoby warto zobaczyc

      Usuń
    3. Są. Nazywają się Promocje Dobrych Książek. W grudniu. A Wrocłąw piękny, pięęękny. Przyjedź :)

      Usuń
    4. No to kiszka, bo w grudniu nie ryzykuję żadnych wyjazdów. Raz, że cena, a dwa, ze jak nam zamroziło kraj rok temu i dwa lata, to ludzie po dwa tygodnie nie mogli się do domu z powrotem dostać, bo samoloty polikwidowali, a jak odwiesili to były załadowane na maksa

      Usuń
  3. ciekawi mnie, ale jednak 900 stron to za duzo, czytałabym z moim obecnym tempem ze 3 miesiące. Ostatnio w bibliotece widzę, że stoi na półce "Miłosz" Franaszka, ale nie brałam z w/w powodu ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłosza przyniósł mi mikołaj i też stoi i czeka, ale jeszcze sobie poczeka :)
      Wiesz, ten Miron to tak spokojnie na 3 miesiące. Ale to taka książka, którą można i rok czytać, tak w przerwach między innymi książkami. Zresztą, zawsze można przerwać czytanie i jak się nie spodoba, po prostu do niej nie wracać, albo poczekać na lepszy moment :) powodzenia :)

      Usuń
  4. Pytanie, czy dziennik był rzeczywiście "prowadzony", skoro wg Sobolewskiego pierwsze 745 Białoszewski nagrał z głowy. Czy to jest na pewno dziennik?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz, w takie niuanse nie wnikam, bo tak naprawdę dziennik w swym założeniu powinien być prowadzony codziennie, a Tajny dziennik nie jest. Myślę, że nie do końca też można tę książkę nazwać prawdziwym dziennikiem, mi to raczej wygląda na coś w rodzaju łże dziennika.

      Usuń
  5. Mnie też. Dziennik tylko z nazwy, w rzeczywistości - pod względem formy - książka jak kilka innych Mirona B.;)

    OdpowiedzUsuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.