Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

poniedziałek, 8 lutego 2016

Jürgen Thorwald "Ginekolodzy"





Autor: Jürgen Thorwald
Tytuł: Ginekolodzy
Przekład: Anna Wziątek
Wydawnictwo: Wydawnictwo Marginesy
Rok wydania: 2016




Sięgając po książkę „Ginekolodzy" Jürgena Thorwalda, byłam przekonana, że oto mam w rękach mrożący krew w żyłach kryminał. Nie doczytałam opisu wydawcy, a też wcześniej tylko obiło mi się o uszy nazwisko autora (wiem, wiem, „Stulecie chirurgów" narobiło dużo szumu w sieci, ale ja zazwyczaj do takich „hitów" podchodzę z dużą rezerwą, poza tym myślałam, że to jakaś powieść wydana na podstawie serialu...No sami przyznajcie ,że ten tytuł kojarzy się z serialem. :) ), więc nie do końca byłam świadoma w co sie pakuję.

A wpakowałam się po uszy.

„Ginekolodzy" to nie kryminał. To horror.
To nie beletrystyka. To literatura faktu.
Zarys historii ginekologii ze szczególnym uwzględnieniem ginekologii chirurgicznej.

Jak na książkę historyczną przystało są tu daty, mnóstwo ważnych nazwisk i opisy momentów przełomowych. Podróż po ginekologicznych gabinetach rozpoczynamy na przełomie wieku XVIII i XIX, kiedy to Kościół ustala wszelkie zasady i, stojąc na straży moralności, nie uznaje postępu i poszukiwania metod na ulżenie kobietom w połogu, wszakże Pismo Święte wyraźnie mówi: W bólach będziesz rodzić. Na szczęście w tych bólach na świat przyszło kilku śmiałków, którzy, nie bacząc na konsekwencje, wprowadzali coraz nowocześniejsze metody badań i leczenia kobiecych przypadłości. 

„Ginekolodzy" mają dobrze skonstruowaną akcję (tę książkę czyta się jak powieść i po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu, że najlepsze opowieści serwuje nam życie, a nie wyobraźnia). Autor, opisując postępy w dziedzinie ginekologii, ukazuje sylwetki pionierów, nie odmawiając sobie przy tym wtrącania w narrację smakowitych kąsków z ich biografii: Miał pięćdziesiąt trzy lata, był stateczny, lubił ciężkostrawną kuchnię, dobre wino i wytrawną muzykę —od Wagnera po Straussa (...) Wachlarz innowacji, które wniósł do tej dziedziny medycyny, jest szeroki: od opracowania techniki badania flory bakteryjnej pochwy po metodę bezbolesnego porodu pod wpływem gazu rozweselającego, który wypróbowywał na samym sobie (str. 268). Tak pracował  prof. Albert Dӧderlein- zwolennik używania radu, którego slogan o tym, że nad rodzącą słońce nie powinno zachodzić dwa razy, stał się mottem położników.

Ale nie tylko o nich pisze niemiecki dziennikarz.

Mnóstwo tu wstrząsających faktów, które z naszej perspektywy wydają się nierealne. Wyobraźcie sobie lekarza, który prosto z podróży pociągiem, we fraku, udaje się do mającej za chwilę rodzić damy dworu. Przed wejściem do komnaty zawiązują mu oczy, by nie widział narządów rodnych pacjentki, bo to przecież nie przystoi dżentelmenowi, więc zanim po kilkudziesięciu latach opaski zdjęto, we wszelkich próbach badania intymnych części kobiecego ciała stosowano metodę touchera - dotykową.

Thorwald pisze o momentach przełomowych- wynalezieniu wziernika, pierwszych operacjach przetok pochwy, odkryciu cytologii, przytacza dzieje cesarskiego cięcia i walki o ustawę aborcyjną, wspomina o pierwszych próbach zastosowania znieczulenia radem. Przedstawia sylwetki lekarzy, ale jego bohaterkami są również kobiety, które odważyły się oddać w ręce postępowych eksperymentatorów.

Wiem, że nie brzmi to zbyt zachęcająco, ale zapewniam Was, że niemiecki dziennikarz nie dość, że rzetelnie przygotował się do tematu, to na dodatek wykazał się zdolnościami literackimi. Opisy wykonywanych zabiegów wywołują gęsią skórkę - autor przytacza historię Jane Crawford, która podczas usuwania torbiela śpiewała psalmy, co traktowane było jako ówczesne znieczulenie, opowiada o „wojnie skalpeli", która stanowi jeden z najbardziej emocjonujących momentów w historii ginekologii, pisze o warunkach w jakich wykonywano zabiegi, gdy nie znano pojęcia aseptyki, a tym bardziej znieczulenia. Ciarki przechodzą po kręgosłupie.

Ale „Ginekolodzy" to nie tylko opisy krwawych operacji, to również wiwisekcja środowiska medycznego, w którym kobieta traktowana jest jak królik doświadczalny. Te wszystkie wyścigi o ilość z sukcesem przeprowadzonych operacji, walki o stanowiska i prestiż są równie przerażające i niesmaczne, co same opisy zabiegów.

Jürgen Thorwald zawsze pracował nad kilkoma projektami jednocześnie i czasami zostawiał dany temat, by za jakiś czas do niego powrócić. „Ginekologów" nie zdążył już przygotować do druku, część tekstów ukazała się w 1982 roku jako klubowe wydanie. Sam autor pisał: „Ginekolodzy" będą książką prowokacyjną. Opowiada ona o brutalności wielu lekarzy, ich wrogości do kobiet, kulcie macicy, któremu się oddawali, nawet jeśli kobieta musiała umrzeć z tego powodu (str.7). I w rzeczy samej tak jest.
KLIKNIJ W ZDJĘCIE





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.