Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

poniedziałek, 11 maja 2015

Louise Booth "Billy. Kot, który ocalił moje dziecko"






Autorka: Louise Booth
Tytuł: Billy. Kot, który ocalił moje dziecko
Przekład: Anna Nowak
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2015


 
Fraser jest dzieckiem autystycznym. Nie dość, że ma napady histerii, to jeszcze cierpi na hipotomię, czyli wiotkość mięśni. Louise, matka chłopca, przez pierwsze trzy lata nie potrafiła sobie poradzić z chorobą syna. Życie Boothów kręciło się na najwyższych obrotach, bo Fraser nieźle dawał im popalić. Dziecko przyzwyczajone było do pewnych schematów, których nie można łamać, bo kończyło się to zwierzęcym krzykiem i wymiotami. Fraser bał sie wycieczek, tosty musiały mieć idealnie trójkątny kształt, fascynowały go pralki i okrągłe przedmioty. Do każdej zmiany, czy było to pójście do przedszkola, czy tylko włożenie innych spodenek, rodzice odpowiednio musieli przygotowywać syna.

Ciągłe huśtawki nastrojów, nieprzewidywalne zachowania, do tego jeszcze diagnoza terapeutów, że Fraser nigdy nie pójdzie do normalnego przedszkola były dla Louise ciężką próbą. Kobieta zauważyła jednak, że chłopiec lgnie do ich kota Toby'ego. Niestety, futrzak nie był zainteresowany zawarciem przyjaźni z chłopcem. To właśnie wtedy Bothoowie wpadli na pomysł przygarnięcia drugiego sierściucha. W ten sposób w ich domu pojawił się Billy- ogromny szaro-biały kocur, który zmienił życie całej rodziny.
„Billy. Kot, który ocalił moje dziecko" to nie jest fikcja literacka. To prawdziwa opowieść o trudnym macierzyństwie, pokorze i o niezwykłej przyjaźni kota i dziecka. To niesamowite, jak Billy wyczuwa potrzeby Frasera i staje się pomocny przy pokonywaniu codziennych przeciwności. Chłopiec ufa mu bezgranicznie. Gdy Billy był w pobliżu, nie było problemu ze znienawidzonym myciem włosów, wchodzenie po schodach stało się łatwiejsze,a załatwianie się do nocnika przestało być traumą.

Historia opowiedziana przez Louise brzmi jak bajka, choć nie zawsze było kolorowo. Sama autorka wiele razy wspomina, że czuła się jak wariatka, gdy wszystkie postępy syna przypisywała kotu, ale z czasem nawet jej mąż przekonał się do niecodziennych zdolności Billy'ego.

„Billy. Kot, który ocalił moje dziecko" ujęła mnie szczerością i ciepłem. Louise ma zmysł obserwacji i jest niezwykle wyczulona na potrzeby swojego syna. Kobieta opowiada nie tylko o tym, jak zmieniło się życie rodziny, gdy przygarnęli Billy'ego, ale również dzieli się z czytelnikami swoim brakiem nadziei, cierpieniem, zniechęceniem i zagubieniem. Opowiada o ludziach, którzy pomogli jej zrozumieć chorobę syna, o książkach, które przybliżały jej problemy autystycznych osób, dzieli się swoim doświadczeniem, a przede wszystkim pokazuje, że mimo iż ciągle miała pod górkę, to jednak udowodniła wszystkim, że Fraser jest cudownym chłopcem, który może normalnie funkcjonować w społeczeństwie.
Takie historie sprawiają, że zaczynamy sami zastanawiać się nad własnym życiem. I nad życiem bohaterów, bo przecież historia Billy'ego i Frasera dopiero się zaczęła. Przed nimi jeszcze długie lata przyjaźni i wspólnego odkrywania świata.

2 komentarze:

  1. Zapowiada się naprawdę piękna i wzruszające historia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i bardzo ciepła, w sam raz dla ludzi, którzy uważają,że życie rzuca im kłody pod nogi i tracą nadzieję na poprawę sytuacji. No i jeszcze dla kociarzy, to naprawdę wzruszająca historia. Mój Oskar, jak czytałam tę książkę został wytarmoszony i wypieszczony jak nigdy :)

      Usuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.