Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

środa, 8 sierpnia 2012

Gunter Wallarff "Z nowego wspaniałego świata"


 



Autor: Günter Wallraff
Tytuł: Z nowego wspaniałego świata
Przekład: Urszula Poprawska
Seria:  reportaż
Wydawnictwo: Czarne
Rok wydania: 2012









Günter Wallraff jest znanym niemieckim dziennikarzem, który zasłynął z uprawiania tzw. reportażu uczestniczącego, albo, jak kto woli- wcieleniowego.  Ta gałąź dziennikarstwa charakteryzuje się specyficznymi metodami researchingu. Reporter buduje swoją fikcyjną tożsamość, by mógł nierozpoznany wtopić się w środowisko, które jest przedmiotem eksploracji. W ten sposób zdobywa zaufanie i ma okazję zajrzeć pod podszewkę interesującego go zagadnienia.

Powiem szczerze, że mam ambiwalentny stosunek do tego typu metod. Po pierwsze powstaje pytanie- kto jest tak naprawdę bohaterem reportażu: reporter, czy postać, którą skonstruował? Czy nie jest to oszustwo względem innych osób, które dzielą się swoimi historiami? Czy dobry dziennikarz nie powinien używać innych środków, by ze swego bohatera wydobyć prawdę, albo ciekawą opowieść?

Wallraff jest efant terrible niemieckiego społeczeństwa. W książce „Z nowego wspaniałego świata", która ukazała się niedawno na polskim rynku, dziennikarz bada przede wszystkim niesprawiedliwość i łamanie praw człowieka w wielkich korporacyjnych firmach, w instytucjach państwowych oraz obnaża niemiecką ksenofobię i tendencje do faszyzmu.

Co zatem robi Günter? Prosi swoją znajomą charakteryzatorkę, by zrobiła z niego ciemnoskórego mężczyznę i wyrusza w podróż po Niemczech. Jako somalijski imigrant Wallraff próbuje wynająć mieszkanie, idzie na mecz piłki nożnej (to było bardzo ryzykowne i nieprzemyślane chyba do końca posunięcie), chce z „rodziną" wynająć miejsce kempingowe, chodzi po klubach. Przez rok trwania eksperymentu spotyka się z jawną niechęcią i ignorancją. Niemcy jawią się jako naród zamknięty w kleszczach stereotypów rasistowskich. Dla nich ciemnoskóry człowiek, który mówi łamanym niemieckim, nie posiadający wyższego wykształcenia to zwykły robol, którego można oszukać, ale trzeba uważać, by nie zostać przez niego oszukanym. Albo okradzionym.


Wallarff zatrudnia się również w firmach telemarketingowych, w sieci piekarni produkujących bułeczki dla Lidla, rozmawia z ludźmi pracującymi dla Starbucksa, obnaża kulisy funkcjonowania kolei państwowych, indaguje praktykantów odbywających staż w renomowanych sieciach restauracji. Każdy tekst to dowód na łamanie praw pracowników, na próby obejścia prawa, na mobbing, na sprowadzanie człowieka na psychiczne dno. Nowy wspaniały świat? Tak się kojarzą wielkie korporacje. Wallarff wyprowadza paralelę między antyutopiczną wizją wspaniałego świata z powieści Huxle'a, w której dążono do całkowitej unifikacji, a systemem panującym w korporacjach. To nie powieść, to życie.

Jednych te reportaże mogą szokować, ale już tyle było głośnych spraw o łamaniu praw pracowników, o nieludzkich warunkach w jakich trzeba pracować, że mnie to akurat nie ruszyło.

Ale wśród tych tekstów jeden szczególnie mnie zbulwersował. To reportaż, w którym Wallraff przebiera się za bezdomnego i szlaja się po noclegowniach, śpi na ulicy przy dwudziestostopniowym mrozie, rozmawia z innymi bezdomnymi. To co się dzieje w noclegowniach, przechodzi ludzkie pojęcie. Godność ludzka zostaje totalnie zbrukana. Kradzieże, akty agresji. Bezsilność, zepchnięcie na margines. I cholerna biurokracja, która wielu bezdomnych zniechęca, więc wolą marznąć na zewnątrz, niż walczyć o przetrwanie w zamkniętym pomieszczeniu, które i tak zostawia wiele do życzenia pod względem higieny. Wallraff, wtapiając się w środowisko bezdomnych, odsłania jego mroczną stronę, ale też ostrzega- każdego z was może to spotkać, więc może lepiej zainteresujcie się kimś, kto jest obok i potrzebuje pomocy.

Nie wiem co mam myśleć o Wallraffie i jego metodach. Z jednej strony dzięki jego publikacjom mu udało się kilka rzeczy osiągnąć. Powstał projekt „016", który określa nowy sposób traktowania człowieka bezdomnego, stwarza mu możliwości zmian i rozwoju. Z drugiej strony jednak mam pewne moralne wątpliwości- nie ma innych metod, by pozyskiwać takie informacje? Są, ale to chyba dla wytrawniejszych reporterów.

Jeśli spytacie mnie, czy warto sięgnąć po książkę, odpowiem- warto. Reportaże czyta się szybko, są napisane dziennikarskim stylem, który zalatuje nieco tabloidalnym charakterem. Nie jest to dziennikarstwo z najwyższej półki, ale mimo wszystko pokazuje, że nowy wspaniały świat to zewnętrzna skorupka i tytuł świetnej powieści. Tylko.

11 komentarzy:

  1. Jak warto, to sięgniemy;-)) hm, hm, sięgnęłaś po książkę?;-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już trochę czasu minęło od przeczytania Wallraffa, ale nie miałam kiedy recenzji wrzucić :)

      Usuń
  2. Czy jego metody są etyczne, to rzeczywiście sprawa dyskusyjna - ale na pewno skuteczne, bo zakładam, że chciał pokazać bez cenzury pewne mechanizmy społeczne. Cały opis brzmi ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do skuteczności to nie ma wątpliwości, ale jakoś nie mogę się do tego przekonać do końca. Poza tym trochę drażni mnie jak reporter staje się bohaterem i stawia siebie w centrum tekstu

      Usuń
  3. Mnie te metody odpowiadają, w końcu przyniosły wiele dobrego i chyba nikogo nie skrzywdził (nawet jako pracownik infolinii).
    Ja też nie lubię reportera będącego w centrum uwagi, tu jednak wg mnie było to uzasadnione.
    Niemniej w połowie zrobiło się mniej ciekawie, teksty były zbyt mocno osadzone w realiach niemieckich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i tak, ale to jednak jest trochę oszustwo. Dobry reporter bez takich sztuczek potrafi dojść do prawdy. Mi w sumie nie przeszkadzało,że teksty są osadzone w realiach niemieckich, bo to właśnie Niemiec dotyczyło. Jestem tylko ciekawa, czy np. w Polsce w Starbucksie też tak jest.

      Usuń
    2. Co konkretnie jest oszustwem? Wallraff zatrudniając się w różnych firmach startował z takiej samej pozycji jak inni, nie miał taryfy ulgowej.
      Mnie też nurtował Starbucks, ale nasze oddziały na pewno nie mają takiego oblężenia jak ten na niem. lotnisku. Ostatnio zwróciłam na to uwagę w filii na Nowym Świecie - w soboty po południu bywa tam luźno.

      Usuń
    3. Gdyby zatrudnił się jako Wallraff nie miałby materiału. Podszywa się pod innych ludzi i potem obnaża "firmowe tajemnice"- ale akurat w tym przypadku to jest dobre, bo pomaga ludziom. Nie wiem sama już co o nim myśleć

      Usuń
    4. Ja jestem za czystymi interesami (idealistka!:), więc uważam, że nieuczciwe machinacje trzeba piętnować. Wallraff nie zdradzał tajnych danych finansowych czy receptur objętych tajemnicą.;) Ludzi powinno się ostrzegać przed praktykami niezgodnymi z prawem.

      Usuń
  4. Bardzo chętnie przeczytałabym tę książkę, takie metody nie budzą mojego sprzeciwu, choć też nie przepadam za sytuacją, kiedy reporter stawia siebie w centrum. Ale zawsze jest to okazja, żeby poznać niektóre zjawiska od środka i naprawdę.

    OdpowiedzUsuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.