Teksty umieszczane na tym blogu, są mojego autorstwa. Kopiowanie i wykorzystywanie ich w innych miejscach, tylko za zgodą autorki

piątek, 13 lutego 2015

Monika Rakusa "Cień"



 


Autorka: Monika Rakusa
Tytuł: Cień
Wydawnictwo: W.A.B.
Seria: Archipelagi
Rok wydania: 2014





Od wydania „Żony Adama" minęło sześć lat. Monika Rakusa dość długo kazała czekać czytelnikom na kolejną książkę, ale warto było, „Cień" bowiem jest wartym uwagi zbiorem opowiadań.

Tak jak w swej ostatniej powieści, tutaj Rakusa skupia się na portretach kobiet, a głównym wątkiem, który przewija się przez pięć umieszczonych w tomie opowiadań jest szeroko rozumiana niewidzialność.

Książka ma konstrukcję klamrową, inicjujące opowiadanie zaczyna się sceną śmierci, podobnie jak tekst zamykający tomik.

Nie spotkałam się jeszcze, by jakikolwiek zbiór tekstów, czy to poetyckich, czy też prozatorskich był idealny. Tak też jest w przypadku „Cienia", na pięć opowiadań jedno mnie nie przekonało.

Rakusa świetnie sobie radzi z portretami psychologicznymi postaci, powraca też do wcześniejszych tematów. W „Śladzie" analizuje relacje matki i córki. Marta, główna bohaterka, znajduje w łazience swoją matkę. Martwą. Śmierć, pogrzeb, stają się pretekstem do podróży w przeszłość. Dziewczyna, przeglądając rzeczy matki, zaczyna ją poznawać, a list znaleziony w torebce, ukazuje postać rodzicielki w zupełnie innym świetle.

Kolejne opowiadanie ujęło mnie z kolei swą formą. W „Nieśmiertelności" pisarka oddaje głos mężczyźnie, który w monologu wspomina swoją żonę Agnieszkę. Nie jest to jednak typowy monolog, bo w tle pytania zadaje niewidzialna kobieta, przeprowadzając wywiad z tym podstarzałym opozycjonistą. Mężczyzna zapamiętał swą wybrankę jako kobietę bezcielesną, nie mającą swojego zapachu, nie wydzielającą potu, nie przetłuszczały się jej włosy, była jak cień. I do złudzenia przypominała Agnieszkę Osiecką.

Autobiograficzna „Litość" to jest właśnie to słabsze ogniwo. Jakoś nie porwało mnie opowiadanie o litości i ogólnej nędzy. Zbyt dużo publicystyki i tego naszego polskiego narzekania, wydało mi się to jakieś sztampowe i no, cóż, tym razem nie zaiskrzyło. Rakusa przemawia do mnie wtedy, gdy zagłębia się w kobiece wnętrze, gdy natomiast zaczyna wychodzić poza relacje i emocje, nie potrafi mnie przekonać.

Na szczęście zaraz wraca do swojego poziomu, ostanie opowiadanie to typ prozy futurystycznej i choć nie przepadam za science-fiction, tutaj zupełnie dałam się ponieść narracji. W tytułowym, zamykającym książkę opowiadaniu, przenosimy się do roku 2092. Świat poznał receptę na wieczną młodość, ale lek trzeba przyjmować od momentu narodzin, by żyć wiecznie. A co się stanie, gdy magiczną miksturę poda się osobom starszym? Na tym polega eksperyment, którego stajemy się świadkami. Mężczyźni biorący udział w doświadczeniu, umierają, natomiast kobiety stają się niewidzialne. Rakusa wystawia tu świadectwo naszych czasów, oddając głos jednemu z uczestników eksperymentu, młodemu lekarzowi: - Pani czasy były, proszę się nie obrazić, tak ... chorobliwie tożsamościowe. Geneza wydaje się jasna. Reakcja na totalitaryzm. Przycinanie człowieka do jakiejś roli, wypłukiwanie z indywidualizmu. I mamy skutek! Eksplozję, że tak powiem, tożsamościowych pretensji. Każdy chciał być tak bardzo kimś. A w nowym świecie wszyscy są jednakowi. I czy przez to żyje się łatwiej?

W „Cieniu" dominują kobiety, ale są one niepełne, czegoś im brakuje, każda z nich coś utraciła- Marta matkę, Agnieszka cielesność, bohaterka tytułowego opowiadania - śmiertelność, ale z nią również swoją tożsamość. Rakusa po raz kolejny podejmuje tematy istotne, czyni to jednak bez zbędnego moralizowania, oszczędnym językiem opisuje to, co siedzi gdzieś na dnie. 

Książka bierze udział w Wyzwaniu 2015- Książka z jednym słowem w tytule.

2 komentarze:

  1. Czytałam "39.9" i muszę przyznać, że Monika Rakusa przekonała mnie do siebie. "Żona Adama" jeszcze przede mną, ale i na ten zbiór opowiadań zwrócę uwagę; podoba mi się wnikliwość autorki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te opowiadania są świetne, ale polecam "Żonę Adama", ja myślałam,że to jakieś czytadełko, a to jest bardzo dojrzała proza kobieca, naprawdę warto

      Usuń

To miejsce na wyrażenie Twojej opinii. Ja się podpisałam pod swoim tekstem, więc Ty też nie bądź anonimowy. Anonimowe komentarze będą usuwane.