Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

sobota, 29 października 2011

Strachy Na Lachy- urodzinowo w Alibi we Wrocławiu. 28.10.2011r


Strachom w tym roku stuknęła dyszka i w zawiązku z tym Grabaż z całą ekipą udał się w koncertowo-urodzinową trasę.  Oczywiście na strachowej drodze nie mogło zabraknąć Miasta Spotkań.

Długo czekaliśmy na ten koncert. Cała wrocławska ekipa miała bowiem przygotowaną niespodziankę dla zespołu. Ach, no, może nie do końca ekipa była wrocławska, bo przecież Pati z Poznania przyjechała, a Ada z małej miejscowości spod Wrocławia,  ale wszyscy pozostali- Asia, Justa, Kasia, Bartek, Grześ i Agnieszka są, że se tak kolokwializmem zarzucę- stacjonarni :).

Bo co my wymyśliliśmy? Wszakże dyszka tylko raz w życiu się zdarza, a jubileusz to przepiękny, a zespół nasz ukochany, więc trzeba by coś dla nich prezentowego wymyślić. No i wymyśliliśmy. Będzie tort. No tak, ale zaraz problem- jaki? Propozycji było mnóstwo- a to w 3D w kształcie emblematu strachowego, a to normalny z jakimś oryginalnym zdjęciem (pierwotnie był pomysł na zaprojektowanie fotki, na której chłopaki z zespołu będą w becikach...na szczęście pomysł upadł...), a to zwykły, ale ze zdjęciem całego zespołu. W końcu, po licznych dyskusjach stanęło na zwykłym torcie, na którym będzie zdjęcie Stracha. A efekt przedstawia się tak:

No dobra, ale co, tak sam tort? Może jakaś kartka (ja z początku byłam przeciwna jakimś jeszcze dodatkom do torta, ale w końcu uległam). Ada, ta która jest autorką mojego pięknego blogowego bannera, zaprojektowała kartkę, na której złożyliśmy wszyscy nasze podpisy:
Ale to jeszcze nie koniec. :) Grześ wymyślił, żeby dać jeszcze chłopakom flagę z herbem Wrocławia. 
Zaopatrzeni w cały prezentowy ekwipunek ruszyliśmy do Ailbi.

28.10. to był pamiętny wieczór. Grabaż w iście dobrym  humorze wyszedł na scenę i poooszło. Na pierwszy ogień z płyty „Zakazane piosenki” -  „Kwiecień’74”, później „Zaczarowany dzwon”  ( to już z pierwszej płyty) i nowy singiel „Awangarda, jazz i podziemie”.  Był ogień, oj był. My wszyscy pod sceną, pod samymi barierkami- a jak! Innej opcji nie było, choć teraz trochę cierpię. Moje kolana, plecy i łokcie przybrały barwy lekko fioletowe... Grabaż był bliziutko, jak się nachylał, to się bałam, że mnie mikrofonem zdzieli. Popatrywał sobie na nas, uśmiechał się, zadowolony, że publika dopisała i że stała ekipa koncertowa stawiła się w pełnym składzie.

Grabaż dba o swoich fanów i o bezpieczeństwo na koncertach, więc jak wypatrzył w tłumie dziewczynę na wózku od razu zareagował. Panowie pomogli niepełnosprawnej fance podjechać  wózkiem i umiejscowić się w bezpiecznym miejscu z boku sceny.

„A teraz będzie utwór, którego nie graliśmy zbyt często na koncertach, - Spacer do Strefy Zero!” . Ojć...coś się stało, coś nawaliło...No tak, technika, jakiś kabelek, jakieś coś, ale proszę się nie martwić, nikt nie umarł, sytuacja zaraz zostanie opanowana. Ktoś tam z publiki się drze: „Grajcie bez sprzętu!”, na co Grabaż zripostował: „A ty bez >sprzętu< byś mógł?”
No dobra, szybka interwencja Rzufia (techniczny SNL) i Herkulesa (akustyk) i lecimy dalej. „Ostatki”, „Krew z szafy”...ach, zgubiłam jeszcze po drodze „Twoje oczy lubią mnie”. Ale...co znowu, do jasnej Anielki! Przerwa, przerwa. „Czy ma ktoś z was pęsetę?” To pytanie Grabaża trochę zbiło wszystkich z tropu. Pęsetę? A po cholerę?! „Część słuchawki wpadła mi głęboko do ucha...” No żesz, na początku jeszcze było zabawnie, ale jak Rzuf zaczął gmerać Grabażowi w uchu i nie mógł sobie poradzić z wyciągnięciem słuchawki, zaczęło się robić niefajnie. Grabaż już zupełnie serio pytał, czy jest na sali jakiś chirurg, a my z Justyną miałyśmy obie jedną myśl- kukra blaszka,  zamiast torta będzie pogotowie! Na szczęście Lo (basista) ma sprawne paluszki i tak tą pęsetą gmerał i gmerał, że w końcu paskudztwo wyciągnął. Uff... co za ulga.

A w międzyczasie (już nie pamiętam, czy to było przed akcją chirurgiczną, czy też po) Grzesiek wyciągnął naszą flagę i podałam ją Grabażowi na scenę. I oto nadejszła wiekopomna chwila, bo w tym właśnie momencie Strachy zyskały swego nadwornego kronikarza. Maniek, przez aklamację,  został okrzyknięty zespołowym dziejopisem i na jego ręce powędrowała owa flaga.

Tyle wrażeń nie tylko muzycznych- ten koncert na długo wszystkim zapadnie w pamięć. Mnie szczególnie powaliła wersja „Hymnu o miłości” z Listu św. Pawła- tak, tak właśnie tego, który czasami jest odczytywany na ślubach, a poloniści męczą nim swych uczniów. Oczywiście tekst został przegrabażowany i nieco odbiega od wersji oryginalnej. Już wcześniej znałam ten utwór, ale aranżacją jaką wczoraj poczęstowali nas Strachy totalnie mnie zmiotła. Ech, jak ja żałuję, że nie miałam pod sceną aparatu! Do tego jeszcze dorzucili nową piosenkę dla miłośników kotów- „Mokotów”.

Chłopaki dali z siebie wszystko i mimo drobnych technicznych problemów koncert był REWELACYJNY! Na końcu posta zamieszczam całą set-listę, bo to jeszcze nie koniec historii...
Po koncercie czas na torta. Wleźliśmy za kulisy, Justa odpaliła race i ... nie zdążyła, bo się wypaliły zanim doszliśmy do zespołu... Ale później juz wszystko poszło gładko. Chłopakom spodobała się widokówka zaprojektowana  przez Adę i wydrukowana przez Asię, a tort...no cóż- nadworny kronikarz Strachów wziął się do dzieła i poszedł pierwszy kawałek. 

No i nie zgadniecie, kto go dostał...:) Oczywiście- największy łasuch, o sorki, degustator strachowy- Pan Areczek.

I tak oto Wrocław uczcił dziesiąte urodziny Strachów. Oby chłopakom z zespołu pozostały jedynie te miłe wspomnienia ze wczorajszego wieczoru. No i cóż tu więcej rzec? Sto lat nam grajcie kochani- co złego to nie Wrocław.

SET-LISTA (mogłam pomylić kolejność, ale mniej więcej, tak to leciało):
1. „Kwiecień ‘74”
2.”Zaczarowany dzwon”
3. „Awangarda, jazz i podziemie”
4. „Twoje oczy lubią mnie”
5. „Spacer do Strefy Zero”
6. „Ostatki”
7. „Krew z szafy”
8. „Na pogrzeb Króla”
9. „Chory na wszystko”
10. „Żyję w kraju”
11. „Mokotów”
12. „Czarny chleb i czarna kawa”
13. „Raissa”
BISY:
14. „ Piła Tango”
15. „Hymn miłości”
16. „ Radio Dalmacija”

Mam wrażenie, że gdzieś „zgubiłam” jeden utwór...

17 komentarzy:

  1. I Mr. Dżi. miał fuksjowe skarpetki w klawisze. Twierdził, że przypadkowo ;-P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ada=> padłam z tych skarpetek...:) Wiesz jakie były? ZAJEBISTE! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A wiesz skąd on ma te skarpetki? ;->

    OdpowiedzUsuń
  4. Ada=> nie zgubiłam, jest :) Nie wiem skąd, nie rozmawiałam z nim wczoraj :(. A skąd? :))) To na pewno ciekawa historia :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Historia jest taka: W zeszłym roku w marcu tydzień przed urodzinami na koncercie Strachów w Alibi Dżi dostał prezencik mały ode mnie, Asi i Kasi. To były owe fuksjowe skarpetki w klawisze ;-D A wczoraj twierdził, że założył je przypadkowo. Ale widać, że je nosi bo kolor jest sprany ;-P

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz rację, Chory jest. Za to nie ma Wiatraka ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ada=> heheheh, ano tak, już pamiętam tę historię :))) .Rzeczywiście- Wiatraka nie ma, wiedziałam, że było 17 utworów! :) Dzięki

    OdpowiedzUsuń
  8. miśki, nic nie dzieje się przypadkiem :))) aś

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale zazdroszczę. Ja wprawdzie wychowałam się na Pidżamie, ale zazdrość pozostaję :)
    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ejjj Hymn Miłości wyczesany w techno, patrzyłam na yt. Wcale się nie dziwię,że Cię zmiotło. Rewelacja :))))

    OdpowiedzUsuń
  11. Kurde net mi się wywalił jak dodawałam komenta:(
    No to jeszcze raz cytuje z pamięci hihi:

    Ja tu już wczoraj zaszłam do Ciebie w nocy po powrocie z balu świetlikowego. Gdyby nie takie właśnie ulotne, piękne chwilę, to co to byłby za świat?
    Cieszę się wraz z Tobą i ściskam:)

    OdpowiedzUsuń
  12. the_book=> ja też kocham PP,ale za późno się ta miłość obudziła :) Choć koncert łódzki mniej mi się podobał niż zeszłoroczny Jarocin. Mam nadzieję,że Grabaż już myśli o przyszłorocznym koncercie PP :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Edzia=> no techno, to raczej nie było...;) Ale power był. W ogóle pierwszy raz miałam okazję słyszeć to na żywo :). Zresztą, podejrzewam,że w Kato też dadzą czadu, to będziesz miała okazję sama posłuchać :)

    OdpowiedzUsuń
  14. papryczka=> noooo, to ja lecę do Ciebie na relację ze Świetlików :)))) A kiedyś zobaczysz, przyjedziecie do mnie albo ja zawitam do Zielonej to sobie na koncerta pójdziemy :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Madziula, nie chodzi mi o to,że techno. Tylko się tak mówi, jak coś jest zajebiste :-0 kumajesz??

    OdpowiedzUsuń
  16. Edzia=> ach ten wasz młodzieżowy slang ;)

    OdpowiedzUsuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.