Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

wtorek, 11 października 2011

Ivana Sajko, „Rio Bar”



 


Autor: Ivana Sajko
Tytuł: Rio Bar
Wydawnictwo: W.A.B.
Seria: z miotłą
Rok wydania: 2011


 

Co zrobić, gdy podczas ceremonii ślubnej nagle wpada do lokalu granat? Szok, panika, jacyś ranni, Pan Młody gdzieś się zapodział, Panna Młoda w białej sukni słyszy jedynie wycie syreny:  „ (...) pierwszy alarm zapamiętałam lepiej niż pierwszy pocałunek. Ten alarm jest hermetycznie zamknięty w mojej głowie jak człowiek w trumnie: nic nie czuje, jest obojętny i uparty jak mumia, tylko się starzeje i robi coraz brzydszy i brzydszy. Ale ja już się nie boję nieboszczyków rozrzuconych po mojej głowie i rozsianych w ogrodach, nie boję się, tylko ich pamiętam.” Pamięta i opisuje. Kobieta pierwsza.

„Ja straciłam tylko dom, menstruację i poczucie humoru. Nie mogę się skarżyć. On wróci. Koncentruję się. Zrobi to, zrobi. Przywołuję w pamięci jego portret (...)”. Wystarczy tylko zaczekać. Kobieta druga.

Można też usiąść w Rio Barze, zagadnąć kogoś, kto ci postawi drinka. Alkohol, trochę pomaga znieść rzeczywistość. Całe dnie spędzone w barze, picie do nieprzytomności. Kobieta trzecia.

Chorwacja. Rok 1991. Początek wojny domowej. Trzy kobiety, których losy połączyły wojenne doświadczenia. Każda z nich straciła ukochaną osobę.

„Rio Bar” to debiut prozatorski chorwackiej pisarki Ivany  Sajko. W 2006 roku ta powieść została okrzyknięta najlepszą powieścią roku w Chorwacji. Nic dziwnego, to dojrzała proza, która wymaga od czytelnika stałej koncentracji. Fabuła „Rio Baru” jest w zasadzie szczątkowa, można nawet zaryzykować stwierdzenie, że „Rio Bar” jest kompletnie afabularne, ale to nie znaczy, że nie warte podjęcia próby zmierzenia się z tą afabularnością.

Narracja jest mocno postrzępiona, prowadzona z perspektywy bohaterki- panny młodej- która z pierwszej osoby przechodzi na poziom trzecioosobowy, gdy opisuje perypetie pozostałych kobiet. I tak naprawdę to nie jesteśmy do końca pewni, czy te historie nie są zmyślone, pewne jest tylko jedno- trwa wojna, która z czasem staje się codziennością: (... ) bo wojna to rutyna, tak jak każda praca przy taśmie, i człowiek bardzo szybko uczy się nie myśleć, tylko robi swoje (...)”. Ciągłe ucieczki do schronów podczas bombardowań, ciągłe nasłuchiwanie, trupy.

Ivana Sajko w sposób dosadny, na przykładzie trzech zagubionych bohaterek, krytykuje wojnę domową oraz akcję „Burza”, która miała zakończyć wojenne działania w 1995 roku. Sajko opisuje również konsekwencje zbrojnego powstania, pochyla się nad problemem uchodźstwa oraz pociągnięcia do odpowiedzialności osób, które dokonały zbrodni wojennych.  Pokazuje jak zbrojne powstania przenicowują rzeczywistość, jak wprowadzają chaos w normalny tryb życia. Chorwacka pisarka ukazuje również jak szybko człowiek jest w stanie przystosować się do zmian, ale z drugiej strony nie potrafi pozbyć się nadziei na to, że jednak wszystko wokół, cała ta tragedia to tylko sen. „Za pierwszym razem jest jak we śnie...” – mówi jedna z bohaterek. Ale potem sen zaczyna przekształcać się w jawę.

„Rio bar” to proza wojenna, proza kobieca, proza, która opisuje świat złamanej rzeczywistości, złamanych marzeń i wciąż narastającej tęsknoty i nadziei na obudzenie się z koszmarnego snu.
Dziękuję Wydawnictwu W.A.B. za egzemplarz recenzyjny książki.

2 komentarze:

  1. Należy mi tylko wierzyć, że prędzej czy później książka trafi na biblioteczną półkę. Rany jak mnie nie stać na nowe książki, jakie to smutne! Cieszę się jak dziecko, bo powinnam dziś dostać kasę za pudełka-kwiatuszki i ja sobie w końcu kupię nowe książeczki. Ależ święto!
    Zazdraszczam Ci tych egzemplarzy recenzyjnych i tego, że posiadasz umiejętność pisania o książkach:)
    Ale wiesz nie jest to zazdroszczenie takie wredne, tylko wiesz takie ciepłe. No!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. papryczka=> ale Cię ściągnęłam telepatycznie- właśnie Ci maila miałam pisać :). No to Ci napiszę :) Wiem,jakie książki są drogie, dobrze,że istnieją takie księgarnie jak dedalus :) Aj tam-już umiejętność. Takie to pisanie jest jakie jest, ale się staram, choć nie zawsze :) A ja to ci zazdroszczę umiejętności opisywania codzienności. I wiem,że nie mogę Cię czytać, gdy coś jem lub piję, bo to grozi zadławieniem :). Ze śmiechu.

    OdpowiedzUsuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.