Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

środa, 3 czerwca 2015

Miroslav Sehnal, Břetislav Uhlář "Godzina w niebie"






Autorzy: Miroslav Sehnal, Břetislav Uhlář
Tytuł: Godzina w niebie
Przekład: Jan Stachowski-proza, Krzysztof Lisowski-poezja
Wydawnictwo: Afera
Rok wydania: 2015


„Godzina w niebie" to niewielkich rozmiarów książeczka, w której spotykają się ze sobą dwa teksty - krótkie opowiadanie Miroslava Sehnala i poemat Břetislava Uhlářa. Panowie tworzą zgrany tandem literacko-artystyczny i, jak można wyczytać na okładce książki, od 2007 roku piszą cykl satyryczno-poetycki „Godzina w...", którego bohaterem jest mężczyzna co rusz popadający w jakieś tarapaty.

Tak jest i w „Godzinie w niebie". Bohater, rozwodnik, który nie może pogodzić się z utratą ukochanej Marii, dostaje zaproszenie od swojej dawno nie widzianej córki Heleny na spędzenie w gronie rodzinnym nocy sylwestrowej. Zaproszenie przyjmuje, udaje się do Wesołej, gdzie jest wesoło i w ogóle ubaw po pachy. Zwłaszcza, że mróz jak cholera, a dom mieści się na górce, na którą nie można wjechać, bo drogi nie są odśnieżone. Cóż więc robić? Trzeba zarzucić walizkę na bary i jakoś się na miejsce dotarabanić.

Wesoła to wioska, w której żyją Anioły, lecz szybko okazuje się, że wcale tak anielsko nie jest. Jożin, który leży w zaspach i poluje na gawrony, udając trupa, wydaje się być niezrównoważonym popaprańcem, jednak wariactwo jego ma swoją tragiczną historię i już uśmiech politowania schodzi czytelnikowi z twarzy, a w zamian pojawia się współczucie.

A co z Jituszką, która uwiodła Lubosza i wydawać by się mogło, że trzyma go pod pantoflem? Zajrzyjmy jednak do sypialni, bo tam role się odwracają tak, że i oczy czytelnika zniesmaczone uciekają w najdalszy kąt.

I knajpka w Wesołej, którą prowadzi Marteczka dająca bonusy do piwa w postaci swych wielkich jędrnych piersi. Oczywiście miętoszenie i patrzenie za odpowiednią dopłatą.

Do całego towarzystwa trzeba jeszcze dorzucić Ladiosza  hodującego pieczarki i boczniaki, wierzącego w istnienie Bursztynowej Komnaty, która ma mu przynieść bogactwo.

W taką społeczność trafia nasz rozwodnik. Ujawniają się tu strachy i zabobony, Marteczka i ludzie ze wsi ciągle boją się, że Niemcy sudeccy wtargnął dnia pewnego i zabiorą im mieszkania, które kiedyś należały do nich. Bohater nie może tego lęku zrozumieć, bo przecież wojna skończyła się siedemdziesiąt lat temu.

Ale czas już rozpocząć noc sylwestrową. Bohater nie ma szczęścia do ludzi, poznaje swojego durnowatego zięcia i spotyka się z jawną agresją Filipa - syna, którego nie widział od dzieciaka.

Dziwna to historia, taka opowiastka, która kojarzy mi się z absurdalnym humorem opowiadań Janusza Rudnickiego. Bohatera spotykają same nieszczęścia, ale nie są to jakieś tragedie, ot po prostu typowy pech życiowy. Większe tragedie zapisane są w losach niektórych postaci z Wesołej. I tu zostaje puszczone oko do czytelnika, bo w Wesołej tak naprawdę można się śmiać tylko przez łzy, a historie, na pozór banalne, otwierają przed czytelnikiem drugie interpretacyjne dno.

Zastanawia mnie tylko dlaczego do opowiadanie Sehnala został dołączony poemat Uhlářa, bo nie potrafię znaleźć powiązań, być może są zbyt subtelne na mój niewyrobiony poetycko umysł.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.