Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

niedziela, 22 maja 2011

Marek Nowakowski "Domek trzech kotów"


Pewnego dnia na podwórzu pewnej kamienicy pojawiła się trójka futrzastych gości- biała kotka z dwojgiem małych kociąt. Przybycie zdziczałych czworonogów zupełnie zmieniło życie podwórkowo - kamienicowe.  Pani Irena codziennie dokarmiała koty, a dzielnie jej przy tym towarzyszył czteroletni Damianek i jego mamusia. Hubert- nastolatek, syn gospodyni domu, zwołał chłopaków i wspólnie wybudowali prowizoryczny domek dla małych gości. Koty przybyły jednak jesienna porą, zbliżała się zatem zima, więc trzeba było pomyśleć o solidniejszym schronieniu. Pan Dariusz z żoną zakupili budę, zrobili to zupełnie bezinteresownie, nie spodziewając się zwrotu kosztów, ale sąsiedzi zrobili zrzutkę i oddali pieniądze szczodremu małżeństwu. Kotki dorastały, wiodły spokojny żywot pod oknami ludzi. Odwiedzał je czasem Czarny Ogon-kocur znany ze swej zadziorności i łobuzerstwa. Był prawdopodobnie ojcem kociąt.  I tak niespiesznie mijał czas, zwierzaki się zadomowiły, a ludzie, jak to ludzie, nie zawsze mają wielkie serca, tak jak pani Irena. Pojawiły się problemy z zarządem wspólnoty, komuś nie odpowiadała kocia buda, bo psuła estetykę podwórka, ktoś inny opowiadał niestworzone opowieści jak to dzikie koty dobierają się do gardeł dzieci- wiadomo- zawsze znajdzie się ktoś, kto musi gadać po próżnicy.
Książka Marka Nowakowskiego „Domek trzech kotów” to krótka i ciepła opowieść o kotach i ludziach. Autor zamyka świat przedstawiony w ramy małego podwórka, odcina się od zewnętrznej rzeczywistości, stwarzając w ten sposób klimat intymności i rodzinnej atmosfery. Postaci zarówno kotów jak i ludzi są zarysowane subtelną kreską i nie sposób ich nie polubić. O Pani Irenie wiemy niewiele, ale to ona jest właśnie tą, która zaskarbiła sobie zaufanie Białej oraz jej kociaków – Murzynka i Kropki. Hubert to typowy urwis-szef podwórka, nikt mu nie podskoczy. Wydaje sie trochę pyskaty, ale jeżeli trzeba pomóc przy kociej rodzinie zaraz zwołuje bandę podwórkowych dzieciaków i zabiera się do roboty. Jest też introligator, który ocieplił styropianem  domek trzech kotów oraz Ptasznik, który i odwiedza podwórze, by dokarmiać ptaki. Bo ptaki to kolejni stali lokatorzy – dwie dorodne wrony zamieszkują wszakże morwę, choć nie bardzo chcą się zaprzyjaźnić z kotami. W kamienicy mieszkają również psiarze, więc co chwilę wśród lokatorów toczą się rozmowy o wyższości psów nad kotami.
Kocia rodzina zbliżyła do siebie sąsiadów: „Przez tę wspólną sprawę zbliżyliśmy sie bardzo. Chętnie rozmawialiśmy nie tylko na koci temat. Poznawaliśmy się lepiej. To na ogół rzadko się zdarza w wielkim mieście. Ludzie żyją osobno. Zabiegani. W codziennym kołowrocie. Nieufni, najczęściej zamknięci w sobie. A na naszym podwórzu działo się inaczej”. Ludzie dzięki wspólnej misji uchowania kociej familii stawali się spontaniczni i szlachetni. Każdy coś od siebie dokładał.
Opowiadanie Marka Nowakowskiego to idylliczny obrazek, to historia o bezinteresownej chęci niesienia pomocy i o przeszkodach, które stają jej na drodze. To opowieść o trudnej przyjaźni między bezbronnym zwierzęciem, a wszechmocnym wobec niego człowiekiem.  „Domek trzech kotów” to również refleksja nad kondycją społeczeństwa. Nowakowski stworzył mały światek, w którym chciałoby się zamieszkać.

Marek Nowakowski, Domek trzech kotów, Świat Książki, Warszawa 2011.
Dziękuję Pani Dorotce Nowak z wydawnictwa Świat Książki za przesłanie egzemplarza recenzyjnego.
A skoro już o kotach mowa, spełniam prośbę Kolmanki i umieszczam zdjęcia Czesława Odnalezionego.  




6 komentarzy:

  1. Ja lubię krótkie i ciepłe historie...

    OdpowiedzUsuń
  2. O jaki cudny Czesio!ja bym chciała kota ale mam alergię i nie mogę:(

    Nowakowskiego czytałam 2 książki Nekropolis część pierwszą i część drugą. Polecam. A tą książką mnie zachęciłaś:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za zdjęcia Czesia. Jest cudowny! Wspaniały! Tylko go nadal widzę ciągnie na balkon:)
    A książki o kotach, jak pewnie się domyślasz, uwielbiam. Z pewnością po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Taki post to sama przyjemność. Nie dość, że poleciłaś książkę, do której po opisie na pewno zajrzę - to jeszcze Czesio... Sama słodycz. I jak się tu na takiego gniewać za jego włóczykiizm, łazikanctwo i przepadactwo?

    OdpowiedzUsuń
  5. Piotr=> to krótka książeczka, na niecałą godzinkę czytania
    kolmanka=>proszę bardzo, podzielam Twoje zdanie :)
    Olga=> heheh,ja się nie gniewam na niego, wytarmosiłam darmozjada ze szczęścia, ale nic się nie nauczył, dalej urzęduje na balkonie

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie ma co fotogeniczny ten Czesław :) Ksiązka mnie intryguje. Wolę psy, ale i kotki lubię :)

    OdpowiedzUsuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.