Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

czwartek, 12 kwietnia 2012

30 dni z książką. Dzień 11 - książka, dzięki której zaraziłeś się czytaniem


Książki w cyklu Alf Rainera Büttnera

No i co się chichracie? Naprawdę dzięki lekturze przygód o kurduplowatego kosmity zaczęłam tonami pochłaniać książki. A było to tak: moja przyjaciółka z podwórka zaciągnęła mnie do osiedlowej biblioteki. To było w trzeciej klasie podstawówki (wcześniej też czytałam, ale tylko lektury). Zapisałam się i od razu wypożyczyłam całą serię z Alfem. I wpadłam. A później była Mary Poppins.
Ciekawi mnie jaka historia w Was zaszczepiła bakcyla czytania :)
Ada- wiem- "Kamienie na szaniec" ;)

środa, 11 kwietnia 2012

30 dni z książką. Dzień 10 - pierwsza książka przeczytana przez Ciebie


Jan Grabowski Czarna owieczka"

Wydaje mi się, że to właśnie była pierwsza książka, którą sama przeczytałam, ale nie dam sobie za to niczego uciąć.  Pamiętam, że to na pewno była pierwsza szkolna lektura.
W sumie, jak tak sobie jeszcze poszperam w pamięci, to coś mi się niewyraźnie majaczy, że czytałam mojemu kuzynowi przygody Ali Baby i 40-stu rozbójników. Moja ukochana Babcia uczyła mnie czytać zanim jeszcze poszłam do szkoły i pamiętam, że ja później czytałam książki mojemu kuzynowi.
Hmmm...może jednak to ten Ali Baba... Trudne pytanie. A Wy pamiętacie?

wtorek, 10 kwietnia 2012

30 dni z książką. Dzień 9- książka wielokrotnie przez Ciebie czytana oraz jak można poprawić sobie humor po pożegnaniu


A.A. Milne Kubuś Puchatek" i Chatka Puchatka"

Tak, po te książki sięgam najczęściej. Przygody Misia o Bardzo Małym Rozumku zawsze mnie bawią, rozczulają i za każdym razem, gdy po nie sięgam, odkrywam coś nowego. Poza tym Milne ma ogromne poczucie humoru, a przekład Ireny Tuwim oddaje wszystkie językowe smaczki.

A tymczasem pora wracać do domu. Święta u rodziców upłynęły w błogim lenistwie. Nie lubię takich powrotów.  Smutno mi, gdy przyjeżdżam do pustego mieszkania. A u rodziców zawsze tak dobrze, tak wesoło. Na poprawę humoru upiekłam ciasteczka, które chodzą za mną od zeszłego roku. Problem polegał na zdobyciu lawendy. Ale już mam. A ciastka wyszły przepyszne. Ktoś reflektuje na ciasteczko lawendowe?

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

30 dni z książką. Dzień 8 - Mało znana książka, która nie jest bestsellerem, a powinna nim być


Jacek Bierut „PIT”

To debiut prozatorski Jacka Bieruta. Wcześniej pisarz wydał kilka tomików wierszy. „PIT” to według mnie niedoceniona książka. Bardzo niedoceniona. Opowieść to nieco mroczna, napisana z pomysłem i trzymająca w napięciu. Akcja rozgrywa się we Wrocławiu, a jej bohaterowie – Tony i Marek codziennie mijają się na mostku. Jeden z nich jest przykładnym mężem, a drugi niespełnionym muzykiem jazzowym, ich losy zaczynają się przeplatać w onirycznej nieco rzeczywistości.

niedziela, 8 kwietnia 2012

30 dni z książką. Dzień 7- książka, przez którą trudno przebrnąć


No to ja mam trzy takie książki, ale każda z nich to inny przypadek.


1. „Obsoletki” Justyna Bargielska- jest to małych rozmiarów książeczka, ot zaledwie kilkadziesiąt stroniczek, ale robiłam do niej aż pięć podejść. W końcu ją przeczytałam, ale nie podzielam ogólnego zachwytu nad prozatorskim debiutem Bargielskiej.


2. „Obfite piersi, pełne biodra” Mo Yan – jest to jedna z niewielu książek, której nie zdołałam przeczytać do samego końca. Drażnił mnie bohater, drażniła mnie historia, ale przede wszystkim drażnił mnie przekład przepełniony durnowatymi zdrobnieniami.


3. „Bambino” Inga Iwasiów- próbowałam 4 razy. Zaczynałam, czytałam kilka stron i odkładałam. Nie mogłam się wgryźć w fabułę. Efekt- książka poszła do wymiany w stanie nienaruszonym za to z autografem autorki.






sobota, 7 kwietnia 2012

30 dni z książką. Dzień 6- książka, przy której płaczę


Są dwie kategorie takich książek:
1.  książki, przy których płaczę ze smutku
2. książki, które bawią do łez.
Do pierwszej kategorii zaliczam „Poczwarkę” Doroty Terakowskiej i „Oskara i Panią Różę”  Erica Emmanuela- Schmitta. Są to piękne opowieści o śmierci. Wzruszające tym bardziej, że bohaterami są dzieci.
Do drugiej kategorii zaliczam „Lesia” Joanny Chmielewskiej, „Masakrę profana” Jarka Stawireja i „Śmierć czeskiego psa” Janusza Rudnickiego. Beż ściemy, czytałam i płakałam ze śmiechu. Stawireja uwielbiam za jego absurdalne poczucie humoru rodem z Monty Pythona, a Rudnicki...no cóż –sytuacje, w jakie pakuje swoich bohaterów są dość nietypowe. Polecam.

piątek, 6 kwietnia 2012

Świątecznie

I oby Wam się udało złapać świątecznego zająca :) Wszystkeigo dobrego!

30 dni z książką. Dzień 5-książka non-fiction, której czytanie sprawiło ci niekłamaną przyjemność


Co tu dużo pisać, uwielbiam literaturę faktu, lubię czytać reportaże, biografie, autobiografie, pamiętniki i dzienniki. Wiem, że jak sięgnę po książki reporterskie wydane w Czarnym, nie zawiodę się. Wiem, że jak chcę przeczytać dobrze napisaną biografię, to zaglądam do serii Fortuna i fatum w W.A.B. A z innymi gatunkami bywa różnie. Wracając do dzisiejszej lektury- na pewno wszystkie książki reporterskie Mariusza Szczygła dostarczają mi samych pozytywnych wrażeń czytelniczych. Szczygieł pisze o Czechach. Szczygieł pisze o Czechach w taki sposób, że mam ochotę zaraz z łapać jakiś pociąg i odwiedzić naszych sąsiadów, by sprawdzić, czy rzeczywiście jest tam tak sielankowo. Szczygieł dobiera interesujących bohaterów, kombinuje z formą reportażu, a do tego ma ogromne poczucie humoru.

Ale jak mam wybierać jedną jedyną, nie licząc książek Szczygła, to stawiam na Madzię Grzebałkowską i jej „Księdza Paradoksa” – niesamowicie ciepły portret ks. Jana Twardowskiego.

No i tak jeszcze tylko dorzucę na koniec dzienniki Virginii Woolf. I już uciekam, bo się zaraz z tego zrobi dłuuuga lista.

czwartek, 5 kwietnia 2012

30 dni z książką- dzień 4 i kilka słów o spotkaniu z Jackiem Hugo-Baderem


Jak ja już dawno nie byłam na spotkaniu autorskim, dlatego jak się dowiedziałam, że Jacek Hugo - Bader będzie we Wrocławiu żaden katar i przeziębienie nie było w stanie mnie zatrzymać w domu. Polazłam zatem, choć książek tego reportera nie miałam okazji poczytać. A to dlatego, że Pan Jacek specjalizuje się w rosyjskich tematach, które mnie niespecjalnie interesują. Interesuje mnie za to sama postać autora. Już kiedyś miałam okazję uczestniczyć w spotkaniu z Jackiem Hugo-Baderem i wiedziałam, że będzie się działo, oj będzie. Nie zawiodłam się.

Pan Jacek jest niesamowicie rozgadanym człowiekiem. Ale jeszcze jak on opowiada! Opowieść goni opowieść, do tego dochodzi mocna ekspresja pozawerbalna polegająca na dynamicznej gestykulacji i sugestywnej mimice twarzy. Hugo-Bader poprowadził spotkanie sam. Już na samym początku błagał, prosił publiczność o aktywny udział, przerywanie jego monologów i zadawanie pytań, choć w trakcie wieczoru, przyznam szczerze, że przerwać Panu Jackowi nie było łatwo. A jak już się udało, to odpowiedzi na zadane pytania nie do końca trzymały się tematu. Ale to było urocze.

Ponad godzina gadania o wszystkim i o niczym, o rosyjskiej mentalności, o poputczikach, o romansistach, o genie buntu i o kulisach pracy reportera.
Hugo -Bader zdradził, że za każdym razem, gdy idzie pogadać z bohaterem (Pan Jacek nie przeprowadza wywiadów-nie cierpi tego słowa, on po prostu gada) to najpierw on nawija i nawija i nawija, bo wie, że kiedyś nastąpi taki moment, że jego rozmówca nie wytrzyma i zacznie mu przerywać i sam o sobie opowiadać. Ale problem polega na tym, żeby z takiego człowieka wyciągnąć coś ciekawego, a wiadomo, że najbardziej interesujący jest ból. A, by znieść ból trzeba się napić, bo inaczej nie przejdzie nic przez gardło. No to jak trzeba, to trzeba. Bader przyznał z rozbrajającą dla siebie szczerością, że przez cały niemalże pobyt w Rosji łaził zakręcony. No cóż, każdy zawód ma przypisaną jakąś zawodową chorobę...
Pan Jacek najbardziej ujął mnie swoim ukochaniem historii: Jeżeli ktoś mnie pięknie oszukuje, to niech mnie, cholera, oszukuje! Ja to kupuję. Tak powstają legendy. Niektórzy twierdzą, że reporter powinien weryfikować usłyszane informacje, a ja nie mam zamiaru sprawdzać, czy można otworzyć samochód od góry i do niego wsiąść. Skoro kilka osób mi o tym opowiada, to ja się cieszę, że mam piękną historię."
Pan Jacek zdradził, że w pracy reportera najważniejsze są dwie rzeczy- ciekawość i szczęście: Trzeba dać szczęściu szczęście, dać mu się przytrafić".
To była przegadana godzina, przesiąknięta dowcipem, przepełniona uroczymi anegdotkami. Po książki Pana Jacka raczej nie sięgnę, chociaż nie powiem, zaciekawił mnie Jurij, bohater Dzienników kołymskich". Ale wiem jedno na pewno- jak Pan Jacek znowu będzie przejeżdżał przez Wrocław, żaden katar i przeziębienie nie będą w stanie zatrzymać mnie w domu.

Dzień 4- Książka, która przypomina Ci o domu
Kurka blaszka! Myślę, dumam, łażę, w głowę zachodzę i...nic. No po prostu nie będę zmyślać- nie ma takiej książki.

środa, 4 kwietnia 2012

30 dni z książką i finaliści Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego

              Dzień 3- Książka, która cię kompletnie zaskoczyła
Dorota Masłowska „Paw królowej"
Pamiętam jak w 2001 roku Masłowska zadebiutowała „Wojną polsko-ruską". Cała krytyka padała wtedy przed nią na kolana i wyrzucała pisarkę pod niebiosa. a ja przeczytałam debiut powieściowy młodej autorki i nie mogłam zrozumieć nad czym wszyscy tak pieją z zachwytu?  I nigdy bym już pewnie nie sięgnęła po Masłowską, gdyby nie dr Wojciech Browarny.
Na studiach chodziłam na zajęcia opcyjnie z literatury współczesnej, które opierały się na dyskusji o zadanej lekturze. Omawialiśmy bieżące nowości, a podstawą do zaliczenia była aktywność w zajęciach. Ja lubię rozmawiać o książkach, więc opcje traktowałam jak dyskusyjny klub książki.  I  dnia pewnego dr Browarny zapowiedział, że kolejna książką do omówienia będzie „Paw królowej". A niech to! Jak mi się nie chciało tego czytać, ale cóż zrobić, jako ambitna studentka, sięgnęłam po zadaną lekturę i przepadłam. Masłowska mnie zaskoczyła, wyraźnie widać, ze dziewczyna wzięła się do pracy i rzeczywiście wyrobiła sobie świetny warsztat, humor podrasowała ironią no i ten słuch językowy. Ujęła mnie.

A tymczasem ogłoszono finalistów Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego:

1. Francisco GOLDMAN, Sztuka politycznego morderstwa, czyli kto zabił biskupa, przeł. z angielskiego Janusz Ruszkowski, wyd. Czarne
2. Liao YIWU, Prowadzący umarłych. Opowieści prawdziwe. Chiny z perspektywy nizin społecznych, z angielskiego przekładu Wen Huanga tłumaczyła Agnieszka Pokojska, wyd. Czarne
3. Raja SHEHADEH, Palestyńskie wędrówki. Zapiski o znikającym krajobrazie, przeł. z angielskiego Anna Sak, wyd. Karakter
4. Filip SPRINGER, Miedzianka. Historia znikania, wyd. Czarne
5. Colin THUBRON, Po Syberii, przeł. z angielskiego Dorota Kozińska, wyd. Czarne

wtorek, 3 kwietnia 2012

30 dni z książką- Dzień 2 oraz kilka słów o nowym Bluszczu

Jest już kwietniowy „Bluszcz", a w nim artykuł Ignacego Karpowicza- oniryczna i pokręcona podróż po wymyślonym raju, w którym komary przekształcają się w żółte kwiaty, a lodówki łączą się z najlepszymi restauracjami, serwując wyszukane dania. Potem przeskakujemy do felietonu  Madame Bator Fly, która zauważa pewną socjologiczną ciekawostkę i znak naszych czasów- wirtualna rzeczywistość zaczyna nam zastępować świat realny- 2D czy 3D, co lepsze?
Marek Łuszczyna opowiada o PRL-owskich gadżetach (pamiętacie radzieckiego gameboya z wilkiem, który łapie jajka? ). A dla tych, którzy zaczynają recenzencką przygodę i potrzebują kilku wskazówek i zasad, których należy przestrzegać, by stać się profesjonalnym krytykiem polecam felieton Tomasza Pindela. 
Poza tym mnóstwo wywiadów m in. z Krzysztofem Vargą, Jackiem Braciakeim, Julią Hartwig, Janem Fryczem, Adamem Woronowiczem, Urszulą Dudziak i Ericem-Emmanuelem Schmittem.
Ach, i jest felieton Sylwii Chutnik! I od czego tu zacząć?

A tymczasem dziś w ramach wyzwania 30 dni z książką:
 
               Dzień 2- Książka, którą lubisz najmniej
Tu akurat nie miałam problemu. Znam swój gust i wiem, po jakie książki sięgać. Czasami jednak notka na okładce nijak się ma do tego, co w środku, więc bywa i tak, że trafię na lekturę, która mnie rozdrażni, lub rozczaruje. Do tej pory trafiły się dwie takie książki:
 

1.  Elfriede Jelinek „Jesteśmy przynętą, kochanie!"
Czytałam wcześniej inne książki Jelinek i choć jest to mocna literatura, to jednak cośmnie do niej ciągnie. Ale debiutancka powieść noblistki strasznie mnie wkurzyła. Bo co to jest? Niby krytyka konsumpcjonizmu, ale podana w taki sposób, że człowiek nie wie co z czym i o co chodzi. Jak dla mnie zbyt porwana narracja,  język ciężki, bohaterowie jacyś tacy ułomni. Wprawdzie można te wszystkie niedoskonałości zrzucić na karb debiutu, ale nie polecam, oj nie.
 

2. Christian Kracht „Tu będę w słońcu i w cieniu"
Nie lubię książek, które roją się od błędów, a  tej powieści przydałaby się porządna korekta. Poza tym autor wyraźnie nie poradził sobie z formą powieściową, nie panuje nad bohaterami, zdarzenia, które opisuje są nieumotywowane, a do tego czarę przepełniają tendencyjne dialogi. Krótka powieść, ale zupełnie nie do strawienia.

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

30 dni z książkami

U Prowincjonalnej Nauczycielki pojawiło się ciekawe wyzwanie wzorowane na aplikacji z fb. Chodzi o to, by codziennie odpowiedzieć na pytanie związane z lekturą. A oto lista 30 pytań i 30 dni:
Dzień 1 - Twoja ulubiona książka
Dzień 2 - Książka, którą lubisz najmniej
Dzień 3 - Książka, która Cię kompletnie zaskoczyła
Dzień 4 - Książka, która przypomina Ci o domu
Dzień 5 - Książka non-ficiton, której czytanie sprawiło Ci niekłamaną przyjemność
Dzień 6 - Książka, przy której płaczesz
Dzień 7 - Książka, przez którą trudno przebrnąć
Dzień 8 - Mało znana książka, która nie jest bestsellerem, a powinna nim być
Dzień 9 - Książka wielokrotnie przez Ciebie czytana
Dzień 10 - Pierwsza książka przeczytana przez Ciebie
Dzień 11 - Książka, dzięki której zaraziłeś się czytaniem
Dzień 12 - Książka, która tak wycieńczyła Cię emocjonalnie, że musiałaś przerwać jej czytanie lub odłożyć na jakiś czas.
Dzień 13 - Najukochańsza książka z dzieciństwa
Dzień 14 - Książka, która powinna się znaleźć na obowiązkowej liście lektur w szkole średniej
Dzień 15 - Ulubiona książka traktująca o obcych kulturach
Dzień 16 - Ulubiona książka, którą sfilmowano
Dzień 17 - Książka, którą sfilmowano i zrobiono to źle
Dzień 18 - Twoja ukochana książka, która już nie można kupić
Dzień 19 - Książka, dzięki której zmieniłaś zdanie na jakiś temat
Dzień 20 - Książka, którą byś poleciła osobie o wąskich horyzontach myślowych
Dzień 21 - Książka, która przyniosła ci wielką przyjemność, ale wstydzisz się przyznać, że ją czytałaś
Dzień 22 - Ulubiona seria wydawnicza
Dzień 23 - Ulubiony romans
Dzień 24 - Książka, która okazała się jednym wielkim oszustwem
Dzień 25 - Ulubiona autobiografia/biografia
Dzień 26 - Książka, którą chciałabyś przeczytać, a jeszcze nie jest napisana
Dzień 27 - Książka, którą byś napisała, gdybyś umiała
Dzień 28 - Książka, której przeczytania bardzo żałujesz
Dzień 29 - Autor, którego omijasz
Dzień 30 - Autor, którego wszystkie książki czytasz.
No to lecimy :)
Dzień 1 - Twoja ulubiona książka
No tak, nie ma to jak zacząć od najtrudniejszego pytania... Ciężko jest wybrać tę jedną, jedyną, najulubieńszą. Ale chyba jest taka jedna, która zawsze mi poprawia humor i lubię do niej wracać. To "Lesio" Joanny Chmielewskiej. Za każdym razem, gdy wracam do lektury zaśmiewam się do łez. Uwielbiam Lesia, uważam,że jest to najbardziej pocieszna postać, jaką literatura polska wydała na czytelniczy świat. Na dodatek Pani Joanna tak obrazowo przedstawiła sympatycznego fajtłapę, ze jak zobaczyłam kiedyś w tv prawdziwego Lesia, to z zaskoczeniem stwierdziłam,że inaczej wyglądać nie może. Wiem,że może to zabrzmi dziwnie,ale traktuję go jako normalnego kumpla. Jest po prostu nie do przebicia.
Swoją drogą, właśnie dziś Joanna Chmielewska obchodzi dzisiaj swoje 80-te urodziny (sic!). Wszystkiego najlepszego zatem Pani Joanno. I za Lesia dziękuję.

niedziela, 1 kwietnia 2012

O wszystkim i o niczym

Choć mi z nosa cieknie jak z Niagary, choć głowa mi pęka, choć gardło mam zawalone wirusiskiem jakimś paskudnym to i tak jestem w iście wiosennym nastroju. A na ten nastrój zielenny (bo mi w głowie zielono) złożyło się kilka pozytywnych faktów.
1. Koniec zebrań w pracy. Fakt, że teraz się zacznie inny rodzaj wariactwa, bo przecież te wszystkie wnioski, które na zebraniach zostały zgłoszone trzeba teraz zrealizować. Ale dziś o tym nie mam zamiaru myśleć.
2. Nareszcie mój kawałek podłogi jest już urządzony. Tak dobrze się czuję w tym pokoju, ma tyle pozytywnej energii, a najbardziej cieszy mnie to,że moje książki zostały po kilku latach wyciągnięte z kartonów i teraz stoję sobie przeszczęśliwe na półeczkach :)
3. Trójka kończy dzisiaj 50 lat. Cały dzień się zasłuchuję wspomnieniami i aż mi się łezka w oku zakręciła. Kiedyś nałogowo słuchałam Trójki, ale po pierwszych zmianach ramówki, przestałam. Po dzisiejszej urodzinowej audycji chyba dam Trójce jeszcze jedną szansę. Pamiętam,że zasłuchiwałam się Markomanią, niedzielnym Maniakiem, Radiowym Domem Kultury, a od niedawna słucham świetnej audycji Michała Nogasia- Z najwyższej półki. Ach, i jeszcze Kluby Trójki. A Pan Sułek i Pani Eliza jeszcze lecą? Jak ja ich lubię!
4. A jak już przy radiu jestem, to w każdy wtorek w Radiu Roxy Grabaż prowadzi audycję "Grabaż wieczorową porą", w której puszcza niesamowitą muzykę. Po wtorkowej audycji mam na uszach Miąższ. 
5. Naprzeciwko mojego nowego lokum znalazłam ulicę, a na niej małego sąsiada: