Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

sobota, 7 stycznia 2012

Edward Gorey "Osobliwy gość i inne utwory"




 Autor: Edward Gorey
Tytuł: Osobliwy gość i inne utwory
Przekład: Michał Rusinek
Wydawnictwo: Znak emotikon
Rok wydania: 2011





Jak to trafnie zauważyła Klaudyna u siebie na blogu - okładka jest ważnym elementem książki. Często jest tak, że nie znamy autora, ale sięgamy po lekturę, bo zachęciło nas zdjęcie z okładki. Gdy zobaczyłam zatem osobliwe stworzonko na różowym tle, moja ciekawość się uaktywniła, wyobraźnia zaczęła pracować, a intuicja podpowiadała, że to może być interesująca publikacja. Tym bardziej, że nazwisko autora brzmiało nieco z angielska, a ja angielski humor uwielbiam. A jak jeszcze zobaczyłam, że całość opracował Michał Rusinek, sekretarz Wisławy Szymborskiej, którego limeryki uwielbiam...no cóż - nie było się nad czym zastanawiać.

I jakież było moje zdziwienie, gdy przeczytałam w rewelacyjnym wstępie Michała Rusinka, że Edward Gorey wcale nie był Anglikiem tylko Amerykaninem, choć Wielka Brytania była jego miłością. Goreya nie znałam wcześniej, ale człowiek, który kolekcjonował znaki drogowe, fragmenty mumii, wiktoriańskie cegły i dachówki, pluszowe misie, czaszki i inne osobliwe rupiecie musiał mieć oryginalne poczucie humoru. Był nie tylko świetnym ilustratorem, ale również znakomitym pisarzem, który w swoich utworach serwował czytelnikom sporą dawkę purnonsenu i makabreski. Jego rysunki kojarzą mi się ze stylistyką Tima Burtona, którego uwielbiam.

 „Osobliwy gość i inne utwory" Edwarda Goreya to krótki przegląd twórczości tego artysty: „ Spośród ponad stu książek tego twórcy wybraliśmy w sumie osiem, z których pięć ma właśnie formę alfabetów, każda w nieco innym sensie. Oprócz nich zamieszczamy trzy utwory reprezentatywne dla różnych form przez niego uprawianych: epicką Porzuconą skarpetkę, bodaj najsłynniejszego Osobliwego gościa i wzruszające Ptaszysko, które odczytano na pogrzebie Edwarda Goreya w 2000 roku" - informuje nas we wstępie Michał Rusinek.

Najbardziej makabrycznym utworem w całym zbiorku jest „ Cmentarzyk", który w alfabetyczej kolejności przedstawia dzieci oraz sposoby w jaki odeszły z tego świata. Wygląda to mniej więcej tak:
Trąci grozą,  niektórzy nawet pytali Goreya dlaczego tak nie lubi dzieci, jego odpowiedź brzmiała, że po prostu nie zna żadnego.
Ciekawym komiksem (chyba można tak nazwać te osobliwe szkice) jest „Zupełne zoo. Alfabet". Dowiadujemy się z niego o istnieniu takich zwierząt jak ampulec, co ma małe stopy, dubiś, który się chowa, bo nie chce być na widoku, limpflig, który „ogromne ma trudności, by życia nie przespać w całości". Gorey postawił przed Rusinkiem nie lada wyzwanie, bo przetłumaczenie takich lingwistycznych perełek wymagało zapewne niezwykłej inwencji. Pan Michał spisał się jednak na medal, jego tłumaczenia zachowały ducha oryginału. Mam nadzieję,  że ta pierwsza publikacja utworów amerykańskiego rysownika nie będzie ostatnią. Ja się rozsmakowałam w tym czarnym humorze, wiktoriańskich historyjkach i Wam również gorąco polecam odrobinę makabreski.


3 komentarze:

  1. Coś mi się widzi, że to będzie urocze. :) Również uwielbiam stylistykę Burtona, a do tego opracowanie całości przez Rusinka... Cóż, trzeba będzie się przejść do księgarni.

    OdpowiedzUsuń
  2. Może być ciekawie, więc z chęcią po nią sięgnę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dragonella=> coś mi się widzi,że Tobie to podpasuje :)Ale cmentarzyk jest rzeczywiście makabryczny...brrrr

    OdpowiedzUsuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.