Autorka: Sylwia
Chutnik
Tytuł: Cwaniary
Wydawnictwo: Świat
Książki
Seria: nowa proza
polska
Rok wydania: 2012
Zanim powstała
książka przez trzynaście tygodni Sylwia Chutnik publikowała na swoim blogu „Bądź
taka / nie bądź taka" powieść w odcinkach „Cwaniary". Być może już wtedy warszawska pisarka myślała
o wydaniu internetowych postów w formie książkowej. Na pewno do takiej decyzji
przyczyniły się głosy czytelników, którzy na żywo komentowali poczynania
bohaterek. Jedną z aktywnych komentatorek była Marta Zabłocka- rysowniczka i
fotografka. Pomysł wydania książki zaczął kiełkować, aż przerodził się w realny
projekt. I tak oto dostajemy do rąk powieść ilustrowaną o czterech
chuliganicach, które na własną rękę wymierzają sprawiedliwość.
Halina Żyleta,
Celina Cios, Stefa Karwowska i Bronka- warszawiary, każda z nich jest po
trzydziestce. To kobiety nietypowe; zamiast latać po centrach handlowych w
poszukiwaniu nowych butów i torebek, zamiast łazić po kosmetyczkach, by
zatuszować zbliżające się oznaki starości, one wolą iść w miasto, by utrzeć
nosa „karkom", pijakom z nocnych autobusów, blokowym dziadygom i mężom,
którzy okazują swym żonom męskość poprzez pięści. Tego próbował Karwowski, mąż
Stefy i nieborak doigrał się. Zemsta była słodka i okrutna.
Ofiarą cwaniar staje się również bezduszny deweloper, który morderczymi
metodami eksmituje ludzi i wykupuje warszawskie kamienice.
Sylwia Chutnik w
„Cwaniarach" nawiązuje do tradycji powieści łotrzykowskiej. Autorka w
wielu wywiadach podkreśla, że została wychowana na piosenkach o Czarnej Mańce i
Antku Cwaniaku, a nad jej najnowszą powieścią patronat duchowy sprawują
Grzesiuk i Tyrmand. Jednak męski świat
wraz z jego całym etosem zostaje tutaj ubrany w spódnicę. Chutnik chciała
stworzyć silne postaci kobiece, których według pisarki brakuje w literaturze
polskiej. Każda z nich ma swoje ideały i każda z nich została doświadczona
przez życie. Halinie po zamordowanym chłopaku pozostało dziecko, które właśnie
dojrzewa w jej łonie, co wcale nie przeszkadza dziewczynie w bójkach i chlaniu. Celina
również straciła chłopaka. Obu bohaterkom społeczeństwo jednak odmawia prawa
do żałoby, bo przecież nie można być wdową, będąc jedynie narzeczoną. Bronka z kolei obcuje ze śmiercią bardzo blisko- nosi
w sobie raka, a ponieważ jest kobietą, która zawsze bierze sprawy w swoje ręce,
tym razem również nie popuszcza. No i Stefa z dwójką dzieciaków i mężem
tyranem. Czemu, zapyta ktoś, te dziewczyny się tak awanturują? „Bo chcą się zemścić. A na czym? Na życiu i
na śmierci. A co chcą znaleźć? Może równoległe światy". Bójki
sprawiały, że zbliżały się do śmierci, a wtedy bardziej doceniały życie. Bo
„Cwaniary" to powieść o walce z tym, co nieuniknione, to historia, w
której chęć zemsty staje na szczycie wartości moralnych.
Ponurą wizję
dopełnia dodatkowo obraz Warszawy, która staje się drugoplanowym bohaterem
powieści. „Dziurawa Warszawa, nic tu nie
działało (...) Zęby stolicy zrobione z bloków Grochowa (...) Nic tu nie było na
zawsze, tymczasowość metropolii wylewała się z każdej bazarowej budy i
niebieskiego toi toia". To
miasto tłamsi i wciąga jak bagno. Chutnik z wprawą (nic dziwnego, wszakże jest
miejską przewodniczką) opisuje warszawskie dzielnice-Mokotów, Bródno, Targówek.
Poznajemy nocne życie stolicy, a podróż po tym mieście zaczynamy od
bródnowskiego cmentarza. Przy okazji pisarka prezentuje etykietę, jaka
obowiązuje wśród nekrofilskich bywalców.
Podobnie jak w „Kieszonkowym atlasie kobiet" Chutnik
indywidualizuje swoje postaci przez język. Autorka „Dzidzi" po raz kolejny
wykazuje się niesamowitą sprawnością i słuchem językowym. Trafne powiedzonka,
dialogi najeżone kolokwializmami i slangiem dresiarskim, oryginalne metafory i
porównania- to wszystko dodaje powieści mięsistości.
Ale cóż nowego
Chutnik wniosła swą powieścią? Pisarka pokusiła się o pewien eksperyment,
próbowała świat męski ubrać w spódnicę, albo świat kobiecy ubrać w spodnie.
Wynik finalny nie jest jednak optymistyczny. Walka kobiet z góry skazana jest
na klęskę, wybrały sobie bowiem zbyt poważnego przeciwnika. I choć pozornie
odnoszą sukces, to tak naprawdę nigdy nie osiągną wewnętrznego spokoju.
Oj czekałam ja ci na taką recenzję:) Po lekturze książki "Mama ma zawsze rację" mam ochotę na więcej Pani Chutnik. Widzę, że warto. Biegnę do księgarni. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie czytałam tej książki, o której piszesz, myślę, ze Cwaniary jest nieco inaczej pisana, ale to nie zmienia faktu, że warto poznać Panią Chutnik od strony artystycznej. wszystkiego dobrego i mam nadzieję,że nie zawiedziesz się lekturą :)
Usuń